Listopad Roku Pańskiego 2011. Dzień obolały od deszczu, szarówy i chłodu. O zmierzchu spomiędzy bloków na warszawskiej Chomiczówce wyjeżdża motocyklista. Jedynka, dwójka. Jedzie zdecydowanie. Zdecydowanie za szybko jak na zimny i mokry asfalt pokryty liśćmi. Ni stąd, ni zowąd, kilkadziesiąt metrów przed nim zza zaparkowanych aut wychodzi kobieta w tygrysim kożuchu, z pieskiem rasy pudel w podobnym do niej umaszczeniu. Nikt nie przewidywał, że dla tej trójki może to być dzień sądu ostatecznego.
... Czytaj cały...