fbpx

Goethe powiedział kiedyś, że szczęśliwy ten, kto umie wykorzystać sytuację. Wiosną 2019 roku, poprzez dziwny zbieg zdarzeń, znalazłem się na imprezie Motor Valley Fest, organizowanej we włoskim regionie Emilia-Romania. Jest to nie tylko kulinarne serce Włoch, ale także mekka branży motoryzacyjnej. To tu mieszczą się fabryki takich marek jak Ducati, Ferrari, Maserati, Lamborghini, Dallara czy Pagani.

Już sama możliwość zwiedzania kultowych fabryk była czymś wyjątkowym, ale najlepsze miało dopiero nadejść. Drugi dzień wyjazdu mieliśmy spędzić w manufakturze Horacio Paganiego i u małego producenta octu balsamicznego. W obu miejscach doznałem niemałego szoku.

Pagani – luksus w najlepszym wydaniu

Horacio Pagani to człowiek, który skutecznie wcielił w życie swoją dziecięcą chęć budowania najpiękniejszych aut na świecie. Od 1999 roku, kiedy światło dzienne ujrzał model Zonda, udowadnia, że ekstremalnie luksusowe supersamochody mogą produkować nie tylko ogromne i doświadczone koncerny, ale również małe manufaktury. Mieszcząca się w Modenie firma zatrudnia obecnie 150 osób, a rocznie jej bramy opuszcza maksymalnie czterdzieści samochodów, spełniających oczekiwania najbardziej wymagających klientów z całego świata.To swoisty dowód na to, że w dziedzinach, w których wydawać by się mogło, że doszliśmy do granic, można podnieść poprzeczkę jeszcze wyżej, by za chwilę samemu ją przeskoczyć. Autami Paganiego jeżdżą między innymi Lewis Hamilton, Kim Kardashian, założyciel Facebooka Mark Zuckerberg, Dwayne Johnson, Wyclef Jean czy saudyjski następca tronu Mohammed bin Salman.Łut szczęścia sprawił, że podczas wspomnianego wyjazdu miałem okazję przeprowadzić wywiad z Horacio Paganim. Podczas rozmowy zdradził mi, że za moment fabrykę opuści model BC Roadster, czyli otwarta, jeszcze lżejsza i jeszcze mocniejsza wersja Huayry. Wszystkie czterdzieści zaplanowanych do produkcji sztuk sprzedało się w momencie pokazania pierwszych renderów. Kupujący nie mieli tak naprawdę pojęcia, za co płacą. Cena tego modelu zaczynała się od 13 milionów złotych. Szok numer jeden!

Aceto Balsamico di Modena

Szoku numer dwa doznałem podczas wizyty u lokalnego producenta octu balsamicznego. Okazało się bowiem, że ten produkowany pod Modeną nie ma zupełnie nic wspólnego z tym kupowanym w polskich supermarketach. Niby to zwykła przyprawa, jednak nie jest uzyskiwana bezpośrednio z alkoholu, a z moszczu winogronowego pochodzącego ze specjalnych odmian. Ma to kolosalny wpływ na smak octu balsamicznego i przede wszystkim doprawianej nim potrawy. Tradycyjny ocet dojrzewa w drewnianych beczkach przez co najmniej 12, a czasami nawet 25 lat i sprzedawany jest w małych buteleczkach zaprojektowanych przez Giorgetto Giugiaro w cenie ponad 400 zł za 100 ml. Zapytacie, kto kupuje ocet balsamiczny za taką kasę? Otóż w kolejkach ustawiają się najlepsi restauratorzy z całego świata. Kluczem do obu historii jest słowo „unikalny”. Zarówno samochody Paganiego, jak i tradycyjny ocet balsamiczny to produkty stojące w kontrze do mass-marketowych odpowiedników. Barierami w ich zakupie są cena i niedostępność. Marki uznawane do tej pory za masowe też próbują ugryźć ten tort, tworząc aurę niedostępności wokół swoich produktów. Przykładem jest tegoroczna nowość – Ducati Diavel Lamborghini. Produkcja motocykla inspirowanego modelem Sian FKP 37 została ograniczona do 630 sztuk, z których każda kosztowała 150 000 zł. Ile egzemplarzy sprzedało się za kwoty dużo wyższe niż wywoławcza, wiedzą tylko dealerzy, którzy z uśmiechem patrzą teraz na stan swoich kont bankowych.

Gullwing – skrzydlaty motocykl

Branża customowa z założenia jest doskonałą odpowiedzią na potrzebę posiadania unikalnych produktów. Niestety, budowanie customów bazujących na różnych motocyklach niesamowicie wydłuża cały proces. Rozwiązaniem jest limitowana seria motocykli na tej samej platformie. Właśnie taką drogę obrał José Antonio. W 2015 roku założył w hiszpańskim Elche warsztat Tamarit Motorcycles i w ciągu niespełna sześciu lat doprowadził go do pozycji lidera w przerabianiu motocykli marki Triumph i producenta niestandardowych części do brytyjskich sprzętów. Jego najnowszy projekt o nazwie „Gullwing X” to pierwszy z dziewięciu customowych Thruxtonów 900. Nazwa nie jest przypadkowa, José jest wielkim fanem Mercedesa 300 SL Gullwing – wozu, który w historii motoryzacji zapisał się jako pierwszy supersamochód. Dziś jego osiągi nie są oszałamiające, natomiast opływowe nadwozie i przede wszystkim otwierane do góry „mewie” drzwi wciąż budzą podziw. Podobne rozwiązanie można zobaczyć w DMC DeLorean, Tesli Model X i Pagani Huayra. Thruxton „Gullwing X” to hołd z okazji siedemdziesiątej rocznicy powstania prototypu Mercedesa. Ekipa Tamarit Motorcycles na początku dokładnie przestudiowała linie 300 SL, które definiują jego formę, by znaleźć sposób na przeniesienie ich na dużo prostszą konstrukcję, jaką jest motocykl. Bak i zadupek stanowią całość i mają opcję podnoszenia dzięki hydraulicznym siłownikom. Ciekawym rozwiązaniem jest cafe racerowe siedzisko. Nie jest zrobione z jednego, a z czterech elementów. Dwa boczne mają nawiązywać do skrzydlatych drzwi Gullwinga. Ukłonem w kierunku kultowego auta są również przetłoczenia w skromnej przedniej owiewce.By podkreślić sportowy charakter motocykla, mamy tu piękne szprychowane felgi Kineo ze złotymi piastami, zaciski hamulcowe Beringer współpracujące z tarczami Galfer, clip-ony oraz stylowe dźwignie Kustom Tech. Przednie zawieszenie to klasyczna konstrukcja z zupełnie nowymi wkładami Hagon i ozdobnymi chromowanymi sprężynami w górnej części. Górna półka została wykonana na zamówienie i kryje mały prędkościomierz Motogadget Motoscope Mini. Ten z kolei współpracuje z zupełnie nową instalacją elektryczną, zarządzaną przez box Motogadget mo.unit i modułem bezprzewodowego zapłonu mo.lock.

Leć, mewo!

Skoro motocykl miał nawiązywać do najszybszego w swoich czasach auta, nie obyło się bez usprawnień mechanicznych. Silnik został rozebrany na części pierwsze i złożony ponownie z nowymi zaworami, krzywkami, dwoma gaźnikami Keihin FCR 39, sportowymi filtrami K&N i przelotowym układem wydechowym. Seryjne 70 koni mechanicznych odeszło w zapomnienie. Teraz serce Thruxtona 900 generuje 98 KM i podobno zapewnia płynne oddawanie mocy w pełnym zakresie obrotów. Ciekawym rozwiązaniem jest chłodnica oleju ukryta w ramie. Jej żeberka wyglądają jak ozdoba, ale wprawne oko wypatrzy rurki prowadzące do głowicy.

Jeden z dziewięciu

Gullwing X, podobnie jak Mercedes 300 SL, nie jest designerskim wodotryskiem, jednak ma w sobie detale sprawiające, że wygląda ponadczasowo. Pierwszy egzemplarz został już sprzedany. Pozostałe osiem czeka na nabywców, którzy będą mogli wybierać w konfiguracjach kolorystycznych bezpośrednio nawiązujących do SL-a. Cena? Luksus nie ma ceny!Ciekawostka: pierwsze testy prototypowego Mercedesa 300 SL odbyły się na nitce toru Solitude pod Stuttgartem. Prosta startowa od dawna jest drogą publiczną, jednak raz w roku lokalne władze pozwalają ją zamknąć, by podczas imprezy Glemseck 101 zmierzyły się tam najciekawsze customy.

KOMENTARZE