Zawodowy sport wymaga wielu wyrzeczeń. I choć może trudno w to uwierzyć, ale ścieżka mistrza nie zawsze jest usłana różami. Doskonale wie o tym Jorge Martin, który udowodnił, że wysiłek i ciężka praca mogą doprowadzić na sam szczyt. Hiszpan, po zdobyciu mistrzostwa świata w Moto3 nie spoczął na laurach, dzięki czemu lada moment oficjalnie zadebiutuje w klasie MotoGP.
Na skróty:
Niełatwe początki mistrza
Jorge Martin z presją musiał radzić sobie od samych początków kariery. Hiszpan pochodzi z biednej rodziny, a każdy doskonale wie, ile środków potrzeba by zostać zawodowym sportowcem. Jorge nigdy jednak nie porzucił swojej pasji, jaką były motocykle. Od czasu, gdy otrzymał swojego pierwszego pocket-bike’a wiedział, co sprawia mu największą radość.
Gdy przyszedł czas podjęcia decyzji odnośnie tego, co chce robić w życiu, nastoletni Martin nie miał wątpliwości. Wiedział też, jaka jest sytuacja finansowa jego rodziców. Dlatego, by móc realizować swoją pasję i marzenia, musiał być najlepszy w tym, co robi. W przeciwnym razie musiałby zakończyć karierę.
Nie każdy nastolatek byłby w stanie tak trzeźwo ocenić sytuację i jednocześnie zawiesić sobie tak wysoko poprzeczkę. Pierwszym sprawdzianem dla Jorge okazała się seria Red Bull Rookies Cup. W debiutanckim sezonie 2012 zajął w cyklu 12. miejsce, ale zdobył cenne doświadczenie, które zaowocowało w kolejnych latach. Rok później Martin zajął drugie miejsce w pucharze, wygrywając po drodze dwa wyścigi.
W 2014 roku rodzice Jorge stracili pracę, co znacznie utrudniło finansowanie jego startów. Młody Martin wiedział, że albo zdobędzie tytuł, albo będzie musiał zakończyć swoją przygodę z motosportem. Na starty ostatniej szansy Jorge w pucharze Red Bulla złożyła się cała rodzina. Martin nie mógł odpłacić się lepiej niż zdobyciem upragnionego tytułu. To on otworzył mu drzwi do mistrzostw świata.
Moto3 i pierwsze podium
Sukces w Red Bull Rookies Cup nie pozostał niezauważony, a Hiszpan podpisał pierwszy profesjonalny kontrakt z ekipą Jorge Martineza „Aspara” na starty w serii Moto3. Pierwsze dwa lata spędził na niezbyt konkurencyjnej Mahindrze. Mimo to, w 2016 roku po raz pierwszy w karierze stanął na podium. Hiszpan zajął drugie miejsce w deszczowym Grand Prix Czech w Brnie.
Talent Jorge przykuł uwagę innej legendy motosportu, zmarłego niedawno Fausto Gresiniego. Martin spędził w ekipie Włocha dwa, bardzo dobre lata. Hiszpan fantastycznie spisywał się w kwalifikacjach. W sezonie 2017 aż dziewięciokrotnie zdobywał pole position.
Niestety, dobra dyspozycja z soboty nie zawsze przekładała się na niedzielny wyścig. Efektem tego było raptem jedno zwycięstwo na zakończenie cyklu w Walencji. Poza tym, Martin jeszcze ośmiokrotnie stawał na niższych stopniach podium. Równa jazda przez cały sezon pozwoliła mu jednocześnie zająć czwarte miejsce w generalce.
Sezon marzenie – mistrzostwo świata Moto3
To, co nie udało się w sezonie 2017, Jorge odbił sobie z nawiązką w kolejnym roku. Progres młodego Hiszpana był widoczny na każdym kroku. Martin był już szybki nie tylko w kwalifikacjach, ale także w wyścigach. W sezonie zgromadził aż 11 pole position, a do tego jego łupem padło aż 7 wyścigów! Dorzucił do tego także dwa drugie i jedno trzecie miejsce.
To właśnie trzecie miejsce zdobyte na Red Bull Ringu odbiło się głośnym echem w paddocku. W Austrii Jorge ścigał się ze złamanym nadgarstkiem! Mimo to skończył wyścig na trzecim miejscu, a jego strata do zwycięzcy wyniosła niespełna pół sekundy!
Kilka tygodni po wyczynie ze Spielbergu, w Tajlandii doszło do zapalenia nerwu, a start Hiszpana stał pod znakiem zapytania. „Naprawdę myślałem, że tytuł wymknie mi się z rąk” – mówił wówczas Martin, dla którego firma Alpinestar przygotowała nawet specjalną rękawicę, ułatwiająca otwieranie dłoni.
Już jednak podczas wyścigu w Malezji Jorge Martin przypieczętował mistrzostwo świata Moto3! W wywiadach podkreślał ogromną rolę swojej rodziny w tym sukcesie, a także ogrom ciężkiej pracy i determinacji, jaki musieli w to włożyć. Hiszpan doskonale wiedział, ile kosztowało ich dotarcie do tego miejsca.
„Kiedy dowiedziałem się, że zostałem mistrzem, całe życie przeleciało mi przed oczami. Pochodzę z biednej rodziny i wiem, ile nas wszystkich kosztowało to, bym znalazł się w tym miejscu!” – mówił po przypieczętowaniu tytułu.
Moto2 trampoliną do MotoGP
Moto3 było jednak zaledwie przystankiem w dalszej karierze Martina. Kolejny sezon Hiszpan rozpoczął już jako zawodnik ekipy Red Bull KTM Ajo w Moto2. Debiutancki rok w pośredniej kategorii nie należał jednak do najłatwiejszych. Martin nie tylko musiał przyzwyczaić się do nowego motocykla, ale także walczyć z jego słabościami.
Przez pierwszą część sezonu jego KTM nie był konkurencyjną maszyną. Odczuł to także jego kolega z drużyny, Brad Binder, który przez słabszy początek – pomimo genialnej drugiej części sezonu – o włos przegrał walkę o tytuł z Alexem Marquezem. Od zawodów w Brnie Hiszpan radził sobie jednak coraz lepiej, co potwierdził miejscami na podium. Najpierw był trzeci w Japonii, a potem dorzucił do puli jeszcze drugą lokatę w Australii.
Sezon 2020 był już znacznie lepszy. Martin pozostał w ekipie Akiego Ajo, ale przesiadł się na motocykl Kalexa. Tym razem pierwsza część sezonu była zdecydowanie lepsza. Martin stanął na podium w Jerez, zaraz po swoim pierwszym w Moto2 starcie z pole position. Na Red Bull Ringu sięgnął po zwycięstwo, a tydzień później, na tym samym torze, triumf stracił w kontrowersyjnych okolicznościach – na ostatnim okrążeniu minimalnie przekroczył limit toru, co automatycznie skutkuje przesunięciem o jedną lokatę w dół.
W tym momencie, w klasyfikacji generalnej tracił zaledwie osiem punktów do liderującego Luki Mariniego. Niestety, marzenia o tytule prysły jak bańka mydlana, gdy u Hiszpana wykryto zarażeniem koronawirusem. Przez to Martin stracił dwa wyścigi i w zasadzie wykluczył się z dalszej walki o mistrzostwo. W końcówce sezonu Jorge jednak jeszcze trzykrotnie stanął na podium, w tym wygrał w Walencji. Ostatecznie rok zakończył na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej.
MotoGP – nowy rozdział w karierze
Niesamowita wytrwałość i ambicja zaprowadziły Jorge Martina do MotoGP. W sezonie 2021 reprezentuje on ekipę Pramac Racing, w której do dyspozycji dostał fabryczne Ducati Desmosedici GP21. Jego team-partnerem jest były dwukrotny mistrz świata Moto2 Johann Zarco.
Zimowe testy zakończyły się dla Martinatora naprawdę solidnymi wynikami, nawet pomimo kilku upadków zanotowanych w trakcie w sumie sześciu dni prób. W ostatecznej tabeli wyników 23-latek stracił zaledwie półtorej sekundy do lidera, co dobrze wróży przed pierwszymi wyścigami. Hiszpana czeka jednak zażarta rywalizacja o tytuł najlepszego debiutanta, bo razem z nim do MotoGP awansowali mistrz i wicemistrz Moto2 – Enea Bastianini oraz Luca Marini.
Pierwszy wyścig sezonu 2021 MotoGP odbędzie się już w niedzielę 28 marca!