fbpx

Tego motocykla nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać. Suzuki udostępniło „włoskiego ducha” w iście japońskim wydaniu, a fanów modeli z rodziny SV jest na świecie więcej niż mogłoby się nam wydawać!

Nasze podwórko było kiedyś zdominowane przez Fazery, Hornety, GSR-y, Bandziory i inne podobne im rzędowe czwórki. W tym świecie silnik SV był pozornie słabszy i brakowało mu „góry”. Ale każdy, kto chciał jednostkę w układzie V dosiadał Suzuki, które było lżejsze i szybciej osiągało wyższe wartości momentu obrotowego. To była recepta na „inny” motocykl.

 

Do dziś nowe i używane Suzuki SV 650 są doskonałą propozycją dla tych, którzy chcą kupić sprawdzone moto, które przeniesie do świata silników w układzie V. Jeśli szukasz relatywnie lekkiego, mocnego motocykla i uwielbiasz „pierdzenie” dwucylindrowców, możesz też zostać posiadaczem np. Yamahy MT-07 której dwa cylindry w rzędzie chodzą jak „fałka” ale… są jeszcze właśnie SV, DL, SFV, Cagiva Raptor, Hyosung Comet… Jak widzicie, ten silnik bardzo dobrze się przyjął i niczego nie udaje. Oryginał to oryginał 🙂 

Przy okazji, nasze podwórko to nic w porównaniu z tym, co się dzieje choćby w Stanach. Szał, hype czy jakkolwiek to nazwać na Suzuki SV osiągnął tam poziom nieznany na naszej, słowiańskiej ziemi. Od zawieszeń, fuel packów, przez zawody sportowe – świat SV jest tam na takiej fali, że jeśli zabraknie wam fantazji i pomysłów na „dłubanie” swojej maszyny i koniecznie chcecie ją przeinwestować, to zwróćcie swoje oblicza za wielką wodę i bawcie się dobrze. 

A tak na zakończenie, konkluzja jest taka: jeśli jeszcze nie poznaliście smaku japońskiej V, to koniecznie dajcie jej szansę. Bardzo prawdopodobne, że zostaniecie jej fanami.

KOMENTARZE