fbpx

Uczucie, gdy składasz coś z powrotem i widzisz, że działa, jest nieporównywalne z niczym innym…

Bardzo łatwo można wyczytać, kiedy i w jakich okolicznościach powstały pierwsze pojazdy spalinowe. Trudno jest jednak określić dokładną datę powstania pierwszych profesjonalnych zakładów naprawy pojazdów. Jedno jest pewne – nastąpiło to wtedy, kiedy samochody i motocykle zaczęły się psuć.

Początek XX wieku cechował się bujnym rozwojem motoryzacji, nie tylko na Starym Kontynencie, ale i za Oceanem. Niezależnie jednak od miejsca, pierwsze konstrukcje powstawały w bólach przydomowych garaży i to właśnie tam ludzie, którzy poświęcili im życie, doskonalili oraz naprawiali swoje maszyny. Byli to konstruktorzy, ale nie tacy jak dzisiaj, czyli znający podstawy matematyki, kreatorzy wykresów i rysunków, a ludzie czynu. Nie można ich jednak nazwać mechanikami, ponieważ współczesny mechanik to osoba mająca naprawić coś, czego przynajmniej w teorii nie zepsuła, a już na pewno nie skonstruowała. Znając więc historię prekursora świata motoryzacji Carla Benza, a właściwie jego żony, gotów jestem zaryzykować stwierdzeniem, że pierwszym mechanikiem pojazdów spalinowych była kobieta – Bertha Benz.

Kobieta pierwszym mechanikiem

Otóż Frau Benz wykradła wynalazek swojego męża, jakim był jeden z pierwszych trzech samochodów na świecie i nie, nie wystawiła sobie zdjęć z nim na Instagrama! Postanowiła za to wybrać się w ponad stukilometrową podróż – z Mannheim do Pforzheim. Konstrukcja w trasie zawodziła kilkukrotnie, toteż zaradna kobieta reperowała ją wszelkimi możliwymi sposobami. Wieść głosi, że własną szpilką od kapelusza przepychała zablokowaną rurę, a nabicie skórzanej okładziny na drewniane hamulce zleciła w połowie drogi miejscowemu kuśnierzowi. W ten i kilka innych sposobów zreperowanym pojazdem dotarła do celu, potwierdzając przydatność mężowego wynalazku. Myślę, że nawet dzisiaj trudno byłoby o lepszy PR.

Wstydliwa profesja

Od tamtej pory minęły dziesiątki lat, a wraz z rozwojem technologii potrzebne są nowe kwalifikacje, by móc naprawiać to, co się zepsuło. O ile kulawe lata PRL-u szeroko kształciły wyspecjalizowane kadry, to następujący po nich kapitalizm na pewien czas przykrył „usmarowaną szmatką” w głębokim i ciemnym kanale profesję, o której tutaj dywaguję. W całym tym pędzie po nowoczesne wykształcenie, nie tyle nawet zapomniano o podstawowej mechanice, ile zabito pewne jej odnogi, które uważane zostały za wstydliwe. Pamiętam jak dziś, gdy 20 lat temu rozsierdzony klient chciał dogryźć mojemu Mistrzowi szkolącemu wykrzykując, że praktykę zaczynał od rowerów i naprawy motocykli. Miała to być ujma i obraza dla mechanika i też jako taką szef ją odebrał. Bycie mechanikiem (zwłaszcza motocyklowym) było wówczas passé. Zawód umarł zdawałoby się śmiercią naturalną.

Praca dla każdego – fundament silnego społeczeństwa

Do wizerunku trudnego i odpowiedzialnego zawodu przyłożyło się też nasze państwo, likwidując we wczesnych latach dwutysięcznych szkoły zawodowe, utrudniając tym samym możliwość kształcenia się w zawodach związanych z rzemiosłem. Efektem tego było powstanie niszy na rynku, którą zaczęli uzupełniać fachowcy zdobywający wiedzę poprzez własne doświadczenia – metodą prób i błędów stosowaną na „poligonie”, jakim był pojazd klienta. W tym czasie Zachód szkolił profesjonalistów w myśl zasady „Design for Repair”, gdzie konstruktor miał za sobą sztab ludzi tworzących narzędzia i procedury do naprawy tego, co stworzy. Zatem w wielkim uproszczeniu, z jednej strony mieliśmy niedokształconych, często nie ze swojej winy, mechaników, z drugiej zaś postęp technologiczny i oczekiwania eksploatujących nowoczesne maszyny, wykształconych ogólnie klientów. Mieszanka wybuchowa, która naznaczyła zawód mechanika na wiele lat i do dzisiaj jeszcze zbiera swoje żniwo w postaci wielu nabitych w butelkę klientów oraz braku zaufania społecznego do tego zawodu.

2004 rok

W końcu przyszedł moment wyrównania – otwarcie granic. Swobodny przepływ pracowników pozwolił na uzupełnienie wiedzy i technologii, o którą nie zadbano w tamtym okresie w naszym kraju. Część z emigrujących miała na celu dorobienie się w szybkim czasie i powrót do Polski, by tutaj przenieść zdobyte doświadczenie zawodowe i obrócić je w dochód. Szybko niwelowane były zaległości w wielu branżach. Otworzyło to też oczy wszelkim analitykom i politykom, ponieważ bogacące się społeczeństwo zaczęło wymagać usług na europejskim poziomie. Niestety, bez kształcenia nie było to możliwe, a dwudziestoletnia luka w dydaktyce stworzyła czarną dziurę na rynku pracy. Ceny usług rosły, a proporcjonalnie wraz z nią – wartość profesjonalistów na rynku pracy.

Jednocześnie unijne przepisy odblokowały i ujednoliciły dostęp do dokumentacji technicznej oraz stworzyły możliwości szkoleń, dzięki czemu można było odpowiednio wyszkolić specjalistyczne kadry. Zauważono również lukę w krajowym systemie edukacji, co doprowadziło do powrotu szkół branżowych i przebudowy systemu kształcenia. Nowy system nie został stworzony od zera, lecz oparty na fundamentach poprzedniej epoki. Do łask wróciły zlikwidowane wcześniej zawody, a wśród nich w 2018 roku w podstawie programowej, jako odrębna kwalifikacja, pojawił się zawód mechanika motocyklowego.

MECHANIK MOTOCYKLOWY MA PRZED SOBĄ MOŻLIWOŚĆ ROZWOJU W KIERUNKU RÓŻNYCH SPECJALIZACJI.

To nie takie trudne

Obecnie dyplom mechanika motocyklowego można uzyskać na kilka sposobów i zależy to przede wszystkim od wieku zainteresowanego oraz od ścieżki kariery zawodowej, którą już przebył. Zacznijmy jednak od tabula rasa. Dla świeżo upieczonego absolwenta szkoły podstawowej nauka zawodu rozpoczyna się najczęściej w technikum lub szkole branżowej pierwszego stopnia. Jeżeli chodzi o tę drugą możliwość, tutaj musimy rozdzielić to jeszcze na dwa systemy kształcenia. Pierwszy to system szkolny, w którym realizujemy praktykę i teorię w placówkach pedagogicznych. Drugi to system dualny, opierający się na połączeniu kształcenia praktycznego w pracy, z ukierunkowanymi zawodowo zajęciami w szkole branżowej. Zarówno w jednym, jak i drugim systemie realizuje się tę samą podstawę programową, a uczniowie zdobywają podstawową wiedzę teoretyczną z zakresu mechaniki pojazdowej oraz praktyczne umiejętności w pracy z różnymi systemami motocyklowymi. Po ukończeniu szkoły młodzi mechanicy przystępują do egzaminu zawodowego. W pierwszym przypadku – przed Państwową Komisją Egzaminacyjną i otrzymują po jego zdaniu tytuł pracownika kwalifikowanego. Natomiast w systemie dualnym podchodzą do Egzaminu Czeladniczego w odpowiedniej Izbie Rzemieślniczej i otrzymują tytuł zawodowy czeladnika w zawodzie mechanik motocyklowy. Po ukończeniu technikum, absolwenci otrzymują tytuł technika mechanika motocyklowego.

Przekwalifikowanie zawodowe, uznanie zawodu i inne możliwości bycia mechaniki

A co z ludźmi, którzy nie mieli okazji kształcić się w zawodzie po 2018 roku, a wykonują ten fach od lat i chcieliby mieć prawną możliwość uzyskania tytułu oraz potwierdzenia kwalifikacji zawodowych? Ustawodawca przewiduje kilka możliwości zdobycia tytułu zawodowego dla tych, którzy nie mają kierunkowego wykształcenia, a od lat wykonują dany zawód lub postanowili przekwalifikować się już jako dorośli.

Prawo do nadawania tytułów zawodowych, jak już wcześniej wspomniałem, posiada Izba Rzemieślnicza. Jeżeli mamy udokumentowaną praktykę w zawodzie pokrewnym lub tym, który wykonujemy przez minimum 6 lat (potrzebne tu będą zaświadczenia od pracodawców lub udokumentowanie własnej działalności gospodarczej w tym okresie), możemy podejść do egzaminu. Jeśli osiągniemy wynik pozytywny, uzyskamy tytuł Mistrza w zawodzie mechanik motocyklowy. Tu jednak trzeba mieć za sobą lata praktyki oraz dokumenty potwierdzające.

Co więc z tymi, którzy do tej pory nie mieli za wiele wspólnego z mechaniką motocyklową, lecz widząc niszę i zapotrzebowanie na rynku, postanowią przekwalifikować się, by zdobyć zawód mechanika motocyklowego? W tym przypadku warto zajrzeć do Urzędu Pracy, który ma możliwość w ramach różnych projektów Unijnych przekwalifikowania uczestnika takiego szkolenia. Nie można też zapominać o Kwalifikacyjnych Kursach Zawodowych, które również kończą się udokumentowaną zmianą zawodu, a przeprowadzają je Centra Kształcenia Zawodowego lub jednostki szkolące.

Możliwości zdobycia wykształcenia mechanika motocyklowego jest naprawdę sporo, a sposób ich doboru jest zależny tylko od tego, na jakim etapie życia zawodowego znajduje się zainteresowany.

Co możemy mieć w zamian?

Na rynku pracy mechanicy motocyklowi mogą liczyć na stosunkowo stabilne zatrudnienie, szczególnie w serwisach autoryzowanych (ASO) oraz warsztatach specjalizujących się w naprawach motocykli. Zapotrzebowanie na wykwalifikowanych mechaników jest stale wysokie, ze względu na rosnącą popularność motocykli. Warunki zatrudnienia różnią się w zależności od regionu, ale zazwyczaj mechanicy mogą liczyć na umowy o pracę oraz stałe wynagrodzenie, z dodatkami uzależnionymi od poziomu doświadczenia i specjalizacji.

Ścieżki kariery mechanika motocyklowego są różnorodne – od pracy w autoryzowanych serwisach marek, przez specjalizację w konkretnej dziedzinie (np. naprawa zawieszeń, diagnostyka silników), aż po pracę na stanowiskach związanych z motocyklami wyścigowymi. Mechanicy mogą również skupić się na bardziej zaawansowanych aspektach technologicznych, takich jak inżynieria elektroniki motocyklowej, co staje się ostatnio poszukiwaną specjalizacją.

Otworzenie własnego warsztatu motocyklowego, to dla wielu mechaników szansa na rozwój niezależnej kariery. Wiąże się to jednak z inwestycją w sprzęt, zdobywaniem klientów oraz konkurowaniem na rynku, jednak potencjalnie wyższe zarobki i niezależność, przyciągają wielu do tego kroku.

Z kanału na kanał

Również media odegrały ważną rolę w przywróceniu popularności zawodu mechanika. Moim zdaniem, to właśnie one istotnie przyczyniły się do powrotu mody na tę profesję. Trend ten przyszedł z Zachodu wraz z programami emitowanymi na Discovery Channel, które przedstawiają ludzi naprawiających i przerabiających motocykle oraz samochody, tworząc przy tym wielkie show. Któż nie pamięta Jesse Jamesa czy chłopaków z ekipy Monkey Garage? Świat mediów przenika się ze światem sportu, co sprawia, że wielkie ikony sportu zaczęły pojawiać się na ekranach, przyciągając uwagę widzów i koncentrując ją na motoryzacji oraz zawodzie mechanika.

Guy Martin, legendarny kierowca wyścigowy, znany z udziału w wyścigach na Wyspie Man, w programie na BBC często przytaczał przykłady z życia mechanika. Przecież jest nie tylko świetnym zawodnikiem i prezenterem telewizyjnym, ale przede wszystkim mechanikiem pracującym przy pojazdach ciężarowych. W swojej biografii pisze: „Satysfakcja z pracy, którą czerpię z bycia mechanikiem, jest nie do przebicia. Uczucie, gdy składasz coś z powrotem i widzisz, że działa, jest nieporównywalne z niczym innym…”.

Na naszym podwórku

Brakowało jednak pierwiastka scalającego. Miejsca i akcji w kraju, który odbiorca zna. Naturalnie zainteresowanie mediów skierowało się do warsztatów, w których pracują przygotowani profesjonaliści. Dlaczego to właśnie oni, a nie zawodowi dziennikarze, nagle zdobywają uwagę widza? Często sekretem tego jest doświadczenie i pasja, ponieważ dobrze się słucha kogoś, kto ma pojęcie o tym, co mówi. Gdy to pojęcie jest poparte latami praktyki w zawodzie, trudno sobie wyobrazić lepszy duet. Przykładem jest Grzegorz Duda, kierowca rajdowy i właściciel warsztatu, którego przygoda z telewizją zaczęła się właśnie od tego miejsca. Z naszego rodzimego podwórka warto wspomnieć o Pawle Borucie, wieloletnim redaktorze „Świata Motocykli”, który dzieli czas między pracą w serwisie motocyklowym a tworzeniem treści dla czytelników.

TEN ZAWÓD OBARCZONY JEST DUŻĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ, ALE REALIZUJE PASJĘ I POZWALA DOBRZE ZARABIAĆ.

Igrzysk i chleba

Mamy więc ambasadorów zawodu, zainteresowanie publiczności i zmiany w systemie szkolnictwa. Poza tym ludzie od tysięcy lat pragną nie tylko chleba, ale i igrzysk. Przysłowiowy chleb zapewniają inicjatywy szkoleniowe, o których już wspomniałem, a mógłbym pisać o nich jeszcze długo, ponieważ sektor publiczny jest tylko częścią tego, co należy zrobić i co się robi w tej dziedzinie. Na szczęście potrzeby rynku dostrzega sektor prywatny, dzięki czemu powstają miejsca, w których można sprawdzić swoją wiedzę, zweryfikować umiejętności i przede wszystkim dobrze się bawić. Przy wspólnej inicjatywie pasjonatów oraz branży motoryzacyjnej, powstają igrzyska dla mechaników, z których największymi są Mistrzostwa Mechaników, organizowane podczas np. Poznań Motor Show. Kiedy dodamy do tego zainteresowanie sponsorów, takich jak Orlen Oil, VARTA czy ZF Aftermarket, oraz obecność gwiazd motorsportu, jak Jakub Przygoński, Grzegorz Duda, Bartek Zmarzlik i Mikołaj Marczyk, przedsięwzięcie nabiera większego rozmachu, promując poprzez współzawodnictwo, ten wspaniały zawód. A właściwie wiele zawodów, ponieważ kategorii w Mistrzostwach nie brakuje, a motoryzacja ma wiele imion. Skupię się na naszym ulubionym- mechaniku motocyklowym. Wśród patronów tej kategorii znajdziemy Yamahę Motor Polska, 3MM Racing Academy, MRF, JustR i KAYO. Uczestnicy zawodów to młodzież szkolna, zdobywająca kwalifikacje w branży motocyklowej, a wśród tych, którzy przygotowują dla nich zadania, jest zespół profesjonalistów z teamu Mateusza Cierniaka, wschodzącej gwiazdy polskiego żużla i najmłodszego podopiecznego żużlowego Orlen Oil Teamu.

To dopiero początek

Wspólne działanie wielu środowisk daje wymierne korzyści w postaci budowania nowego pokolenia fachowców. Jednak zanim młodzi mechanicy nabiorą doświadczenia zawodowego i zaczną rzązić na rynku, minie jeszcze kilka lat. Dlatego trzeba również stawiać na tych, którzy obecnie są aktywni na rynku pracy i tworzą ten zawód własnymi rękami. Potrzebne są im szkolenia, dostęp do informacji oraz nowoczesny sprzęt ułatwiający diagnostykę, oraz naprawy. Zawód mechanika motocyklowego jest trudny i nie zawsze wdzięczny w efekcie, a także obarczony dużą odpowiedzialnością, która w wielu branżach nie jest aż tak widoczna. Z drugiej strony, daje on wiele możliwości realizacji pasji oraz dobrego zarobkowania. Dlatego we współczesnej formie przyciąga nie tylko młodzież, ale także dorosłych, którzy pragną się go nauczyć.

Form szkolenia i zdobywania upragnionych kwalifikacji jest wiele. Istnieją Kursy Kwalifikacyjne Zawodowe (KKZ) oraz Izby Rzemieślnicze, dzięki którym przekwalifikowanie zawodowe lub oficjalne potwierdzenie umiejętności nie jest takie trudne. Nawet jeśli nie posiadamy kierunkowego wykształcenia, ale mamy udokumentowaną praktykę w zawodzie, dzięki tym instytucjom możemy stać się pełnoprawnymi mechanikami. Współpraca pomiędzy doświadczonymi specjalistami a młodymi adeptami zawodu tworzy solidne fundamenty dla przyszłości branży motocyklowej. Ostatecznie, dzięki takim inicjatywom oraz ciągłemu wsparciu, zawód mechanika motocyklowego będzie się rozwijał, przynosząc korzyści zarówno dla samych mechaników, jak i dla całej społeczności motoryzacyjnej.


Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy salonowi AF Motors w Toruniu.


Zdjęcia: Łukasz Taracha

Tekst po raz pierwszy ukazał się w drukowanym wydaniu magazynu „Świat Motocykli” [11-12/2024]

KOMENTARZE