fbpx

Finałowa runda sezonu 2023 motocyklowych mistrzostw świata FIM EWC nie zawiodła oczekiwań kibiców! Po zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu Bol d’Or sięgnął skład Suzuki, ale to Yamaha świętowała tytuł mistrzowski. Raz jeszcze z bardzo dobrej strony zaprezentowały się też polskie załogi – Team LRP Poland oraz Wójcik Racing Team.

Zmagania Bol d’Or po raz kolejny zamykały sezon motocyklowych mistrzostw świata wyścigów długodystansowych. Co ciekawe, na tegoroczną rywalizację złożyły się aż trzy 24-godzinne wyścigi (Le Mans, Spa oraz właśnie na Paul Ricard) oraz 8-godzinne zawody na japońskiej Suzuce. Tegoroczne ściganie było tak zacięte, że przed finałem sezonu liderów, i zarazem obrońców tytułu, ze składu F.C.C. Honda TSR France oraz drugi w tabeli team YART Yamaha dzieliło tylko 13 punktów. Podczas finału na malowniczo położonym torze Paul Ricard do zgarnięcia było w teorii aż 85 „oczek”, więc wszystko mogło się jeszcze wydarzyć.

Do pierwszych zaskakujących rozstrzygnięć doszło już w piątek, kiedy po pole position – po raz drugi z rzędu w Bol d’Or – sięgnęła ekipa BMW Motorrad World Endurance Team. Tym razem Markus Reiterberger pobił dotychczasowy, kwalifikacyjny rekord toru ustanowiony 12 miesięcy temu przez swojego team-partnera Illyę Mykhalchyka. W fabrycznym składzie BMW jechał jeszcze Jeremy Guarnoni, a rezerwowym był – znany z World Superbike – Loris Baz

W kwalifikacjach team BMW pokonał zespół Yoshimura SERT Motul, broniących tytułu F.C.C. TSR Honda France oraz wiceliderów mistrzostw Yamalube YART Yamaha. Co ciekawe, jeszcze w piątek Sylvain Guintoli z SERT-a ogłosił, że tegoroczny Bol d’Or to jego ostatni start w wyścigach długodystansowych na Suzuki. Przez lata Francuz był testerem Suzuki w MotoGP, a w 2021 roku zgarnął na GSX-R1000R mistrzostwo świata EWC.

Już od startu Bol d’Or nie brakowało emocji, gdy na dojeździe do pierwszego zakrętu Gregg Black z Yoshimury SERT wyprzedził ruszającego z pole position Illyę Mykhalchyka na BMW. Początkowo do rywalizacji włączyła się pogoda – tuż przed startem nad Paul Ricard mocno popadało. Niektórzy wystartowali na deszczówkach, podczas gdy inni zdecydowali się, w ostatniej chwili, na przesiadkę na „przejściówki”.

Jeszcze lepszym wyborem były jednak slicki – tak zrobiła chociażby ekipa YART Yamaha. Co prawda tuż po starcie Niccolo Canepa musiał mocno uważać, ale gdy tor nieco przesechł, narzucił on świetne tempo. Po zaledwie 30 minutach rywalizacji Włoch wyszedł na prowadzenie w wyścigu, które jednak wkrótce stracił na rzecz teamu Honda Viltaïs Racing.

W kolejnych godzinach rywalizacji nie brakowało dramaturgii. Już na początku wyścigu upadek w ostatnim zakręcie zaliczył Xavi Forés, przez co na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. W nocy problemy napotkali obrońcy tytułu z F.C.C. TSR Honda France. Mike Di Meglio dopchnął co prawda Hondę z numerem #1 do boksu, ale pomimo najszczerszych chęci zespołu, maszyny nie udało się naprawić. Dla obrońców tytułu był to koniec walki w Bol d’Or. Problemy techniczne na kilka minut zatrzymały też w boksie team BMW Motorrad, a Gregg Black z Suzuki zaliczył upadek.

W tym zamieszaniu prowadzenie powiększał jednak skład Yoshimura SERT, a austriacki team YART Yamaha gnał po upragnione mistrzostwo. Po 16 godzinach jazdy jego strata w klasyfikacji generalnej do F.C.C. TSR Honda France zmalała do zaledwie czterech punktów. Jedyną nadzieją zawodników Hondy na obronę mistrzostwa było to, że rywale z Yamahy też nie ukończą rywalizacji.

Ostatecznie jednak, pomimo drobnych potknięć, nikt nie był w stanie powstrzymać składu Yoshimura SERT Motul. Gregg Black, Sylvain Guintoli i Étienne Masson wygrali 24-godzinny wyścig Bol d’Or 2023, triumfując przy okazji po raz pierwszy od czasu wyścigu w Le Mans w 2022 roku. Na finiszu ekipa Suzuki miała aż siedem okrążeń przewagi nad najbliższym rywalem – teamem Honda Viltaïs Racing jadącym w składzie Florian AltSteven Odendaal Leonardo Mercado. Podium uzupełnił team BMW Motorrad World Endurance (Markus Reiterberger, Illya Mykhalchyk, Jeremy Guarnoni).

Największe powody do świętowania mieli jednak zdobywcy czwartego miejsca – zespół Yamalube YART Yamaha. To bowiem ekipa, w której składzie jechali Niccolo Canepa, Marvin Fritz i Karel Hanika, zgarnęła tytuł mistrza świata FIM EWC sezonu 2023! Marzenie, które w ostatnich latach kilkukrotnie wymykało im się z rąk, w końcu się spełniło.

Ekipa Yamahy jechała w tym roku solidnie, nie popełniając większych błędów i jednocześnie wykorzystując potknięcia rywali. Sezon rozpoczęli oni od drugiego miejsca w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans, a potem (nieco niespodziewanie) wygrali dobowy wyścig na słynnym torze Spa-Francorchamps. Tym samym Yamaha wygrywa mistrzostwo FIM EWC po raz pierwszy od sezonu 2016/17, kiedy to triumfował jej skład GMT94.

Na uwagę zasługują też bardzo dobre wyniki polskich ekip. Team LRP Poland, jadący na BMW S 1000 RR w składzie Marek Szkopek, Dominik Vincon i Julian Puffe, zgarnął rewelacyjne, siódme miejsce w klasie EWC (i 11. łącznie). 

Tymczasem zespół #777 Wójcik Racing Teamu dojechał do mety na trzynastej lokacie łącznie, a jednocześnie na szóstej w klasie Superstock. Team występujący w składzie Kamil KrzemieńDanny Webb i Kevin Manfredi na początku jako jedna z niewielu zdecydowała się w ostatniej chwili przesiąść na slicki. Co prawda musiała przez to rozpoczynać wyścig z alei serwisowej, ale w ostatecznym rozrachunku zyskała sporo czasu.

Jednocześnie sporego pecha miała z kolei załoga #77, która już na pierwszym okrążeniu napotkała problemy z elektroniką, ale wróciła do rywalizacji. Niestety ostatecznie Sheridan MoraisMathieu Gines Isaac Viñales musieli wycofać się z walki w Bol d’Or z powodu awarii układu olejowego ich Yamahy.

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Post udostępniony przez Wojcik Racing Team (@wojcikracingteam)

Wyniki Bol d’Or 2023:

KOMENTARZE