fbpx

Kilka dni temu wybrałem się na szybki urlop na Fuerteventurę. Poprzednie wyjazdy zostały z wiadomych przyczyn odwołane, więc tym razem zależało mi, by wszystko przebiegło sprawnie, żebym w końcu mógł nieco się odprężyć i odpocząć przed nadchodzącymi miesiącami jakże ciężkiej pracy.

Po tym, jak wypełniłem tysiąc dziwnych formularzy i oświadczeń, musiałem pójść do ospałej pielęgniarki. Ta wsadziła mi do obu dziurek nosowych metrowe patyki zakończone warstwą waty, by naśladując ruchy wykonywane podczas czyszczenia klozetu, stwierdzić, że w sprawie SARS-CoV-2 jestem jednak negatywny. Później pięć godzin lotu w maseczce i voila, byłem już na rajskiej wyspie! Impas przyszedł z najmniej oczekiwanej strony. Któregoś dnia, oczywiście po zjedzeniu wszystkiego z darmowego stołu i wypiciu nadludzkich ilości alkoholu, okazało się, że nie zabrałem z pokoju telefonu. A jak wiadomo, urlop bez tysiąca selfie to urlop zmarnowany. Wjechałem na odpowiednie piętro, podszedłem pod drzwi pokoju numer 549, przyłożyłem magiczną kartę i co? Nie wydarzyło się zupełnie nic! Drzwi były wciąż zaryglowane. Później było tylko gorzej. Przyszedł kierownik zmiany ze złotą kartą, dotykał, macał, zbliżał i jedyne, co osiągnął to to, że zamek przestał wydawać nawet charakterystyczne „piii!”. Słowem, zawiodła elektronika. Po ponad godzinie zjawił się ślusarz. Nie jakiś pryszczaty programista z komputerem przenośnym. Zwykły ślusarz z zestawem młotków, pilników, nożyc i pił. Rozebrał to ustrojstwo i w ciągu chwili otworzył drzwi. Prosta mechanika wygrała ze skomplikowanymi układami elektronicznymi i rozbudowanymi algorytmami! 

Romantyczny rozmach

I w ten oto sposób przechodzimy zgrabnie do tematu starej Hondy CBX1000. Sześć cylindrów w rzędzie, zero awaryjnej elektroniki, czysta mechanika, romantyczny rozmach. Komu to przeszkadzało? Przecież młodzi chłopcy i dorośli mężczyźni moczyli się co noc, marząc nie o zbliżeniowych kluczykach, tempomatach, kontrolach trakcji i podgrzewanych kanapach z funkcją masażu, a o prostym, ciężkim i przerośniętym motocyklu, z lichym zawieszeniem i hamulcami wymagającymi wzywania imienia Jezusa i Maryi przy każdej próbie zatrzymania.Pomimo całej listy ułomności, produkowany w latach 1978-82 CBX1000 do dziś rozpala serca motocyklistów z całego świata. Moim zdaniem jego wkręcający się na wysokie obroty, monumentalny wręcz silnik, wydaje dźwięk o niebo lepszy niż większość współczesnych motocykli sportowych. Jedyne, co może się z nim równać, to bolidy Formuły 1 z czasów Ayrtona Senny. Dla mnie to czysta mechaniczna symfonia. Ortodoksyjni miłośnicy CBX-ów przed kolejnym akapitem powinni wziąć głęboki oddech lub zażyć sporą dawkę kropli walerianowych. Holenderski warsztat WiMoto wziął kilka miesięcy temu w obroty egzemplarz kultowego „japończyka” i zrobił z niego coś, czego ja nie wymyśliłbym nawet po spożyciu grzybów halucynogennych.

Motocykl na zawsze

Opisywany CBX należy do Reinouda – właściciela sklepu caferacerwebshop.com  i bloga caferacersunited.com. Kupił go od ojca swojego przyjaciela, u którego zdiagnozowano nieuleczalnego raka. Pierwszy właściciel nie chciał zostawiać ukochanego motocykla komuś przypadkowemu. Włożył sporo serca i pracy w przerobienie go wedle własnych upodobań. Kiedy Reinoud kupił tego CBX-a, obiecał, że nigdy go nie sprzeda. Po kilku latach jazdy pokochał sześciocylindrowy silnik, ale reszta motocykla nie przypadła mu do gustu. Chciał zrobić z nim coś szalonego, co wyniesie leciwą konstrukcję na zupełnie inny poziom. Ze swoim nowym pomysłem wybrał się do warsztatu WiMoto, który dostarcza mu części do sklepu. Wido Veldkamp z WiMoto dostał bardzo krótki brief: szprychowane koła, monowahacz z tyłu i jednostronny widelec z przodu. Motocykl miał służyć do codziennej jazdy, a nie tylko jako pokazówka, co wymagało przemyślanej inżynierii. Na szczęście ekipa WiMoto na co dzień zajmuje się projektowaniem i produkcją ram motocyklowych, wahaczy, elementów z CNC, wydechów oraz dobieraniem zawieszeń. 

Romans inżynierii i designu

Wido zaczął od zmierzenia wszystkich elementów CBX-a, a następnie stworzył model w oprogramowaniu SolidWorks 3D CAD. Zanim wziął się za przerabianie ramy, która słynie z niskiej wytrzymałości i sztywności, spędził wiele godzin przed komputerem. Sporym wyzwaniem było zaprojektowanie ramy tak, by nie rzucała się w oczy, dlatego większość wzmocnień ukrywa się pod zbiornikiem paliwa.Zarówno przedni widelec, jak i wahacz, to zupełnie nowe konstrukcje, zaprojektowane i zbudowane przez WiMoto. Oba elementy zostały wykonane z rur chromolowych, a przy ich projektowaniu wykorzystano specjalistyczne oprogramowanie od Tony’ego Foale’a – słynnego guru od zawieszeń. Półki do przedniego zawieszenia typu Girder zostały wyfrezowane przez CS Metaalbewerking. Pomiędzy nimi pracuje nowy amortyzator marki YSS. 

Dopasowanie kół do takiego zestawu było nie lada wyzwaniem. JSR-Service dostarczył dwie 18-calowe obręcze z piastami od BMW R 1200 GS. Z przodu zastosowano wykonaną na zamówienie oś z łożyskiem od VW Golfa 7, z tyłu zaś od Hondy VFR750. By do całości dodać jeszcze więcej szaleństwa, Wido zmodyfikował przednią felgę, dodając do niej mocowania do 440-milimetrowej tarczy hamulcowej. 

Jeśli chodzi o zmiany w karoserii, Wido wykorzystał oryginalny zbiornik paliwa CBX-a oraz zadupek od Hondy Bol d’Or, do którego zaprojektował nową ramę pomocniczą. Tapicerkę do pojedynczego siedziska wykonała firma Tijger Leathers. 

Całą elektryką steruje moduł Motogadget mo.unit z bezkluczykowym zapłonem. Prędkościomierz oraz przełączniki w kierownicy to również elementy z oferty niemieckiego producenta. Oświetlenie stanowi okrągły LED-owy reflektor, zamontowany w przednim zawieszeniu. Świetnie pasuje do krągłych kształtów i dodatkowo ukrywa amortyzator. Pozostałe części typu klamki, manetki Domino, łańcuch czy zębatki pochodzą z oferty sklepu należącego do Reinouda. 

Układ wydechowy amerykańskiej marki Kerker był już zamontowany w motocyklu, ale wymagał modyfikacji, by pasował do mocno nietuzinkowej reszty. Słyszałem na filmikach na YouTube, że brzmi całkiem srogo. 

Zbiornik i zadupek CBX-a polakierowano w SMP Creative głęboką czernią i ozdobiono złotymi szparunkami. Taki schemat ładnie kontrastuje z proszkowym malowaniem ramy oraz elementów zawieszenia na fioletowy kolor. Wido chciał w ten sposób podkreślić romans inżynierii oraz klasycznego uroku Hondy CBX1000. Jedyny motocykl, który pod względem finezji i polotu mógłby równać się z projektem WiMoto, to Watkins M001, zbudowany przez naukowca z Politechniki Gdańskiej. Mógłby, gdyby ktokolwiek widział go podczas jazdy. CBX 1000 nie tylko dobrze wygląda, ale i jeździ zdecydowanie lepiej niż oryginał. Jest sztywny, stabilny, w końcu hamuje, a widok pracującego zawieszenia jest uzależniający. 

Zdjęcia: Floris Velthuis

KOMENTARZE