fbpx

Odcinek I (Jeddah – Al Wajh 319 km OS +433 dojazdówki) Na trasę jako pierwszy wyruszył Toby Price (KTM). Dla tak doświadczonego zawodnika, nie powinno to być problemem, ale po 15 km jego osprzęt nawigacyjny zaczął świrować. Ostatecznie, dzięki podążaniu szlakiem innych zawodników i naprawieniu roadbooka, udało mu się wygrać odcinek i zaliczyć wszystkie checkpointy. […]

Odcinek I (Jeddah – Al Wajh 319 km OS +433 dojazdówki)

Na trasę jako pierwszy wyruszył Toby Price (KTM). Dla tak doświadczonego zawodnika, nie powinno to być problemem, ale po 15 km jego osprzęt nawigacyjny zaczął świrować. Ostatecznie, dzięki podążaniu szlakiem innych zawodników i naprawieniu roadbooka, udało mu się wygrać odcinek i zaliczyć wszystkie checkpointy. Ze stratą dwóch minut do Price’a, dzień zakończył amerykanin Ricky Brabec (Honda), a 40 sekund za nim – Matthias Walkner(KTM). Polska flaga w kategorii motocykli, najwyżej zawędrowała za sprawą Macieja Giemzy (ORLEN Team), który zajął 29. miejsce. Cztery oczka niżej, na 33. miejscu był Adam Tomiczek. Krzysztof Jarmuż startujący w klasie Original By Motul wskoczył na 57. miejsce w generalce i 4. w klasie. Zaś jeśli chodzi o najlepszy wynik Polaka całym rajdzie, to należy on do ekipy Arona Domżała/Maciej Marton, którzy zajęli 1. miejsce w klasie SSV. W quadach też całkiem nieźle – Rafał Sonik na 2. miejscu, Kamil Wiśniewski mimo problemów technicznych na 15. , Paweł Otwinowski na 18., a Arkadiusz Lindner na 22. Najlepszym z quadowców był Ignacio Casale. Największym pechowcem wśród Polaków była ekipa Jakub Przygoński/Timo Gottschalk. Na 136 km w ich Mini rozpadła się skrzynia biegów. Zanim usterkę naprawiono, zawodnicy mieli ponad sześć godzin straty i na mecie zameldowali się na 77. pozycji.

 

Odcinek II (Al Wjh -> Neom 367 km OS + 26 km dojazdówki)

Drugi etap utwierdził zawodników w przekonaniu, że Dakar w Arabii Saudyjskiej będzie równie trudny, o ile nie trudniejszy od pozostałych. Nie dość, że rozpoczynał się dwudniowy supermaraton, to trasa składała się ze zbitej ziemi i kamieni, więc było sporo kurzu, mało przyczepności, a nawigacja była piekielnie trudna. Pierwszy przekonał się o tym Toby Price, który od samego początku miał problemy z nawigowaniem, co wykorzystał… Ross Branch! Zawodnik z Botswany wygrał ten etap, a pamiętajmy, że to jego drugi start w Dakarze. Ze stratą 1:24 min do Brancha, na metę dojechał Sam Sunderland (KTM), który objął prowadzenie w generalce. Zaraz za Sunderlandem, tak etapowo jak i w generalce był Pablo Quintanilla (Husqvarna). Podium w generalce zamykał Kevin Benavides z Hondy. W klasyfikacji pięli się także Adam Tomiczek (26. na odcinku, 27. w generalce) oraz Maciek Giemza (28. miejsce etapowo i w generalce). Adam musiał jednak mocno walczyć o pozycję, bowiem przez pomyłkę po pierwszym etapie naliczono mu karę 40 minut (zamiast do zawodnika z numerem 130, dopisano ją do numeru 30, z którym jechał Tomiczek). Maciek natomiast jechał z zapaleniem gardła. Krzysztof Jarmuż w wykręcił 58. czas, co daje mu 64. miejsce w generalce. Chyba, że mówimy o jego klasie Original By Motul, to wtedy jest 9. etapowo i 8. w generalce. 

 

Jakuba Przygońskiego pech nadal nie chciał opuścić i na trasie przebił łącznie pięć opon, a w zapasie mają jedynie trzy. Do mety dojechali więc na „kapciu”, ale z przyzwoitym jak na sytuację, 18. czasem. Pechowcami stali się jednak A. Domżała/M. Marton, którzy masowo urywali pół-ośki, spóźnili się na start i jechali półsprawnym wozem. Przez to zajęli 38. miejsce. Ich ojcowie poradzili sobie lepiej – 24. pozycja. W generalce zajmują odpowiednio 35. i 24. pozycje. Klątwę popsutego quada przepędził Kamil Wiśniewski, choć na koncie miał karę 40 minut za ominięcie punktu kontrolnego. Przez to, choć dojechał na 5. miejscu, spadł na 7. w generalce. U Rafała Sonika dzień jakich wiele na rajdach – zawzięta walka z Ignacio Casalle, stety niestety, zakończona na drugim miejscu. W generalce jest na tym samym miejscu. Bezpiecznie do celu dojechali też Arkadiusz Lindner (14. etapowo, 21 w generalce) oraz Paweł Otwinowski (15. etapowo i w generalce).

 

Odcinek III (Neom -> Neom 427 km OS + 77 dojazdówki)

Ricky Brabec porozsadzał po kątach wszystkich konkurentów i pewnie zwyciężył III etap rajdu Dakar, obejmując prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Ze stratą 10 minut dojechał jego zespołowy kolega Jose Ingnacio Cornejo. Trzeci podczas tego etapu był J. Barreda Bort. Zatem wszystkie trzy miejsca podium zgarnęła Honda. W generalce, drugi jest jednak Kevin Benavides, a trzeci Matthias Walkner z KTM. Niestety w rajdzie nie jedzie już Adrien Van Bevern (Yamaha), który na skutek paskudnego wypadku doznał złamania obojczyka. Pechowy dzień zaliczył również Paulo Goncalves, który na skutek awarii motocykla odpadł ze zmagań w Dakarze 2020. Wymienił jednak silnik na trasie i z ogromną stratą i karą wrócił do rywalizacji, dojeżdżając na 111. miejscu. Progres, tak jak poprzedniego dnia, zaliczyli Adam Tomiczek i Maciej Giemza, którzy jak prawdziwy zespół – jechali odpowiednio na miejscach 16. i 17. wskakując w generalce na 24. i 25. pozycje. Mniej więcej w połowie stawki był Krzysztof Jarmuż – 57. miejsce etapowe i 53. w generalce (w klasie ObyM 6. na odcinku i w klasyfikacji generalnej).

 

W klasie Quadów, wciąż trwała walka między Casale, a Sonikiem, ale tym razem o miejsce trzecie. Ostatecznie Rafał Sonik wylądował na czwartym, ze stratą 8:49 minut do lidera, ale utrzymał pozycje wicelidera w stawce rajdu. cztery oczka niżej, na 8. miejscu etap zakończył Kamil Wiśniewski (7. w generalce). Pech go jednak nie opuszczał i gdy delikatnie zjechał z kursu (jechał równolegle, kilka metrów obok prawidłowej trasy), natrafił na… stalową linkę rozwieszoną między kamieniami! Na szczęście nie jechał z pełną prędkością i obyło się bez krzywdy. Stawkę polskich quadowców uzupełnili Arkadiusz Lindner na 14. miejscu (18. w generalce) i Paweł Otwinowski na 16. (15 w generalce). Do swojego tempa wrócił także Kuba Przygoński, zajmując drugie miejsce, tracąc 4:20 min. do Carlosa Sainza. Niestety w straty po awarii sprawiły, że i tak był na odległe 54. pozycji w klasyfikacji generalnej. Ładny powrót po kłopotach zaliczył także juniorski skład Domżała/Marton, którzy w klasie SSV byli 4. etapowo, ale generalnie wciąż na odległym, 28. miejscu. Ojcowie byli o 10 oczek wyżej, ale dopiero 21. etapowo.

Odcinek IV (Neom -> Al-’Ula 453 km OS + 219 km dojazdówki)

Czwarty etap rajdu Dakar 2020 przyniósł wiele niespodzianek oprócz tego, że zamiast pustynnego krajobrazu były kamienie gdzie okiem sięgnąć. Początkowo wydawało się, że etap zwyciężył Sam Sunderland, ale po dojechaniu na metę została mu doliczona kara pięciu minut za przekroczenie prędkości (na odcinku czy dojazdówce są miejsca np. wioski z takimi ograniczeniami). Sunderland spadł więc na 8. miejsce etapowe, a wygrana powędrowała do Jose Ignacio Cornejo Florimo (Honda). Drugi był Kevin Benavides (Honda), a trzeci Ross Branch (KTM). Nie zmienił się jednak lider rajdu i w generalce nadal prowadził Ricky Brabec, a za nim zespołowi koledzy – Benavides i Cornejo Florimo.Na uznanie zasługuje Paulo Goncalves, który wrócił do walki i zajął 5. miejsce. W generalce nadal jest hen hen daleko, ale pokazał wolę walki. Najwięcej pecha miał fabryczny zespół Yamahy. Po kontuzji Van Beverena, odpadł ich drugi zawodnik – Xavier De Soultrait. Niebieskich reprezentował już tylko Jamie McCanney – były zawodnik EnduroGP i dakarowy debiutant.

 

Początkowo spore nadziej pokładaliśmy na bardzo dobry wynik Adama Tomiczka, bowiem długo utrzymywał się na 8. miejscu. Ostatecznie przekroczył linie mety na 33. miejscu, ale bardzo poobijany – zaliczył wypadek przy dużej prędkości. Wstępna diagnoza pozwalała mu jechać dalej, ale w rajdowym szpitalu lekarz stwierdził, że kontynuowanie rajdu jest niewskazane, ze względu na podejrzenie uszkodzenia miednicy. Adam skorzystał z tej porady i zakończył rajd po 4. etapie. Maciek Giemza na szczęście dojechał cały – na 25. miejscu, wskakując na 21. w generalce. Krzysztof Jarmuż w klasie Original By Motul zakończył dzień z 8. czasem i podciągnął się w generalce na 6. miejsce.

 Nasz jedyny kierowca w kategorii aut również odrabia straty. Przez większość cześć dnia utrzymywał się w granicach 9. miejsca, finalnie dojeżdżając do mety w Al-‚Ula na 8. pozycji (skok w generalce do 48. miejsca). Ku szczytowi kierowali się także A.Domżała/M.Marton, którzy w klasie SSV stracili tylko 19 sekund do zwycięzcy. Druga pozycja pozwoliła im więc wylądować na 17. miejscu w generalce, czyli przegonili ojców o jedno oczko. 

Wśród quadowców, o szczęściu nie mógł mówić Rafał Sonik. Na początku etapu wygiął felgę, która zaczęła przepuszczać powietrze. Naprawa, choć szybka, wiązała się z utratą czasu. Ostatecznie wylądował więc na 7. miejscu i spadł na 4. w generalce. Dzięki 9. miejscu, Kamil Wiśniewski utrzymał 7. pozycję w rajdzie. Zaraz za nim wylądował Arkadiusz Lindner, ale w klasyfikacji generalnej nadal był na ostatnim, 17. miejscu. Paweł Otwinowski dzięki 16. czasowi dnia, przeskoczył na 14. lokatę w całym rajdzie.

Odcinek V (Al-’Ula -> Ha’iL 353 km OS + 211 km dojazdówki)

Pod względem trudności był to jeden z najtrudniejszych odcinków. W dodatku był najwyższy – zawodnicy wspinali się aż na 1500 m.n.p.m. Nie przeszkadzało to jednak Tobiemu Price’owi, który powrócił do zwycięskiego tempa i zostawił za sobą Quintanille i Andrew Shorta (Husqvarna). Tym samym, wskoczył na drugie miejsce w generalce i do Brabeca miał raptem 9 minut straty. Po piętach deptał mu jednak Benavides na trzecim miejscu i z 2:26 min straty. Nieco gorszy wyztęp niż ostatnio, zaliczył Maciej Giemza, kończąc na 27. miejscu (20. w generalce). Krzysztof Jarmuż dojechał na 9. miejscu i wylądował na 8. w generalce klasy Original By Motul. Na pewno  zawiedziony może być Rafał Sonik, który w ogóle miał obawy czy dojedzie. W piaszczystym terenie jego Quad spalał mnóstwo paliwa, więc musiał rozsądnie obchodzić się z gazem. Dlatego też ponownie wylądował na 7. miejscu z tą samą pozycją w klasyfikacji generalnej. Zarówno etapowo, jak i generalnie, zaraz za nim był Kamil Wiśniewski. Paweł Otwinowski (14. w generalce) i Arkadiusz Lindner (17. w generalce) wylądowali natomiast na 19. i 20. miejscu.

 

Jakub Przygoński, choć miał szansę na etapowe podium, pomógł innej ekipie, która złapała kapcia. Dla niego nie robiło to już różnicy, bo o beduina i tak nie walczy, a przecież mógł pomóc. dojechał więc na 9. miejscu, podciągając się w generalce do 38. pozycji. Ekipa SSV A.Domżała/M.Marton po raz kolejny sięgnęła po wygraną choć… szybsi od nich byli Cyril Despres/Michael Horn. O co chodzi? Despres i Horn przez awarie i odpuszczenie 4. etapu jechali poza konkursem. Dzięki temu wskoczyli na 12. miejsce w klasyfikacji rajdu. Ojcowie, konsekwentnie – 17. miejsce etapowe i generalne.

Odcinek VI (Ha’iL -> Riyadh 477 km OS + 353 km dojazdówki)

Etap prowadzący z miejscowości Ha’il do stolicy Arabii Saudyjskiej – Rijadu był dotychczas najdłuższym odcinkiem rajdu i wynosił 830 kilometrów, w tym aż 477 kilometrów odcinka specjalnego. Etap wygrał Ricky Brabec, drugi był jego zespołowy kolega Joan Barreda Bort, a trzeci Mathias Walkner. Zwycięzca wczorajszego etapu Toby Price, zajął dopiero 11. miejsce ze stratą ponad szesnastu minut do lidera etapu. Związane było to z awarią motocykla, a dokładniej z rozszarpaną oponą. Na szczęście Andrew Short oddał mu swoje koło i dojechał do mety na samej feldze! Jednak dzięki temu, Price spadł w generalce tylko o jedno miejsce. Przed nim był Quintanilla, a liderem, bez zmian, Ricky Brabec. Podobną sytuacje jak Price, ale bez szczęśliwego zakończenia, miał Kevin Benavides. Argentyńczyk przez uszkodzenie silnika pożegnał się z rajdem, zaledwie 44 km przed metą. Maciej Giemza natomiast, jechał równo i bezpiecznie kończąc etap na 23. miejscu i przeskakując trzech zawodników w generalce (17. miejsce). Krzysztof Jarmuż był 10. (7. w generalce). Najwyższe noty spośród biało-czerwonych zanotował Rafał Sonik zamykając pierwszą piątkę. Dzięki temu znowu wskoczył na podium klasyfikacji generalnej – 3. miejsce. Na trasie odblokował się w końcu Arkadiusz Lindner, który wykręcił 7. czas! Był o ponad minutę szybszy od Kamila Wiśniewskiego, który w generalce awansował na 6. miejsce. Lindner, niestety nadal był tam na 15. miejscu. 

 

Przygońskiego natomiast, znowu dopadł pech i spędził mnóstwo czasu na naprawie auta. Przez to, dokulał się na odległym, 42. miejscu (37. w KG). A ekipa Domżała/Marton? Młodzi nie mieli szczęścia i zamknęli pierwszą dziesiątkę. Starsi, byli o 12 pozycji niżej. W całym rajdzie zajmowali więc 12. i 15. miejsce.

 

Odcinek VII (Riyadh -> Wadi Al Dawasir 546 km OS + 195 km dojazdówki)

Po dniu przerwy, szybkiej regeneracji i naprawie pojazdów, zawodnicy wrócili do ścigania i zmierzyli się trasą etapu VII. Niestety niesamowite zmagania zawodników po bezdrożach Arabii Saudyjskiej zostały przyćmione przez śmierć jednego z zawodników. Na trasie rajdu zmarł Paulo Gonçalves. Do zdarzenia doszło przed godziną 10:08. Organizatorzy otrzymali z motocykla Portugalczyka sygnał informujący o nieplanowanym postoju zawodnika na trasie, bez informacji o trwaniu naprawy lub odpoczynku (zawodnicy informują organizatora o takich sytuacjach za pomocą specjalnego urządzenia zamontowanego w przedniej części motocykla). Prawdopodobnie na wezwanie obecnych przy Pablo – Tobiego Price’a i Stefana Svitko, natychmiast wysłano helikopter medyczny, który był na miejscu już po ośmiu minutach od otrzymania wezwania. Medycy stwierdzili zatrzymanie akcji serca. Zaczęto reanimację, a następnie zabrano zawodnika do szpitala w Layla, gdzie niestety stwierdzono śmierć.

 

Pomimo tragicznych wydarzeń, etap trwał do samego końca. Na podium uplasowali się następująco Barreda Bort, Luciano Benavides (KTM) oraz Matthias Walkner (KTM). W generalce jednak bez zmian. Brabec pierwszy, za nim Quintanilla ze stratą prawie 25 minut, a na trzecim miejscu Cornejo Florimo. Toby Price spadł na 4. miejsce z prawie półgodzinną stratą do lidera. Strata powiększyła się też w przypadku Maćka Giemzy. 24. pozycja na 7.etapie ściągnęła go do 19. pozycji w klasyfikacji rajdu. Krzysztof Jarmuż też pojechał nieco wolniej niż wcześniej – 12. miejsce, za to 7. w generalce. 

 

W kategorii quadów Rafał Sonik mimo 5. miejsca etapowego, zamknął pierwszą trójkę w generalce. Na 10. miejscu był Kamil Wiśniewski i awansował na 5. w generalce. Arkadiusz Lindner na 17. miejscu, Paweł Otwinowski na 20, ale do . Po tym etapie zawodnicy startujący na quadach i motocyklach mieli dzień przerwy. Decyzja została podjęta dla upamiętnienia zmarłego Paulo Goncalvesa, ale także ze względów bezpieczeństwa. Dla wielu zawodników Paulo był bliższym lub dalszym kumplem, a strata takiej osoby nigdy nie wpływa dobrze na koncentrację.

 

W nieco większych czterokołowcach, czyli w samochodach, Jakub Przygoński poruszał się ze zmiennym szczęściem i wylądował na 8. miejscu. Na dobre miejsce w imprezie i tak już nie miał szans, bo po siódmym etapie zajmował 32. pozycję. Więcej nadziei miał za to Aron Domżała i Maciej Marton czyli ekipa startująca w SSV. Odcinek zakończyli na 3. miejscu, więc podciągnęli się do 9. miejsca w całym rajdzie. na 14. lokacie byli ich ojcowie.

 

Odcinek IX (Wadi Al Dawasir -> Haradh 410 km OS + 476 km dojazdówki)

Pod sam koniec rajdu, tempa zaczął nabierać Quintanilla. Zeszłoroczny pretendent do wygranej, w tym roku nie miał zamiaru powtórzyć błędu, który pozbawił go złotego beduina (prowadząc, na ostatnim odcinku nie zwolnił za uskokiem i zaliczył twarde lądowanie na płaskie zakończone poważnym wypadkiem). Więc w tym roku, spokojnie kręcił się gdzieś w pierwszej piątce. W końcu jednak utrzymał pozycję wicelidera aż do 9. etapu, więc można było zacząć odrabiać straty, dzięki czemu wygrał pierwszy odcinek w tym roku. Trzeba jednak przyznać, że zmniejszyło to stratę do lidera jedynie o cztery minuty. Nie można jednak zapomnieć, że Ricky Brabec mając przewagę nad resztą stawki przynajmniej o 25 minut, zaczął jechać bardziej zachowawczo. Oszczędzał sprzęt i minimalizował ryzyko błędu. Dlatego etapowe podium uzupełnili kolejno Toby Price i Joan Barreda Bort, zaś Ricky Brabec był dopiero na 4. miejscu. Maszynę oszczędzał też Maciej Giemza – bez szarżowania, równym i niezłym tempem, ale z chęcią na progres, wskoczył na 18. pozycje w rajdzie i 21. na odcinku. U Krzysztofa Jarmuża bez zmian i powtórzył wynik z poprzedniego odcinka. 

 

Niespodziewanie duże pokłady formy znalazł w sobie Arkadiusz Lindner. Dakarowy debiutant w kategorii quadów wykręcił najlepszy czas ze wszystkich biało-czerwonych i zamknął pierwszą piątkę! Rafał Sonik był o dwa oczka niżej a Kamil Wiśniewski na 12. miejscu. Nie wpłynęło to jednak na wynik w generalce i zawodnicy pozostali na tych samych pozycjach.

Jakub Przygoński, po wczorajszym, dalekim jak na niego miejscu, 9. etap zakończył tuż za podium i wdrapał się na 25. miejsce w generalce. W „mniejszych samochodach” czyli w SSV, Aron Domżała i Maciej Marton ledwo dojechali do mety OS, przez silnik, który po prostu „skonczył” się na trasie. Po 15 godzinach jednak się udało i na biwaku znaleźli nowy silnik! Spadli jednak na 11. miejsce w generalce, zaraz przed ojcami.

Odcinek X (Haradh -> Shubaytah 534 km + 74 km dojazdówki)

W trakcie tego odcinka, silny wiatr skutecznie uniemożliwiał załogom helikopterów czuwanie nad bezpieczeństwem uczestników, dlatego też dyrekcja rajdu podjęła decyzję o przerwaniu etapu. Zaliczone zostały wyniki z 345 kilometra. Na tym etapie na prowadzeniu w gronie quadowców był Kamil Wiśniewski, a drugie miejsce w kategorii samochodów zajmował Kuba Przygoński. To oznacza, że środowy etap był najlepszy w wykonaniu zawodników ORLEN Team w tym roku.

 

Maciej Giemza był 22. i awansował na 18. pozycję w generalce. Krzysztof Jarmuż dojechał jako 14. Zwycięzcą etapu wśród motocyklistów został Hiszpan jadący na Hondzie – Joan Barreda Bort. „Podium” etapowe zamykali Ricky Brabec i Kevin Benavides – obaj z fabrycznego zespołu Hondy. W generalce, bez zmian na pierwszych dwóch miejscach – Brabec na prowadzeniu i Quintanilla tuż za nim. Toby Price musiał usunąć się na 4. miejsce, a nad nim był Joan Barreda Bort.  A. Domżała i M.Marton z nowym silnikiem dzięki 5. pozycji na odcinku, zdołali podciągnąć się do 12. miejsca w generalce

 

Odcinek XI ( Shubaytah -> Haradh 379 km OS + 365 km dojazdówki)

Tego mogliśmy się spodziewać. Drugi etap odcinka maratońskiego oraz przedostatni etap rajdu Dakar 2020 nie przyniósł gwałtownych zmian w klasyfikacji generalnej rajdu.Odcinek od początku do końca należał do Pablo Quintanilli, który tracił przed rozpoczęciem dzisiejszego dnia do lidera klasyfikacji generalnej blisko 26 minut. Ricky Brabec mógł zatem czuć się bezpiecznie na początku etapu, dlatego nie forsował tempa, dojeżdżając do mety odcinka specjalnego z dziesiątym czasem dnia. Co prawda Brabec dysponuje przewagą już tylko na poziomie czternastu minut, ale dla Amerykanina jest to wystarczająca przewaga, aby jutro stanąć na najwyższym stopniu podium rajdu Dakar 2020.

Tuż za Pablo Quintanillą do mety dojechał Matthias Walkner, który przez większą część etapu deptał po piętach zawodnikowi Husqvarny. Na ostatnim punkcie kontrolnym, zawodnik KTM nawet wyprzedził Chilijczyka, finalnie do mety dojeżdżając z drugim czasem. Trzeci był Luciano Benavides. Obrońca tytułu, Toby Price na końcu dzisieszego odcinka specjalnego zameldował się na piątym miejscu. Obecnie Australijczyk zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i ma około siedmiu minut przewagi nad Matthiasem Walknerem.

Doskonały dzień zaliczył dzisiaj Maciej Giemza, który wystartował jako 25. zawodnik dzisiejszego OESu. Równa i bardzo dynamiczna jazda pozwoliła mu już na trzecim punkcie kontrolnym wskoczyć na 20. miejsce, a na WP5 zameldował się z  szesnastym czasem. Finalnie motocyklista ORLEN Team do mety dojechał na doskonałej szesnastej lokacie. 
Równie doskonale spisywał się Krzysztof Jarmuż, który narzucił ostre tempo i już na pierwszych punktach kontrolnych pojawiał się z czasami pierwszej pięćdziesiątki dnia

Wśród quadowców najlepszy okazał się… nasz SuperSonik! Arkadiusz Lindner też nie przestawał zachwycać i zajął 5. miejsce! Kamil Wiśniewski zamkną pierwszą dychę. W SSV młodsza ekipa Domżała/Marton pokazała, że są światową czołówką i zajęli 2. miejsce.

 

Odcinek XII (Haradh -> Qiddiya 167 km OS + 262 km dojazdówki)

Ricky Brabec dojechał do mety ostatniego etapu Rajdu Dakar z doskonałym, drugim czasem dzisiejszego dnia. Pozwoliło to Amerykaninowi na utrzymanie pierwszego miejsca w klasyfikacji generalnej rajdu i zwycięstwo w tegorocznej edycji!

Brabec od samego początku rajdu, jechał bardzo szybko i popełniał niewiele błędów. Tym samym nie mogą pochwalić się jego rywale: Toby Price, czy Pablo Quintanilla, którzy zaliczali po drodze błędy nawigacyjne oraz problemy techniczne. Brabec zamiast tego, naciskał i wypracował sobie sporą przewagę nad drugim zawodnikiem klasyfikacji generalnej, Pablo Quintanillą.

Zwycięstwo Rickiego Brabeca oznacza przerwanie, trwającej 18. lat hegemonii KTM. Ostatnim producentem, który pochwalić się może zwycięstwem w rajdzie Dakar jest BMW. W roku 2000, Richard Sainct oraz jego BMW F650 RR stanęły na najwyższym stopniu podium. Potem przyszła era Austriaków.

Ostatni etap rajdu był niezwykle szczęśliwy dla reprezentanta ORLEN Team, Maćka Giemzy. Młody motocyklista zanotował najlepszy występ w tegorocznej edycji, dojeżdżając do mety z dziewiątym czasem dnia, awansując tym samym na 16. miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu!

Zawodnik ORLEN Teamu zasługuje na całą masę pochwał, ponieważ potrafił okiełznać swoje zapędy i cały Dakar jechał z bardzo równym tempem, bez zbędnego forsowania maszyny i bez podejmowania zbędnego ryzyka. Taka strategia się opłaciła, ponieważ Maciek z dnia na dzień zajmował coraz wyższe miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu. Edycję 2020 również do udanych może zaliczyć Krzysztof Jarmuż, który wykazał się podobnymi cechami co Maciek Giemza. Praktycznie przez cały rajd, zawodnik poruszał się swoim tempem i finalnie zajął 44. miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu.

 Jedynym Polakiem na podium był Rafał Sonik, który nie zawiódł kibiców i pewnie swoich oczekiwań. W końcu powracał po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. Kamil Wiśniewski zakończył rajd na 5. miejscu, natomiast Arkadiusz Lindner na 12. Ten ostatni, pokazał jednak, że ma ogromnego ducha walki i z pewnością „będą z niego zawodnicy”.

Najmniej zadowolony z tej edycji mogą być Jakub Przygoński/Timo Gottschalk i Aron Domżała/Maciej Marton. Panowie w swoich klasach są zdolni do walki nawet o zwycięstwo, ale problemy techniczne pozbawiły ich tej szansy. Kuba i Timo zakończyli rajd na 19. miejscu, natomiast Aron i Maciej na 30., zaś Ich ojcowie na 13.. 

Tymczasem, kurz powoli opada, zawodnicy mają teraz czas na regeneracje, a potem zapewne nastąpią zbrojenia na Dakar 2021. My już nie możemy się doczekać!

 

KOMENTARZE