fbpx

Lech Wangin

Z archiwum ŚM: Single. Numer 5/1996

Singiel lub, mówiąc po polsku, jednocylindrówka (chodzi tu oczywiście o czterosuw dużej pojemności), to motocykl w swej najprostszej, tradycyjnej postaci. Wszak już pradziadek dzisiejszych jednośladów, pojazd Gottlieba Daimlera, napędzany był właśnie jednocylindrowym silnikiem. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Wojciech Sławiński – maniak szybkości. Numer 4/1996

Motocykl może zafascy­nować człowieka na wiele różnych sposobów. Jed­nych urzeknie piękno sta­rych konstrukcji i radość z procesu przywracania im dawnego blasku. In­nym niepoprawnym indy­widualistom nie wystar­czy nic co seryjne. Ci mu­szą mieć naprawdę ten jeden, własny, niepowtarzalny motocykl, aby poczuć peł­nię szczęścia. Jednak dla większości motocyklistów najważniejsze są dozna­nia, jakie niesie ze sobą jazda. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Szybko, coraz szybciej – cz.3. Numer 2/1996

W 1985 roku Yamaha zadziwiła świat mo­delem FZ 750. Czte­rocylindrowy silnik tego motocykla miał w swej głowicy aż 20 zaworów, to jest po 5 na każdy cylinder. FZ 750 był pierwszym motocyklem, który przy pojemności 750 ccm osiągał moc 100 KM i w chwili swego debiutu był najszybszą siedemsetpięć­dziesiątką, osiągając 232 km/h. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Szybko, coraz szybciej – cz.2. Numer 1/1996

Czas teraz przejść do omówienia motocykli japońskich, które zdominowały rynki światowe na przełomie lat 60. i 70., by nie dać się zrzucić z czołowych miejsc w statystykach sprzedaży aż do dzisiaj. Mało kto jednak wie, że pierwsze motocykle budowano w Japonii już w 1909 roku, a w latach 30. i 40. produkowano tu motocykle będące wierną kopią Harleya-Davidsona. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Easy Rider. Numer 1/1996

Cichy warkot zamienia się stopniowo w coraz głośniejsze dudnienie. Trud­no porównać ten dźwięk do odgłosów wydechu jakiego­kolwiek współczesnego mo­tocykla. Jest w nim coś czy­stego, pierwotnego. Tak musiały brzmieć angielskie wyścigówki z przełomu lat czterdziestych i pięćdzie­siątych – czasów świetności brytyjskich singli. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Pamiętnik żółtej piękności. H-D Softail Custom. Numer 12/1995

Cześć! Nazywam się Har­ley-Davidson. Pochodzę z bardzo licznej i szacownej rodziny. Urodziłem się w USA w 1989 roku, nadano mi imię Softail Custom. W ojczystym kraju mieszka­łem do 1993 roku, wiodąc tam spokojny i raczej niecie­kawy żywot. Pewnego dnia zainteresował się mną przy­bysz z zamorskiego kraju, mówiący śmiesznym, szeleszczącym językiem, i tak znalazłem się w Polsce. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Monster Bike. Numer 11/1995

Było to któregoś piękne­go, wiosennego popołu­dnia. Siedziałem przy kufel­ku piwa przed warszaw­skim klubem motocyklo­wym B-40. Jak to w podob­nych wypadkach bywa, kie­dy zejdzie, lub zjedzie się grupa motocyklowych za­paleńców, jeden przez dru­giego opowiadają swe ostatnie motocyklowe prze­życia. Tak było i wtedy. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Tomek Kędzior – najszybszy. Numer 10/1995

O Tomku Kędziorze pisa­no już parokrotnie na łamach „Świata Motocykli" i nic w · tym dziwnego, wszak Tomek jest najlep­szym polskim zawodnikiem ścigającym się w klasie Su­perbike. Jego sportowe osiągnięcia to niejedyny powód, dla którego dzienni­karze zajmujący się proble­matyką motocyklową interesują się tym młodym zawodnikiem. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Szybko, coraz szybciej. Numer 10/1995

W dawnych, zamierzchłych czasach, jak głosi legenda, spotkało się na drodze dwóch motocykli­stów. Jak tylko się spotkali, jeden chciał pokazać dru­giemu, że jego motocykl jest szybszy. I w ten sposób na­rodził się sport motocyklo­wy. Kiedy motocykl wyszedł z wieku niemowlęcego i mocniej stanął na swych dwóch kołach, ludziom do­siadającym tych maszyn przestało wystarczać samo przemieszczanie się z miej­sca na miejsce. Zapragnęli jeździć szybko, coraz szyb­ciej. ... Czytaj cały...

Z archiwum ŚM: Jacek Czachor. Specjalista od „łojenia”. Numer 9/1995

Poznałem go wczesną wiosną tego roku w czasie sochaczewskiego motocrossu. Nie startował wtedy osobiście, lecz przy­glądał się z boku udzielając od czasu do czasu facho­wych i cennych porad An­drzejowi Tomiczkowi, który ostatecznie te zawody wy­grał. Ponieważ Jacek Cza­chor jest człowiekiem bar­dzo kontaktowym, umówili­śmy się na pogaduszki o motocyklach oraz o wspomnianym wyżej „łojeniu”.... Czytaj cały...