fbpx

Jego zainteresowanie Harleyami zrodziło się ok. 1968 roku, gdy obserwował Wojtka Echilczuka i jego kolegów jeżdżących po Warszawie. To było niesamowite zjawisko, wszędzie wokół same WFM, WSK i SHL, a tu piękne, duże, majestatyczne motocykle amerykańskie. Wrażenie było piorunujące. Tak właśnie Ireneusz Pyra zakochał się w Harleyach. 

Pierwsze dwa Harleye-Davidsony WLA kupił w 1973 roku, choć trudno je było nazwać motocyklami, były to po prostu części w skrzyniach, z których można było złożyć motocykle. Jak sam powiedział w wywiadzie (4 listopada 2021 roku): 

(…) Byłem wtedy pod ogromnym wrażeniem filmu „Easy Rider”. Nie widziałem go jeszcze wtedy w całości, tylko jakieś fragmenty czy zdjęcia z niego. Niemniej starczyło to, abym zafascynował się Harleyem Fondy, czyli filmowego Kapitana Ameryki. Zapragnąłem mieć choppera. Dodatkowo w 1973 roku spotkałem Krzyśka Fischera, który ugruntował we mnie wizję co do przyszłości moich Harleyów. (…).  Zaczął budowę choppera. Trwało to dwa lata. Na trasę wyjechał nim w 1975 roku. Pierwszą poważną imprezą, na którą pojechał, był międzynarodowy zlot organizowany przez Adama Mellera we Wrocławiu. Jak sam powiedział w wywiadzie (4 listopada 2021 roku): 

(…) W późniejszych latach miałem kolejne Harleye WLA. Dostrzegłem też piękno w oryginalnej formie i odrestaurowałem wersję wojskową. (…).  

Jak zrodził się mój biznes? Nie było wówczas żadnych nowych części do Harleyów. Ja miałem kupę złomu, z którego chciałem zrobić motocykl. Trzeba było znaleźć jakiś sposób na tę sytuację. Pracowałem wówczas w warszawskiej fabryce kosmetyków Uroda. Były tam dość duża narzędziownia i park obrabiarek, gdzie dorabiało się części do maszyn pracujących na produkcji. Zajmowaliśmy się zabezpieczeniem ciągłości pracy maszyn produkujących kosmetyki. Byłem szefem tej narzędziowni. Miałem solidne wykształcenie techniczne i materiałoznawcze. Właśnie tam, na tzw. fuchę, zacząłem dorabiać pierwsze części do Harleya. 

Wyremontowałem swojego Harleya. Wszystko pracowało bardzo ładnie i niezawodnie, co nie umknęło uwadze innych harleyowców na zlotach czy wyjazdach. Moi koledzy zaczęli zgłaszać się do mnie z prośbą o dorobienie tej czy innej części. Przez pewien czas, w małej piwnicy u mnie w bloku, reperowałem też dla innych silniki i skrzynie biegów do Harleya. 

Na jednym ze zlotów, wspólnie z Jankiem Kwilmanem, poznaliśmy Holendra, który zainteresował się tym, co robię. Zaczął zamawiać u mnie drobne elementy, które nadal produkowałem na tzw. fuchę. Wszystko zaczęło się jednak rozwijać i ta forma produkcji była już niewystarczająca. Wtedy wraz z Jankiem założyliśmy małą firmę zajmującą się produkcją części do Harleya-Davidsona WLA. Działalność stała się oficjalna. Na początku mieliśmy podstawowe maszyny – tokarkę, frezarkę, szlifierkę. Sukcesywnie poszerzał się asortyment naszych wyrobów. Jednym słowem interes się rozkręcał. Od 23 października 1983 roku zająłem się wyłącznie produkcją części do Harleya-Davidsona WLA. (…). 

W międzyczasie Audrey Kwilman (żona Janka, przyp. red.) wyszła z pomysłem, aby założyć klub harleyowski. Sprawa ruszyła i po pewnym czasie powstał klub Riders of Poland. Ireneusz Pyra nie był wprawdzie jego założycielem, ale wspierał w tych działaniach Audrey i Jana Kwilmanów. Dostał za to legitymację nr 3.   

W 1990 roku sprowadzili z Kwilmanem trzy górnozaworowe Harleye z USA. Były to jedne z pierwszych współczesnych „górniaków”, jakie znajdowały się wówczas w Polsce. Jak sam powiedział w wywiadzie (4 listopada 2021 roku): 

(…) Na początku lat 90. nasze drogi z Jankiem Kwilmanem się rozeszły, on zajął się sprzedażą części, a ja nadal je wytwarzałem.

Dziś produkuję ponad 30% części składowych Harleya-Davidsona WLA i wersji pochodnych. Są to m.in.: rama; kilka typów przedniego zawieszenia (springera); całe kompletne skrzynie biegów, włącznie z kopniakiem, gotowe do montażu w motocyklu; komplety naprawcze silnika, dzięki którym można przeprowadzić pełną naprawę dołu silnika; kompletne hamulce, kilka rodzajów kierownic. Części z mojego warsztatu, który obecnie prowadzę razem z synami Kubą i Filipem, trafiają do klientów na całym świecie. Jeżeli chodzi o model WLA, to nasza rodzinna firma jest największym na świecie producentem części do tego Harleya-Davidsona. (…).    

Ostatnie 50 lat życia Ireneusza Pyry było ściśle związane z motocyklami Harley-Davidson. Dziś w jego garażu stoi współczesny Fat Boy i dwa egzemplarze wojennego WLA. W przyszłym roku będzie obchodził zaś 40-lecie swojej działalności wytwórczej.    

Zdjęcia z archiwum rodzinnego Ireneusza Pyry 

 

 

 

KOMENTARZE