W miniony weekend już po raz dziesiąty doszło do spotkania entuzjastów polnych wyścigów motocyklami zabytkowymi. Tego rodzaju zabawę nazywamy cross-country i cieszy się ona sporym zainteresowaniem zarówno uczestników, jak i kibiców, bo jest na co patrzeć. Wystarczy spore w miarę płaskie ściernisko i fantastyczna zabawa gotowa!
W kurzu i pyle albo spektakularnym błocku (w zależności od pogody), kilkadziesiąt mniej lub bardziej zabytkowych maszyn, podzielonych na kategorie pojemnościowe, daje z siebie wszystko, aby tylko zwyciężyć. Zasada jest prosta – jedna, dosyć kręta pętla toru i pół godziny rywalizacji. Kto pokona więcej okrążeń, ten wygrywa. Wbrew pozorom 30 minut, to naprawdę szmat czasu, podczas którego i maszyny, i zawodnicy muszą dać z siebie wszystko. A to wcale nie jest to łatwe.
W tym roku wyścigi odbywały się w dniach 22-24 sierpnia. Główną siłą napędową przedsięwzięcia była, jak zwykle, Katarzyna Szymala, która od dekady zaraża swoim entuzjazmem, konsekwencją i zaangażowaniem. Dzięki temu wielu ludzi dobrej woli bezinteresownie poświęca swój czas i energię na organizację tej imprezy. Raz jeszcze w organizację wyścigów zaangażowała się naprawdę spora liczba wolontariuszy – od Ochotniczej Straży Pożarnej i lokalnego Koła Gospodyń Wiejskich, poprzez władze gminy i członków stowarzyszenia CCMZiK (wielkie podziękowania dla Zbycha Smusa, który nie tylko wytyczał trasę, ale i dzielnie się ścigał) oraz niezrzeszonych entuzjastów. Ktoś przecież musiał dostarczyć na całkowicie gołe pole: namioty, kibelki, wodę czy agregaty prądotwórcze.
Pomysł na imprezę zrodził się 10 lat temu, na znanym torze crossowym pod Sochaczewem (Kurdwanów). Skoro w cross-country bawią się ludzie na współczesnych maszynach, to czemu nie spróbować tego samego na zabytkach? Tak zaczęły się imprezy w leżącym nieopodal Grzybowie, na prywatnym polu. Z różnych powodów impreza przeniosła się dwa lata temu do gminy Teresin, chociaż tegoroczna lokalizacja została minimalnie zmieniona – na ściernisko pod Kawęczynem. W tym roku wydano 70 numerów startowych, a wyścigi rozpoczęły się w sobotę, punktualnie w południe, od klasy motorowerów. Chociaż… zaraz, zaraz, przecież wcześniej odbyły się zawody w klasie junior totalny. Kategoria ta przeznaczona była dla najmłodszych dzieci, które za zadanie otrzymały przebiegnięcie specjalnie przygotowanego slalomu z motocyklową kierownica w ręku. Emocje też były spore. Szczególnie widowiskowo zawsze prezentuje się ostatnia klasa – sidecar, gdzie walka jest wyjątkowo zawzięta, a organizatorzy mają dodatkowe zajęcie, bo muszą przed biegiem, ze względów bezpieczeństwa, poszerzyć nieco tor. I tym razem nie obyło się bez spektakularnych wywrotek. Pogoda sprzyjała nie tyle zawodnikom, co kibicom, bo było sucho i słonecznie, a solidny wiatr rozwiewał potężne tumanu kurzu, co wpływało na wyjątkowość widowiska.
Wyniki poszczególnych biegów znajdziecie tutaj: kliknij.
Od lat na Cross Country Motocykli Zabytkowych przyjeżdżają zawodnicy i kibice z całej Polski. Podczas imprezy spotkać można przeróżne maszyny, od sportowych „Anglików” i Harleyów Sportsterów, przez radzieckie zaprzęgi i klasyczną “Japonię”, na całej masie socjalistycznych dwusuwów i mocnej klasie Junaków (szczególnie w wersji “rajdowy”) kończąc. W tym roku pojawiło się też solidne stadko unikatowych BMW R 75 Sahara, które nie tylko z godnością „przyglądały się” zmaganiom, ale nawet brały w nich udział. Białymi krukami imprezy były dwa Junaki wyposażone w silniki V2 OHRC, z rozrządem realizowanym obrotowymi stawidłami. Przyjechały o własnych siłach!
Sposób przygotowania się do zawodów jest zdecydowanie różny. Jedni bardzo solidnie szykują sprzęty do rywalizacji, wprowadzając w nich liczne modyfikacje. Inni z kolei traktują imprezę czysto towarzysko i wystarczy im sam udział w niej oraz spotkania w miłym gronie. Cross Country pokazuje, że w światku zabytkowych motocykli, oprócz klasycznych rajdów i zlotów czy pokazów, znajdzie się miejsce także dla takich spektakularnych sportowych zmagań. Oby tylko Kaśce i Stowarzyszeniu nie zabrakło energii i determinacji na przyszłe lata…




