fbpx

Niesamowite emocje w sobotnich zawodach Grand Prix w Lublinie! Tym razem najlepszy okazał się Artem Łaguta. Po raz kolejny świetnie spisali się Bartosz Zmarzlik oraz Dominik Kubera, którzy zajęli drugie i trzecie miejsce. Liderem cyklu pozostał broniący tytułu Zmarzlik.

Drugi dzień zmagań w Lublinie upływał pod dyktando piątkowego triumfatoraBartosza Zmarzlika. Polak w rundzie zasadniczej stracił jedynie jedno „oczko”. Dominik Kubera w tym czasie zgromadził 10 punktów.

Niestety, po raz kolejny słabo spisali się Krzysztof Kasprzak oraz Maciej Janowski. Pierwszy z nich zdobył 5 punktów. Niedawny lider cyklu Grand Prix, Janowski ponownie męczył się na lubelskim torze i wywalczył tylko 4 punkty. Medal mistrzostw świata coraz bardziej oddala się od zawodnika Betard Sparty Wrocław.

Niestety, w sobotnich zawodach nie obyło się bez kraks. Największym pechowcem okazał się Martin Vaculik. Słowak w dwóch pierwszych startach zgromadził 5 punktów. W trzecim brał jednak upadł, wraz z Jasonem Doylem, tuż po starcie. Po kraksie Vaculik uskarżał się na ból barku i pojechał do szpitala. Tam okazało się, że złamał obojczyk i to w czterech miejscach złamany. To oznacza rozbrat z żużlem na co najmniej kilka tygodni.

Do ogromnych kontrowersji doszło właśnie w pechowym dla Vaculika biegu numer 12. W zastępstwie za Słowaka ruszył do restartu Wiktor Lampart, który jednak wjechał w taśmę. W trzecim podejściu zastąpił go więc inny rezerwowy – Mateusz Świdnicki. Po walce z Doylem, Polak upadł w drugim łuku. Szczęśliwie dla Australijczyka nie został on wykluczony za „wycięcie” Świdnickiego, a bieg oficjalnie przerwano z powodu awarii maszyny startowej (taśma ruszyła nierówno). Czwarty start 12. biegu nie był ostatnim, bo Fredrik Lindgren poszerzył tor jazdy w pierwszym łuku i znów upadli Świdnicki oraz Doyle! Okazało się, że do pięciu razy sztuka – wygrał Artem Łaguta, przed „Fretką” i Doylem.

Ostatecznie, w pierwszym półfinale spotkali się Zmarzlik, Anders Thomsen, Emil Sajfutdinow oraz Lindgren. Polak kapitalnie wyszedł spod taśmy i niezagrożony pomknął do mety. Drugie miejsce, premiowane awansem do finału, zajął Lindgren. W drugim półfinale zmierzyli się zaś Łaguta, Kubera, Tai Woffinden i Max Fricke. Najlepiej spod taśmy ruszył Łaguta, ale tuż zanim jechał Kubera. Polaka zaciekle gonił Fricke, ale ostatecznie to Dominik zawodnik wyszedł z tej batalii zwycięsko. A to oznaczało, że w finale pojadą ci sami zawodnicy, co w piątek.

W finale ze startu najlepiej wyszedł Zmarzlik, jednak piekielnie szybki na dystansie był w sobotni wieczór Łaguta. Rosjanin minął na dystansie Polaka i to on cieszył się dziś ze zwycięstwa! Drugie miejsca zgarnął Zmarzlik, a trzecie Dominik Kubera. Zawodnik Motoru po raz kolejny kapitalnie wykorzystał swoją szansę w Grand Prix. Kto wie, może niedługo zobaczymy go już nie z dziką kartą, a jako stałego uczestnika cyklu?

W klasyfikacji generalnej zapanował niesamowity ścisk. Prowadzi Zmarzlik, który ma tylko punkt przewagi nad Łagutą. 20 „oczek” straty ma już trzeci Lindgren. Co ciekawe, Kubera po dwóch rundach Grand Prix ma więcej punktów niż Krzysztof Kasprzak.

Następna runda Grand Prix w szwedzkiej Malili już w sobotę 14 sierpnia. Może tam do gry wróci Maciej Janowski, który aktualnie zajmuje piątą pozycję? Emocji z pewnością nie zabraknie do końca cyklu!

KOMENTARZE