fbpx

Rzadko mam okazję uzewnętrzniać się w trakcie pisania tekstów o motocyklach, ale tym razem to zrobię. Żeby było jasne, to nie jest tekst sponsorowany, a raczej subiektywne podejście do tematu nowych motocykli – rzecz jasna nie wszystkich. Dzisiaj o nowych motocyklach marki Triumph ( i w zasadzie nie tylko)

Wywodzę się z podwórka, na którym ludzie kupujący nowe motocykle uchodzili za totalnych frajerów i snobów. Wiesz, strata wartości i te wszystkie, idące za tym ogólniki. Szybka ocena, zero merytorycznych podstaw. Stare jest lepsze, bo jest znane i tańsze. Fakt, nadal jeżdżę starymi motocyklami i nadal nie myślę (konkretnie) o zakupie nowego sprzętu, ale bycie na dorobku i budowanie własnego gniazda do życia wiąże się z pewnymi trudnościami.

Albo jedno, albo drugie. Na szczęście jestem w tej komfortowej sytuacji, że dosyć często ujeżdżam nowe motocykle. Często na nie marudzę, często wydają mi się nudne, a czasami szalenie porywające, ale nie zaprzeczę kilku kwestiom: są ładniejsze i w każdej sytuacji prowadzą się lepiej niż moje leciwe „wraki” (które i tak kocham bardzo).

Nowy motocykl? Nic na siłę

Nie chciałbym Was przekonywać w tym tekście do zakupu nowych sprzętów, bo kto może sobie pozwolić to pewnie kupi lub już kupił nowy motocykl i sam wie czego chce. Chciałbym jednak, aby każdego motocyklistę było choć raz w życiu stać na zakup nowego sprzętu, tak dla zdobycia doświadczenia, spróbowania innej ścieżki w życiu. Podejrzewam jednak, że jeszcze dużo wody upłynie w Wiśle zanim dojdziemy do tego poziomu zamożności. Poza tym obecne czasy nie sprzyjają zakupom, nie tylko tak drogich sprzętów jak motocykle, ale i innych sprzętów potrzebnych w każdym gospodarstwie domowym. Czy zatem pisanie tego tekstu to faux pas? Pewnie tak, ale tylko wtedy gdybym przemawiał świeżo po zamówieniu nowego motocykla. 

Triumph Street Scrambler 1200

W ostatnich miesiącach wszystko we mnie krzyczy żeby wreszcie zmienić sprzęt i kupić coś porządnego. Mam wrażenie, że rata nie będzie dużo wyższa niż miesięczne wydatki na części do moich motocykli, które przeżywają jakiś gorszy czas i bez ustanku je remontuje. Tylko, że czasami lepiej jest zwyczajnie kupować części po stówie (nawet jak wyjdzie łącznie 700 zł) niż przyznać się żonie, że chcesz wziąć kredyt, który wyniesie Cię te wcześniej wspomniane 700 zł – cóż, takie życie.

Street Scrambler 1200. Wszystko w jednym

Dlaczego ja dzisiaj o tym? Nieco ponad rok temu wskoczyliśmy na niekoniecznie terenowe motocykle Triumpha i zabraliśmy je w teren. Ostry teren. Pamiętacie nasz test z zeszłego roku? Jeśli nie, to znajdziecie go tutaj. Zabawa była naprawdę przednia, a straty materialne w zasadzie zerowe – co nijak się ma do teorii, że nowe jest słabe. Tak się podjarałem (przepraszam za to słowo ale wydaje mi się adekwatne), że musiałem wrzucić sobie zdjęcia na „Fejsa”. Dzisiaj ów portal przypomniał mi o tym fakcie i po raz kolejny odezwało się we mnie, że fajnie by było stać się właścicielem nowego Street Scramblera 1200 – takiego sprzętu do wszystkiego, ale przy tym tak ładnego, że nawet jakby skończyła mi się kasa na paliwo, to bym siedział koło niego w garażu, czyścił, patrzył i pucował – co ciekawe, mojej babci (babcia to R 1100 GS 🙂 – przyp. red.) nie myłem już od dwóch lat! Pewnie cierpiałbym na to tylko przez pierwsze pół roku, ale chciałbym przeżyć po raz kolejny te motyle w brzuchu.

Triumph Tiger 1200 vs Tiger 800 | Braterski pojedynek, podróż w czasie i droga do wielkich pieniędzy

Jak każdy marzyciel wszedłem na stronę i zacząłem przewijać. Triumph Tiger 1200, jeździłem nim kilka razy i mam całkiem fajne wspomnienia, Bonneville Bobber oszalałem na jego punkcie, seria Thruxton – uwodzi, no i jeszcze jest nowy tygrys dziewięćset. O nowym Rockecie nie wspominam – naprawdę ciężko byłoby mi się zdecydować.

To tylko przykład. Dobrych motocykli jest więcej!

Nigdy nie byłem Triumphomaniakiem, ale w ostatnim czasie coś zaczyna we mnie pękać bo obiektywnie rzecz ujmując, Brytyjczycy rzetelnie odrabiają lekcje i serwują nam motocykle, którym nie umiem nic zarzucić. Oczywiście, jeden model może mi się podobać bardziej, inny mniej. Charakterystyka danego sprzętu może mi nie przypaść do gustu w ogóle, ale czy to oznacza, że jest zły, skoro Ty jesteś w nim zakochany? Całkiem znikąd pojawiły się w mojej głowie te myśli, ale niestety jak zakochany nastolatek boję się podejść i zagadać, ale może Ty masz więcej odwagi?

Triumph posłużył oczywiście tylko za przykład motocykli, które mnie urzekają. Tak naprawdę każda marka w swoim katalogu posiada fajne sprzęty, dlatego serdecznie zachęcam Was do wchodzenia na strony, oglądania, marzenia o motocyklach, a jeśli tylko będziecie mieli możliwość opuszczania salonów nowiuteńkimi sprzętami – inni mogą tego szczęścia nie mieć!

KOMENTARZE