W życiu pracowałem na bardzo wielu stanowiskach. Pytałem o zbieractwo punktów na stacji Orlen, rozdawałem ulotki parabanków, rozwoziłem pizzę Fiatem 126p w 30-stopniowe upały, zajmowałem się korektą zdjęć w punkcie foto – niestety wywalili mnie, bo naświetliłem jakąś bardzo drogą rolkę papieru fotograficznego. Sprzedawałem też chińskie podróbki włoskich żyrandoli, pozycjonowałem w Google sklep z akcesoriami BDSM, badałem zachowania użytkowników portalu randkowego dla katolików i mam całkiem sporo historii z branży modowej.
Na skróty:
Od jakiegoś czasu jestem wzorowym przedstawicielem klasy próżniaczej – siedzę w umiarkowanie wygodnym fotelu i zajmuję się wyszukiwaniem motocykli cieszących oko, czyli customów. A że popularność wszelkiego rodzaju cafe racerów, bobberów, street trackerów i scramblerów rośnie z roku na rok, to robotę mam na tyle pewną, że wzrost cen hot-dogów w Ikei o 100% nie zrobił na mnie zupełnie żadnego wrażenia! Dziś przygotowałem zestawienie dziesięciu najlepszych customów 2019 roku. Miłej lektury!
10. Triumph Scrambler – Purpose Built Moto
Zestawienie otwiera Triumph Scrambler od Purpose Built Moto – konstrukcja łącząca w sobie wszystkie wady samochodu i motocykla. Jazda po mieście z wózkiem bocznym oznacza stanie w korkach, a próba nadgonienia strat na drogach szybkiego ruchu może skończyć się dzwonem, bowiem przymocowany na sztywno wózek nie sprzyja odkręcaniu manetki. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy zapoznamy się z faktycznym przeznaczeniem tego sprzętu. Otóż Scrambler z 2009 służy do rozwożenia schłodzonej kawy cold brew po jednej z Australijskich plaż. Moża robić biznes z klasą? Można!
9. UMC-063 ZERO XP – Untitled Motorcycles
Mam wrażenie, że z motocyklami elektrycznymi w Polsce jest podobnie, jak z piłką nożną. Niewielu gra, za to wszyscy doskonale się znają i głoszą swoje prawdy wszem i wobec. Hejt na każdą markę wchodzącą w segment elektrycznych jednośladów zdaje się nie mieć końca, a najlepszym przykładem jest Harley-Davidson. Od momentu zaprezentowania modelu LiveWire, internetowi specjaliści wyznaczają już datę śmierci amerykańskiej marki. Oczywiście większość z nich nie jeździła elektrykiem. Zaryzykuję tezę, że nie mieli nawet okazji przejechać się spalinową wersją H-D, ale nie przeszkadza im to w zupełności w „doktoryzowaniu” się na temat przyszłości jednośladów z Milwaukee. Oczywiście ich zachowanie można tłumaczyć strachem przed nieznanym. Taki sam strach towarzyszył ludzkości przy okazji wynalazku Carla Benza – trzykołowej bryczki napędzanej silnikiem spalinowym, którą w gazetach opisano jako „diabelski wynalazek płoszący konie”. Niby minęło ponad 130 lat – reakcje jakby bez zmian.
Silniki elektryczne nieprędko zabiją spalinowe, dlatego polecam z otwartą głową obserwować i testować nowości rynkowe. Tym bardziej, że coraz więcej warsztatów bierze się za customizację elektryków, czego efektem jest na przykład UMC-063 ZERO XP od Untitled Motorcycles. Wygląda jak rekwizyt z jakiegoś postapokaliptycznego filmu, a okazuje się, że jest w pełni jezdnym motocyklem. Waży 218 kilogramów, rozpędza się do ponad 200km/h i podobno ma od 130 do 200 kilometrów zasięgu. Właśnie takim motocyklem chciałbym nocą zwiedzać podwórka warszawskiej Pragi.
8. MJR Roach – Royal Enfield Factory Custom
W 2018 roku Royal Enfield sprzedał ponad 800 000 motocykli. Ile z nich jeździ po Polsce? Może kilkanaście! A szkoda, bo są całkiem ładne, trwałe i kosztują ułamek swoich japońskich czy europejskich odpowiedników. Oczywiście 25 koni mechanicznych z 400 centymetrów sześciennych pojemności to wynik daleki od olimpijskiego, jednak wystarczy wsadzić turbo Garreta, by spokojnego Himalayana zmienić w ostrego dzika. Taki zabieg wykonała ekipa Royal Enfield Factory Custom, przy okazji przerabiając motocykl na całkiem dziwnego scramblera. Jestem na tak!
7. Yamaha XSR700 “Grasshopper” – Hookie Co.
Yamaha XSR700, jako jeden z dwóch sensownych przedstawicieli gamy heritage Yamahy, nie jest łatwym motocyklem do dalszych przeróbek. Problem wynika z tego, że japoński producent poszedł na łatwiznę i próbuje wcisnąć klientom nakeda (MT-07) w klasycznym przebraniu. Na szczęście są takie warsztaty jak Hookie Co., gdzie nawet z tak mało plastycznego sprzętu, potrafią zrobić ciekawego customa. Cały proces odbył się bez konieczności cięcia ramy pomocniczej, a spory udział mają w tym drukarki 3D. Najlepsze jest jednak to, że gotowy pakiet „Grasshopper” można zamówić z dostawą do domu, by w przerwie świątecznej przerobić swoją XSR-ę na motocyklowe wcielenie WALL.E.
6. BMW R nineT „VnineT” – Vagabund Moto
O masowej personalizacji, jako przyszłości motocyklizmu trąbię od dłuższego czasu. W krajach takich jak Niemcy, Austria czy Szwajcaria, gdzie ostre przepisy zabraniają frywolnego przerabiania motocykli, gotowe części, produkowane zgodnie z wymogami TÜV, są niekiedy jedyną szansą na dostosowanie sprzętu do własnych fantazji. Paul Brauchart i Philipp Rabl z warsztatu Vagabund Moto, jako jedni z pierwszych zauważyli rosnący trend i wzięli się za produkowanie dedykowanych kitów do popularnego na tamtych rynkach BMW R nineT. VnineT, choć bazuje na gotowcach, raczej nie zostanie pomylony z seryjnym motocyklem, a przecież o to właśnie chodzi!
5. Harley-Davidson Fat Bob „BT-03” – Blacktrack Motors
Customów bazujących na motocyklach marki Harley-Davidson powstaje na pęczki. Niewielu jednak bierze się za przeobrażanie opasłych cruiserów z Milwaukee w smukłe cafe racery. Sacha Lakic, założyciel Blacktrack Motors z siedzibą w Luksemburgu, nie tylko podjął się tego trudnego zadania, ale wykonał je na 110%. Jego BT-03 to moim zdaniem najlepszy cafe racer bazujący na modelu Fat Bob. Po wizycie w Blacktrack Motors można go śmiało nazywać chudym Bobem, gdyż wagę udało się zbić o całe 48 kilogramów.
4. BMW R nineT „DCR-018 The Billet Sting” – DNA Filters
Obciąłeś zadupek, zamontowałeś owiewkę z Allegro i reflektr z Ali Expres i mówisz, że masz customa zrobionego na grubo? Wstrzymaj swoje konie! Oto BMW R nineT, z którego fabryczny został tylko silnik. Dino i Marios Nikoladis – goście odpowiedzialni za firmę DNA Filters – od kilku lat promują swoje produkty, tworząc customowe motocykle. Ich ostatnim dziełem jest „DCR-018 The Billet Sting” – motocykl wyłamujący się z jakichkolwiek kanonów. Jego centralnym punktem jest monokokowa rama, wyfrezowana z dziesięciu osobnych bloków aluminium przez obrabiarki CNC, długie wloty powietrza oraz dwa wielkie fitry powietrza DNA Filters. Względem seryjnego R nienT „Billet Sting” jest lżejszy o ponad 26 kilogramów. Ewa Chodakowska byłaby pod wrażeniem!
3. BMW K1200RS – Ugly Motors
Jesteś odważny jak Tommy Lee Jones w Ściganym? Zatem spokojnie możesz wpisać w Google hasło „BMW K1200RS custom„. Jeżeli jednak wolisz zaoszczędzić sobie przykrego widoku – spieszę z pomocą. Otóż wyszukiwarka grafik pokazałaby Ci tuzin motocykli, które prawdopodobnie tuż po wizycie w warsztacie customowym, trafiły wprost pod sarkofag w Czarnobylu, co w sposób znaczący oszpeciło ich wygląd. Innego wyjaśnienia na tak paskudne motocykle po prostu nie mam.
Stworzenie sensownego customa z BMW K1200RS wymaga nieszablonowego podejścia. Kuba z Ugly Motors nad projektem „P51 Mustang tribute”spędził ponad trzy lata i muszę przyznać, że jego futurystyczne wcielenie BMW, z ogromnymi nerkami zamiast reflektora, wygląda całkiem zjawiskowo i niejeden znawca bawarskiej marki, mógłby mieć problem z rozpoznaniem bazowego motocykla. Coś czuję, że K1200RS zrobione w stylu „na pohybel wszystkim”, przez kilka kolejnych sezonów będzie szokowało nie tylko na drogach, ale i na forach i grupach facebookowych specjalizujących się w wydawaniu wyroków, co prawilnym customem jest, a co nie.
2. Honda NX650 Dominator – Eastern Spirit
Motocykle z warsztatu Eastern Spirit to najlepszy towar eksportowy polskiej branży customowej. Jeżdżą po najróżniejszych częściach świata, lecz najbardziej cieszy mnie, że coraz więcej klientów z Polski zaczyna doceniać kunszt pracy Sylwka Mateusiaka. Klient zażyczył sobie, by NX650 Dominator z 1996 roku został przebudowany na klasycznego scramblera. I co? I powstał do bólu minimalistyczny sprzęt do srogiego upalania w terenie. Pomimo tego, że jest pełnoprawnym scramblerem, nie da się go pomylić z motocyklami z innych warsztatów. Sylwek wypracował już swój styl i skrzętnie go przenosi z projektu na projekt. Gdybym tylko miał odpowiedni zapas gotówki, mój scrambler powstawałby właśnie w Eastern Spirit!
1. BMW “The Revival Birdcage” – Revival Cycles
Najwyższe miejsce na podium w zestawieniu customów 2019 roku zgarnia “The Revival Birdcage” z warsztatu Revival Cycles. Motocykl został zaprezentowany podczas dorocznej imprezy Handbuilt Show w Austin w Teksasie i od razu wywołał niemałe zamieszanie. Wygląda niczym dzieło niezłego szaleńca! Wokół potężnego boksera o iście archaicznym wyglądzie zbudowano tytanową ramę, składającą się ze 150 oddzielnych elementów. Samo spawanie zajęło ponad dwa tygodnie pracy w dzień i w nocy!
Każdy element został stworzony z myślą o designie i redukcji wagi. Rama, przypominająca klatkę dla ptaka, waży zaledwie 11 kilogramów, a dzięki wykorzystaniu zawieszenia z włókna węglowego i aluminiowych części wycinanych na CNC, całość idealnie eksponuje silnik.
Oczywiście „The Revival Birdcage” zupełnie nie nadaje się do jazdy. Dlaczego więc postanowiłem umieścić go na szczycie tego zestawienia? Z dwóch powodów. Po pierwsze, jest to projekt hołdujący prostocie w projektowaniu motocykli, o której ostatnio zapominają zarówno wielkie koncerny, jak i małe warsztaty customowe.
Po drugie, BMW wykorzystało go do podkręcania atmosfery wokół nowego boksera o pojemności 1800 cm3 i konceptu o nazwie R18. Oznacza to ni mniej ni więcej, że segment heritage przestał być już dodatkiem do biznesu, a zaczął stanowić łakomy kąsek dla poważnych graczy.