fbpx

No i stało się, kolejny raz zostałem wysłany w teren na testy przez Świat Motocykli. Nie ma tragedii, w końcu w Polsce mamy 2 stopnie Celsjusza, a na miejscu, gdzie zorganizowano testy opony Dunlop Trailmax Raid – jest aż o 18 stopni więcej. Lokalizacja też nie najgorsza – Toskania, Włochy!

Tekst: Michał Zoll

Zdjęcia: Dunlop

Około 20 kilometrów od Sienny odnajdziecie Agriturismo Viamaggio. Przywita Was sympatyczny gospodarz Raffaele nie dość, że człowiek dusza, świetny kucharz to jeszcze kilkukrotny uczestnik zawodów hard enduro – Erzbergrodeo. Uświadomiłem sobie, że to miejsce jest stworzone dla miłośników enduro. Cała posiadłość otoczona jest ze wszystkich stron torami enduro oraz hard enduro. Miejscówka godna polecenia nie tylko dla miłośników off-roadu, cała Toskania to obłędne, kręte drogi z zapierającymi dech widokami.

Jest w czym wybierać

Popołudnie spędzamy na prezentacji poświęconej nowej oponie Dunlop Trailmax Raid, która jest przeznaczona dla szerokiej gamy maszyn typu adventure, od średniej wielkości motocykli terenowych, aż po te największe, klasy turystycznej. To, co najciekawsze to fakt jak ta opona wygląda. Prezentuje się naprawdę imponująco pod kątem zdolności jazdy w najbardziej wymagającym terenie, a przedstawiana jest jako prawdziwa opona 50/50 – szosa/teren. Patrząc na nią, cały czas się zastanawiałem wyłącznie nad tym, jak ona będzie się zachowywać na drogach asfaltowych, o właściwości terenowe byłem spokojny.

Oficjalna część teoretyczna była dość ciekawym wykładem historyczno-technicznym, który miał całą masę informacji, która przyjmowałem z pewnym sceptycyzmem. Nie mogłem się po prostu doczekać części praktycznej, na której mieliśmy przetestować już w rzeczywistych warunkach ten nowy cud techniki. Wracając do tej bardziej oficjalnej części, Trailmax Raid będzie dostępna w trzech rozmiarach na przód. Na koła o średnicy 19 i 21 cali oraz w sześciu rozmiarach na tył dla kół 17 i 18-calowych. Opona wypełnia lukę w ofercie opon Dunlop dla jeźdźców, którzy podróżują w kierunkach bardziej dzikich, nieodkrytych miejsc i lubią często zbaczać z utwardzonych dróg w nieznany, bardziej ambitny teren.

Nowy Dunlop to opona typowo „kostkowa”, więc o jazdę w terenie byłem spokojny. Bardziej ciekawiło mnie, jak sprawdzi się na asfalcie.

Te opony będą też idealnym rozwiązaniem dla osób chętnie biorących udział w różnych imprezach off-road dla dużych motocykli ADV, których mamy naprawdę sporo. Nowe ogumienie jest zaliczane do gamy opon trailowych, obok Dunlop Trailmax Meridian, która stała się jedną z najpopularniejszych opon dla motocykli typu adventure, ale do jazdy głównie po szosie. Nowa Trailmax Raid, którą widzicie, została zaprojektowana specjalnie dla motocyklistów, którzy oczekują najwyższych osiągów w terenie. Inspiracją do stworzenia projektu Trailmax Raid była opona Dunlop D908 RR, przeznaczona wyłącznie do rajdów terenowych, charakteryzująca się wyraźnymi klockami bieżnika, które są obecnie kluczowym elementem profilu Trailmax Raid. Pomiędzy oponą Meridian i Raid znajdziemy jeszcze oponę Mutant, Mixtour i Mission.

Przebieg jest ważny

To, czego się nie dowiedziałem na części oficjalnej, a bardzo mnie interesowało, udało mi się wyciągnąć podczas wspólnej wieczornej kolacji. Opona jest w stanie przejechać dystans około 70% przebiegu szosowej opony Trail Meridian. To jest trudny temat, bo dystans, jaki jesteśmy w stanie przejechać na nowej oponie, jest uzależniony od bardzo wielu czynników. Wpływ ma ciężar motocykla, struktura nawierzchni, temperatura czy chyba to, co ma naprawdę duże znaczenie – styl i charakterystyka pokonywania trasy przez kierowcę. Podczas planowania wyprawy, zasięg naszych opon jest zawsze istotnym elementem. Niejednokrotnie wytyczenie trasy oraz uwzględnienie miejsca i czasu wymiany opon na naszych wielkich wyprawach jest kluczowe. Odpowiedź na pytania: Czy oponę zapasową zabieramy ze sobą? Czy jest opcja zakupu na miejscu? Czy musimy bawić się w dodatkową logistykę, wysyłając zapasową oponę i części do przeglądu gdzieś w konkretne miejsce naszej wyprawy?

Jedna opona, wiele motocykli

Mamy do dyspozycji piękny wachlarz dużych i mniejszych motocykli ADV. Za pierwszego do testu opon posłużył mi KTM 1290 Super Adventure S. Motocykle zmienialiśmy co kilkadziesiąt minut. Ruszyliśmy z naszej bazy długim odcinkiem pagórkowatej drogi szutrowej prowadzącej do asfaltu. Pierwsza jazda na motocyklu po zimie nie jest problemem, na twarzy pojawia się uśmiech, który pozostaje ze mną już do końca dnia. Pierwsze kilometry po szutrach, jak i po pięknych, krętych drogach asfaltowych pochłonięte są napawaniem się z jazdy na motocyklu i podziwianiem widoków. Po chwili przypominam sobie, po co tu przyjechałem. Moją czujność uśpiła cisza. Nie docierało do mnie ani wycie, ani szum opony kostkowej. Kolejne spostrzeżenie to brak charakterystycznego dla opon kostkowych wyraźnego łamania się motocykla w zakręt. Cały proces wchodzenia, pokonywania i wychodzenia z zakrętu przybywa zaskakująco płynnie.

Prowadzący naszą grupę wyraźnie zaczyna przyspieszać, nic się nie zmienia, nie znika uśmiech na twarzy. Na postoju przeskoczyłem na Ducati Multistardę V4S. Znam ten motocykl dosyć dobrze. Nie wyczuwam większej różnicy w prowadzeniu na oponach Dunlop, w porównaniu do seryjnych Pirelli. Zaczynamy długi odcinek szutrowy, nieprawdopodobnie kręta droga prowadzi nas cały czas w górę i w dół, łuk w lewo, łuk w prawo. Przyspieszamy, a tylna opona motocykla zaczyna zamiatać na dużej ilości luźnych małych kamyczków. Uśmiech jest coraz większy. Przednie koło jak po szynie. Co ważne, ekipa Dunlopa wyłączyła nam na cały test systemy kontrolujące uślizg tylnego koła, włączony pozostał jedynie ABS na koło przednie. To pozwoliło nam poczuć, na co stać te opony w zróżnicowanym terenie. Znowu zmiana nawierzchni, idziemy pełnym ogniem po winklach asfaltowych. Odkręcam gaz coraz mocniej i jestem zdumiony, jak te opony trzymają się asfaltu.

Bojowy wygląd nowego Dunlopa sprawia wrażenie, jakby miał działać jedynie w terenie. Mimo to Trailmax jest zaskakująco wszechstronną oponą.

Po jakimś czasie udaje mi się, przy wyjściu z ostrego zakrętu wreszcie zerwać przyczepność na tylnym kole – z czuciem odkręciłem mocniej manetkę i wyszedł z tego piękny, kontrolowany uślizg. To musiało się prędzej czy później zdarzyć, Ducati V4S ma moc. To, co mi przyszło od razu do głowy to podobna sytuacja na torze, gdzie testowałem Ducati Multistrada V4 Pikes Peak, ciężko precyzyjnie mi porównać parametry tych zdarzeń, ale na pewno ilość adrenaliny była podobna. Kolejna zmiana motocykla, tym razem na Aprilię Tuareg 660. Zaczynamy najtrudniejszy etap jazdy w terenie. Podczas porannej odprawy, ekipa Dunlop zwracała nam szczególną uwagę na ten najbardziej wymagający odcinek terenowy. Długi odcinek kamienistej, nierównej drogi wzdłuż płynącej rzeki. Cała masa mniejszych i większych luźnych kamieni, sporo suchych liści, a w części trasy większe kałuże i błoto. W pierwszej części testu nabraliśmy nieco tempa, teraz zostałem poproszony o jazdę za lokalnym przewodnikiem – byłym zawodnikiem enduro.

Potraktowałem to jako wyróżnienie. On na Ducati DesertX, ja lżejszym motocyklem, ruszamy i ciśniemy jak na odcinku specjalnym rajdu do mistrzostw świata – totalna euforia! Mamy masę zabawy podczas pokonywania tego odcinka. Po zakończeniu kilkunastu kilometrów w wymagającym terenie łapiemy oddech i czekamy dłuższą chwilę na pozostałych kierowców. Wszyscy jesteśmy zmęczeni po wielu godzinach jazdy, ale zadowoleni ruszamy na ostatni odcinek, który bym określił jako „dojazdówkę” do bazy. To nie był koniec – kręte serpentyny się nie kończą. Włoch chce mnie zgubić, trzymam się jego koła, w lusterkach co chwilę widzę za mną człowieka z ekipy Dunlop. Zaczynam regularnie trzeć podnóżkami Tuarega o asfalt. Po chwili dzieje się to praktycznie w każdym zakręcie. Zaczęło mi się robić naprawdę gorąco, w tym momencie chciałem już dojechać do bazy. Z jednej strony szkoda, że to nie takie momenty chwytali operatorzy kamer i fotografowie, z drugiej można byłoby to odebrać, jako promowanie niebezpiecznej jazdy. 

W kolejnych latach możemy spodziewać się wysypu nowych opon do motocykli klasy adventure.

Wszyscy w jednym kawałku

Wreszcie baza, wszyscy byli równie podekscytowani, co zdziwieni jak te opony trzymają na zakrętach. Mieliśmy wrażenie, że opona naprawdę klei, jakby była stworzona wyłącznie do jazdy po asfaltach. Raz jeszcze z niedowierzaniem patrzymy na bieżniki naszych opon, wszystkie pozamykane, nikt ich nie oszczędzał. Raffaele serwuje nam przystawki i makarony, nawadniamy się i cały czas przeżywamy naszą jazdę. Najśmieszniejsze jest to, że ekipa Dunlopa z uśmiechem na twarzy i z rozbrajającą szczerością mówi, że oni też są zaskoczeni, jak świetnie im te opony wyszły! Żałuję tylko, że nie mieliśmy okazji zobaczyć i poczuć jak te opony spisują się na mokrym. Zdaniem Luca Davide Andreoni, Marketing Manager Dunlop Motorcycle w Europie – „Trailmax Raid daje motocyklistom wyjątkowe poczucie pewności na mokrych drogach, czego rezultatem jest jeszcze większa wszechstronność, niż mogliby się spodziewać po oponie”. Po tym, co doświadczyłem podczas jazdy na tych oponach, myślę, że jest to prawda.

Po posiłku wyruszamy na ostatnią część testu – enduro. Zmieniamy wszyscy motocykle na Yamahy Tenere 700. Mamy do dyspozycji masę nitek toru, zaczynamy od jazdy po wąskich ścieżkach w lesie. Włoch czuje się jak ryba w wodzie, po chwili przeskakujemy na kolejne wzgórze i robimy stromy podjazd z dużymi, luźnymi kamieniami. Na koniec dojeżdżamy na 6-kilometrową próbę enduro na otwartej przestrzeni głównie po wyjeżdżonej trawie. Większość toru z suchą ziemią, a w dolinach z głębszymi brodami. Robimy kilka kółek, a później zaczynamy kręcić kółka indywidualne. Jak na pierwszą jazdę w sezonie mam dość. Ręce spuchnięte, nogi miękkie, pot się leje – piękne zakończenie testów, ale i rozpoczęcie sezonu.

Producent nie ukrywa, że ta opona została skonstruowana z myślą o topowych motocyklach klasy Adventure.

Asfaltu nie oszukasz

Po tym, jak zobaczyłem pierwszy raz te opony, od razu przestało mnie interesować, jak ona się będzie zachowywać w terenie. Założyłem, że musi być skuteczna. Głównie zastanawiałem się jak to będzie na asfaltach, co taki bieżnik może nam zaoferować. Przejechałem na dużych ciężkich motocyklach ADV już parę setek tysięcy kilometrów. Jak byśmy tego nie oceniali i jak byśmy o sobie nie myśleli, to nie da się podróżować tak, aby jeździć więcej w terenie, niż po drogach publicznych. Tak więc w mojej ocenie najistotniejsze zawsze będzie, jak bezpiecznie możemy się na oponach poruszać właśnie po jezdni. W terenie zawsze mamy mniejszą prędkość, na asfalcie przy tak zaawansowanych motocyklach, z wszystkimi najnowszymi technologiami bardzo często możemy mieć poczucie złudnego bezpieczeństwa.

Tu dochodzimy do kwestii kolejnej – umiejętności samego kierowcy. To jest kluczowa sprawa – musicie skonfrontować się ze swoimi umiejętnościami. Wyobraźmy sobie sytuację, która nie jest nadzwyczajna: Jedziemy po torze wyścigowym na identycznych motocyklach. Profesjonalny motocyklista wyprzedza nas na torze pomimo faktu, że jedzie on na starej oponie terenowej, a my na nowej, rozgrzanej w kocu oponie wyścigowej. Ten przykład jest idealny, aby udowodnić, że to my jesteśmy najważniejszym ogniwem, nie motocykl, nie opona-kierowca. Jeśli nie podejdziemy do tej kwestii serio i nie będziemy podnosić swoich umiejętności w jeździe na motocyklach, to żadne najnowsze technologie nie zagwarantują nam bezpieczeństwa.

Poza limitem. Tak w teorii powinno się testować opony. Wymaga to jednak niemałej determinacji i pośladków gotowych na przyziemienie.

Miałem kiedyś takie doświadczenie na tego typu oponie, gdzie wracając z gór, już w odległości 20 km od domu wpadłem w niekontrolowany poślizg na mokrej nawierzchni i przez chwilę trwającą wieczność walczyłem o utrzymanie motocykla w granicach jezdni. Udało mi się nie rozbić, ale dało to mi bardzo wiele do myślenia. Pierwsze, o czym pomyślałem to, jak dobrze, że ostatnie 2 weekendy spędziłem na dwóch imprezach, gdzie w bardzo trudnych warunkach jeździliśmy w naprawdę ciężkich warunkach w górach. Śmialiśmy się, że jazda przypominała bardziej jazdę po lodzie niż w błocie na zboczach gór. Nie wiem, jak motocykl by się zachował na oponach Dunlop, ale jeśli mamy opcję trenowania jazdy w trudnych warunkach i podnoszenia naszych umiejętności, to zawsze jest to dobry pomysł.

Wybór dobrej opony zawsze podnosi bezpieczeństwo i zwiększa przyjemność, w końcu jest to nasz jedyny styk z drogą. Zdrowego rozsądku i naszych umiejętności nawet najlepsza opona nie zastąpi – ale jak widać po moich wrażeniach z testu, nowe Dunlopy pozwoliły mi wykorzystać zdobyte umiejętności, mieszcząc się w granicach rozsądku. 

KOMENTARZE