fbpx

Sezon 2023 MotoGP był najdłuższym i jednym z najbardziej zaciętych w ostatnich latach. Walka o mistrzowski tytuł znów rozstrzygnęła się dopiero podczas finałowej rundy – Pecco Bagnaia ostatecznie pokonał Jorge Martina o 39 punktów i zgarnął drugie mistrzostwo świata z rzędu. Warto przypomnieć, jak na przestrzeni całego sezonu wyglądała ta rywalizacja, i które momenty były w niej najważniejsze.

Bagnaia dominuje w Portimao, Martin kontuzjowany

Pecco Bagnaia rozpoczął obronę mistrzostwa świata w najlepszym możliwym stylu – zgarniając komplet punktów podczas Grand Prix Portugalii. Włoch w kwalifikacjach był co prawda dopiero drugi (pole position zgarnął – całkowicie niespodziewanie – Marc Marquez), ale w walce o punkty nie miał już sobie równych. Najpierw wygrał pierwszy w historii sprint MotoGP, a dzień później także wyścig główny.

W sobotę drugi był Jorge Martin, który w niedzielę planował walkę o zwycięstwo. Wykluczony z niej został przedwcześnie przez Marca Marqueza, który urządził sobie pamiętne już kręgle. Zawodnik Repsol Hondy zgarnął z toru nie tylko Miguela Oliveirę (który potem długo pauzował), ale też „Martinatora”. Hiszpan z ekipy Pramac Racing wyjechał z Portugalii z dorobkiem zaledwie dziewięciu punktów oraz kontuzją stopy. Podczas kolejnej rundy w Argentynie Jorge mógł mówić o szczęściu, bo w ostatecznym rozrachunku zdobył więcej punktów od Bagnaii, który upadł w wyścigu głównym.

Szalony Viñales we Francji

Nie tylko jednak Martin był ściągany z toru przez rywali. Podobny los spotkał także Bagnaię, tyle że podczas zmagań we Francji. Tam Martin wygrał sprint, zgarniając tym samym swój pierwszy triumf w sezonie 2023, a w niedzielnym wyścigu dorzucił do pakietu drugie miejsce. Historyczne, tysięczne Grand Prix wygrał inny zawodnik Ducati – Marco Bezzecchi.

Pecha miał tymczasem Bagnaia, którego z wyścigu wykluczył Maverick Viñales. Na szóstym okrążeniu Hiszpan atakował Bagnaię na wejściu w dziewiątkę, ale zawodnik Ducati skontrował. Chwilę później ich linie jazdy przecięły się, a „Mack” uderzył w Bagnaię. Efekt był taki, że obaj wylądowali w żwirze, gdzie doszło między nimi do „wymiany uprzejmości”, a wirażowi po prostu musieli powstrzymywać ich przed bójką.

Pierwsze starcie w Niemczech

Do genialnego pojedynku pomiędzy pretendentami do mistrzostwa doszło tymczasem w Niemczech. Przed rundą na Sachsenringu, Martin wciąż nie miał na koncie wygranego wyścigu w sezonie 2023, podczas gdy Bagnaia prowadził w mistrzostwach z zapasem 21 punktów nad Bezzecchim. Jorge jednak wziął niemieckie zmagania szturmem i to pomimo tego, że pole position zgarnął Bagnaia.

W sobotnim sprincie „Martinator” objął prowadzenie już w końcówce pierwszego okrążenia i jak się okazało – nie oddał go do mety. W niedzielę jednak Bagnaia nie tracił kontaktu z Martinem, trzymając tempo rywala i wyraźnie szykując się do ataku. Jak się okazało, najlepsze miało dopiero nadejść.  Na wejściu w ostatni zakręt przedostatniego okrążenia Bagnaia delikatnie uderzył w tył motocykla Martina. Obrońca mistrzostwa ostatnie kółko rozpoczął z nieco większą niż zwykle stratą, ale nie zamierzał odpuszczać. Próbował lepiej wyjść z ostatniego zakrętu i pokonać Martina w sprincie do mety. Ostatecznie to jednak Jorge wygrał tegoroczne GP Niemiec, pokonując Pecco o zaledwie 0,064 sekundy!

Potężny wypadek Pecco w Barcelonie

Do poważnego „trzęsienia ziemi” w klasyfikacji generalnej doszło z kolei we wrześniu. Bagnaia przyjechał do Barcelony z potężną, 62-punktową przewagą nad Martinem. Jorge, po rundzie w Niemczech, zaliczył trzy słabsze weekendy, podczas gdy Pecco zgarniał kolejne podia i zwycięstwa. 

Tuż po starcie niedzielnego wyścigu o GP Katalonii Bagnaia objął prowadzenie i uniknął zamieszania ze środka stawki. Już jednak na wyjściu z pierwszej szykany zaliczył potężnego high-side’a i z impetem uderzył o asfalt. Większości rywali udało się go ominąć, ale Brad Binder nie zdążył i przejechał po nodze Włocha. Zapowiadało się na poważną kontuzję obrońcy tytułu i dłuższy rozbrat z wyścigami. Skończyło się na strachu, ogromnym siniaku i jeździe z bólem w kolejnych rundach.

Pomimo kompletu punktów Martina tydzień później na Misano, Bagnaia i tak mocno ograniczył straty. Choć w domowej rundzie walczył z ogromnym bólem, Pecco pokazał iście mistrzowską postawę, jadąc na absolutnym limicie i zgarniając trzecie miejsce zarówno w sprincie, jak i w niedzielnym wyścigu.

Remis w błędach po Indiach i Indonezji

Podczas intensywnego tournée, które miało zakończyć sezon 2023 (osiem rund w 10 tygodni), pretendentom do mistrzostwa zaczęły przytrafiać się mniejsze i większe błędy. Jadąc na pierwsze w historii GP Indii Bagnaia był liderem tabeli, ale jego przewaga nad Martinem zmalała do 36 punktów. Pecco doskonale wiedział, że musi powstrzymać świetną passę swojego rywala, ale zamiast tego… przewrócił się w niedzielnym wyścigu jadąc po pewne podium. Hiszpan nadrobił w efekcie aż 23 punkty do lidera mistrzostw.

Mało tego, podczas zmagań w Japonii – w ogólnym rozrachunku – Martin odrobił kolejnych 10 „oczek” do Bagnaii. Tym samym do Indonezji przyjechał on ze stratą zaledwie trzech punktów do Bagnaii w klasyfikacji generalnej. W sobotę wykorzystał swoją szansę i wygrał sprint, dzięki czemu objął prowadzenie w tabeli. Radość Hiszpana nie trwała jednak długo, bo w wyścigu głównym popełnił błąd i upadł z pozycji lidera, oddając Bagnaii pewne zwycięstwo. Sytuacja wróciła do punktu wyjścia.

Bo to zła opona była…

Swoją rolę w walce o mistrzostwo odegrały też opony. Pierwszy akt tego przedstawienia miał miejsce w Australii, jednak stało się to na życzenie samego Martina. Jorge postanowił założyć na wyścig miękką tylną oponę, która w początkowej fazie rywalizacji pracowała wyśmienicie. Hiszpan objął prowadzenie i zyskał 3,5-sekundową przewagę nad rywalami. W samej końcówce jednak miękki tył w motocyklu z numerem #89 po prostu przestał trzymać. Rywale nie czekali na specjalne zaproszenie i na przedostatnim kółku dogonili Jorge. Na ostatnim okrążeniu Hiszpan nie miał żadnego argumentu, by odpowiedzieć rywalom i ostatecznie finiszował na piątym miejscu. Bagnaia był drugi, dzięki czemu zyskał 9 punktów nad swoim najgroźniejszym rywalem.

Drugi akt przedstawienia pt. „opony” miał miejsce podczas niedzielnego wyścigu w Katarze. Po tym, jak w sobotę zgarnął triumf w sprincie i zbliżył się do Bagnaii na zaledwie siedem punktów, w niedzielę „Martinator” nie przypominał siebie. Po słabym starcie Hiszpan nie mógł złapać odpowiedniego tempa, a potem tracił pozycję za pozycją. Na mecie Bagnaia był drugi, a Martin – dziesiąty. Jorge mocno narzekał na tylną oponę od Michelina, a Francuzi wysłali ją nawet na szczegółowe badania do fabryki. Pierwsze oględziny nie wykazały bowiem żadnych wad…  Po wszystkim Hiszpan nie krył wściekłości i mówił wprost, że przegrał mistrzostwo przez opony.

Pecco Bagnaia wytrzymuje presję

Na finał w Walencji Bagnaia przyjechał z 21-punktową przewagą nad Martinem, ale do zdobycia wciąż było 37 „oczek”. W piątek Jorge postanowił włączyć do zabawy gry psychologiczne i za każdym razem podążał jak cień za swoim rywalem. Ten jednak nic sobie z tego nie robił i pracował nad tempem wyścigowym. Jeszcze goręcej zrobiło się w sobotę, kiedy to Martin wygrał sprint, a Bagnaia był „tylko” piąty.

Przed ostatnim wyścigiem sezonu 2023 Pecco miał 14 punktów przewagi nad Jorge. Wystarczyło, że zgarnie finisz w TOP5 i mistrzostwo świata będzie jego. „Martinator” nie miał jednak nic do stracenia i wiedział, że musiał wygrać, a potem liczyć na odrobinę szczęścia. Już na początku trzeciego okrążenia Hiszpan popełnił jednak błąd i stracił kilka pozycji. Potem, próbując nadrabiać straty uderzył w Marca Marqueza, wylatując razem z nim w żwir. Walka o mistrzostwo była skończona.

Mistrzem świata 2023 MotoGP został Pecco Bagnaia, zgarniając swój drugi tytuł w MotoGP z rzędu, a zarazem trzeci w karierze (w 2018 roku wygrał w Moto2). Ostatecznie jego przewaga nad Jorge Martinem wyniosła 39 punktów, co jednak nie do końca odzwierciedla to, jak bardzo zacięty był to sezon. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak czekać na nowy rok!


Zdjęcia: Red Bull Content Pool, MotoGP/Dorna Sports, Ducati

KOMENTARZE