Grand Prix Aragonii było już trzynastą rundą w sezonie 2021 MotoGP. Oznacza to, że do końca rywalizacji coraz bliżej, a w klasyfikacjach generalnych sytuacja staje się coraz bardziej klarowna. Co do prowadziło Pecco Bagnaię do pierwszego zwycięstwa w MotoGP? Czemu Marc Marquez nie ratuje się już z uślizgów? Czemu Joan Mir jest cichym bohaterem? Co sprawiło, że Fabio Quartararo zaliczył najgorszy weekend w tym roku? Jak po debiucie na Aprilii czuje się Maverick Vinales?
Na skróty:
Pecco Bagnaia utrzymuje nerwy na wodzy
Kilkukrotnie Pecco Bagnaia był o krok od sięgnięcia po pierwsze, wymarzone zwycięstwo w MotoGP. Rok temu na Misano upadł jadąc na prowadzeniu. W tym roku przewrócił się z pozycji lidera Grand Prix Włoch. Kiedy więc w Aragonii zakwalifikował się na pole position, ustanawiając przy tym rekord toru, znów stał się jednym z głównych kandydatów do triumfu. Tym bardziej, że przez cały weekend na MotorLand Aragon prezentował naprawdę dobre tempo.
Po starcie niedzielnego wyścigu Włoch od razu wyszedł na prowadzenie. Za jego plecami jak cień jechał Marc Marquez, z którym stoczyli przepiękny pojedynek na trzech ostatnich okrążeniach. Ostatecznie to Pecco wyszedł z tej rywalizacji górą, zdobywając w swoim 42. starcie w MotoGP pierwsze zwycięstwo.„Pomyślałem, że w końcu to koniec” – mówił Bagnaia pytany o odczucia, gdy minął metę. „To był długi wyścig, przez cały czas na swojej tablicy widziałem, że przewaga nad Marquezem wynosi zero. Było gorąco, opony zużyły się mocniej, niż się spodziewaliśmy. Tempo było mocne”.
„Myślę, że po tych wszystkich razach, gdy byłem konkurencyjny i szybki, ale traciłem szansę na zwycięstwo… to wszystko sprawiło, że ten triumf ma jeszcze słodszy smak!” – wyjaśniał 24-latek, który stał się drugim podopiecznym Akademii VR46, który wygrał wyścig w MotoGP. „Każdy zawodnik potrzebuje czasu. Ja w pierwszym sezonie miałem problemy, poza rundą na Phillip Island, gdy byłem czwarty. Drugi rok zaczął się dobrze, ale nie byłem wystarczająco szybki. W tym roku była prędkość, ale czasami nie było możliwości wygrania. Na Portimao przez żółtą flagę w kwalifikacjach straciłem szansę na walkę. Na Mugello przewróciłem się po własnym błędzie. Za każdym razem czegoś brakowało. W ten weekend pracowaliśmy jednak perfekcyjnie”.
„Powtórzenie takiego weekendu nie będzie łatwe, bo nie dotykanie niczego w motocyklu i tak dobre jego zachowanie, to coś niesamowitego. Na pewno jednak, po dwóch latach w MotoGP, wygranie teraz w fabrycznym zespole to dla mnie wyjątkowy moment” – wyjaśniał Bagnaia, który dzięki triumfowi przesunął się na drugie miejsce w mistrzostwach.
Marc Marquez wraca, ale… nie do końca
Jeszcze przed startem weekendu w Aragonii było jasnym, że na torze MotorLand Aragon Marc Marquez może być bardzo szybko. I tak też się stało, bo Marc przeprowadził „atak czasowy” już w pierwszej sesji, potem skupiając się na pracy nad tempem wyścigowym.
W międzyczasie zaliczył jednak dwa upadki, będące już kraksami numer 17 i 18 w sezonie 2021. Podczas gdy kiedyś prawdopodobnie by się z tego wyratował, „teraz wyrażenie >>wyratowanie upadku<< nie istnieje już w jego słowniku”. Hiszpan potwierdzał to w sobotę, tłumacząc wszystko oczywiście nadal kontuzjowanym prawym ramieniem, które nie wróciło do odpowiedniej formy. „To prawda, że w tym roku często upadam, choć połowę z tych kraks mógłbym wyratować dwa lata temu. To wyjątkowa sytuacja, której nigdy wcześniej nie doświadczyłem i nie życzę tego nikomu”.
Pomimo tego, ośmiokrotny mistrz świata świetnie wystartował z czwartego pola i z pierwszej szykany wyjechał jako wicelider wyścigu. Na ostatnich kółkach kilkukrotnie próbował atakować Bagnaię, ale za każdym razem wyjeżdżał z zakrętów szeroko i umożliwiał Pecco kontratak. „Próbowałem analizować, gdzie Pecco jest szybki, a gdzie są jego słabe punkty. Ale on ich nie miał! Na całym torze był bardzo szybki. Wiele razy walczyłem z Andreą Doviziozo… Pecco jechał tak samo, jak on, tylko z wyższą prędkością w zakrętach” – opisywał Marc.„Zastanawiałem się, gdzie mogę go zaatakować, ale nie było odpowiedniego miejsca. Hamował później niż ja, lepiej zatrzymywał motocykl i lepiej przyspieszał. Byłem odrobinę szybszy na niektórych punktach hamowania, zwłaszcza do lewych zakrętów. Z prawymi było gorzej, a za każdym razem, jak próbowałem, to czułem, że jestem na limicie”.
Tak czy inaczej Marc może być zadowolony, bo wraca na podium po raz pierwszy od Grand Prix Niemiec. Przyznawał jednak, że choć na Sachsenringu jego kontuzja w zasadzie nie dawała się we znaki, tu nie był w stanie jechać bardzo szybko przez większą liczbę okrążeń. Tym samym walka o triumf do samej mety to i tak ogromny sukces. „Mam nadzieję, że kibicom podobała się ta walka! W moim przypadku cierpiałem mocniej, niż się nią cieszyłem” – dodawał.
Joan Mir nie wykorzystał szansy
Choć on sam nie był do końca zadowolony z GP Aragonii, wynik Joana Mira zasługuje na uznanie. Po pierwsze, znów stanął na podium i umocnił się na trzeciej lokacie w klasyfikacji generalnej. Po drugie, do zwycięzcy stracił niecałe cztery sekundy, choć przez cały wyścig jechał bez tzw. systemu obniżającego tylne zawieszenie – i to na torze z dwoma długimi prostymi.
System ten Suzuki dostarczyło swoim zawodnikom dopiero w Austrii i nadal jest on w powijakach. W Aragonii ekipa zdecydowała się, żeby z niego nie korzystać. „Kluczem tego systemu jest to, że gdy go używasz, nie musisz czuć, że masz go w motocyklu. W tym momencie odczuwamy różnicę. Trudno jest zatrzymać motocykl mając ten system” – mówił Mir po kwalifikacjach.„Nie jestem zadowolony z trzeciego miejsca” – mówił wprost Mir, który startował z siódmego pola. „Myślę, że podczas weekendu pokazaliśmy dobre tempo, by walczyć o zwycięstwo. Najgorszy był jednak początek wyścigu, bo trudno było mi wyprzedzać. Kiedy znalazłem się przed Jackiem Millerem i Aleixem Espargaro, moje tempo było bardzo podobno do liderów, ale ci byli już za daleko”.
Tak czy inaczej, Joan miał ogromną szansę, by utrzymać się w walce o mistrzostwo i znacznie zmniejszyć stratę do lidera. To, co udało się Bagnai, nie wyszło jednak Hiszpanowi. Raz jeszcze kluczowe okazały się kwalifikacje. Co prawda nie tak słabe, jak jeszcze przed rokiem, ale… aż trudno uwierzyć, że mistrz świata MotoGP jeszcze nigdy nie startował w klasie królewskiej z pierwszego rzędu!
Najgorszy weekend Fabio Quartararo
Co prawda jeszcze w sobotę przekonywał, że nie ma tempa, by walczyć o podium, ale wydawało się, że to tylko zasłona dymna w wykonaniu Fabio Quartararo. Dobre kwalifikacje na niedobrym dla niego torze, tylko potęgowały przeczucie, że Francuz znów wskoczy na podium. Problemem mógłby być tylko ostatni sektor, gdzie faktycznie tracił sporo do rywali.
Już po starcie lider mistrzostw spadł jednak na szóste miejsce, by potem zostać wyprzedzonym jeszcze przez kilku rywali. Ostatecznie, po zdecydowanie najgorszym wyścigu w tym roku, Quartararo finiszował na ósmym miejscu i wyciągnął osiem punktów. Co prawda w Jerez był trzynasty, ale wtedy winna była ręka słabnąca z powodu „pompującego przedramienia”.
„Po rozgrzewce myślałem, że powalczę po podium, bo bardzo dobrze czułem się na zużytych oponach. Od początku wyścigu tył nie pracował jednak tak, jak zwykle. Spadałem w klasyfikacji wyścigu. Jedyny pozytyw z tego dnia, to że walczyłem o swoją pozycję, nie poddałem się, nawet jeśli to było siódme, ósme, czy dziewiąte miejsce. Walczyłem do końca” – mówił po wyścigu zawodnik Yamahy.
W tabeli generalnej Fabio nadal ma jednak bezpieczną, ponad 50-punktową przewagę. Do końca sezonu pozostało już tylko pięć wyścigów, więc rywalom trudno będzie go dogonić.
Enea Bastianini coraz bliżej czołówki
Na uwagę zasługuje wynik Enei Bastianiniego, który zaliczył swój najlepszy weekend od czasu debiutu w MotoGP. Najpierw, w drugim treningu, wskoczył do czołowej dziesiątki. Lokatę utrzymał w FP3, dzięki czemu awansował bezpośrednio do Q2. Potem zachwycił w czwartej sesji, kończąc ją na drugim miejscu! Dziewiąta lokata startowa zwiastowała z kolei solidny wyścig w jego wykonaniu.
Co prawda po starcie stracił kilka pozycji, ale potem wyprzedził paru rywali, w tym lidera mistrzostw Quartararo, i finiszował na szóstym miejscu! „To był perfekcyjny weekend. Ten wynik wiele znaczy nie tylko dla mnie, ale i dla mojego zespołu. Ponadto, jestem bardziej zmotywowany przed Misano, gdzie musimy jednak być równie skoncentrowani, co tutaj. Zobaczymy, czy uda nam się spisać jeszcze lepiej” – cieszył się Włoch.
Aleix Espargaro coraz bliżej celu
Świetny czas na Aprilii notuje Aleix Espargaro. Choć dotychczas jego maksimum na RS-GP było szóste miejsce, ostatnio na Silverstone w końcu stanął na podium. W Aragonii zaliczył mocny wyścig i finiszował na czwartej pozycji, zaledwie kilka sekund za trzecim Mirem.
„To był bardzo dobry wyścig, jestem chyba nawet bardziej zadowolony, niż po Silverstone, jeśli chodzi o nasze osiągi. To był szybki wyścig, a my na każdym okrążeniu jechaliśmy średnie 1’48. Na koniec nie byłem w stanie utrzymać się za Joanem, bo miał ode mnie lepszą trakcję, podczas gdy ja byłem o wiele szybszy na hamowaniu” – tłumaczył.
Aleix obecnie zajmuje siódme miejsce w mistrzostwach ze stratą 21 punktów do poprzedzającego go Brada Bindera. To właśnie lokata w TOP6 na koniec mistrzostw jest wymarzoną dla Espargaro.
Trudny debiut Mavericka Vinalesa na Aprilii
Po rozstaniu z Yamahą i niedawnych dwudniowych testach z Aprilią, Maverick Vinales zaliczył oficjalny debiut na motocyklu producenta z Noale. Co dla niego najważniejsze, między pierwszym treningiem w Aragonii a kwalifikacjami, Hiszpan urwał ze swojego najlepszego czasu blisko dwie i pół sekundy.
Po starcie z 19. pola, ostatecznie finiszował na 18. miejscu ze stratą 27 sekund do zwycięzcy i niecałych 20 do swojego team-partnera Aleixa Espargaro. I chociaż zdobył cenne dane, Vinales wie, że przed nim jeszcze długa droga. „Nie jestem już w swojej strefie komfortu, więc to dla mnie wyzwanie, duże wyzwanie. Wynik jest wynikiem, ale dla nas tych w sumie sześć wyścigów w tym roku to jak spełnienie marzenia. Możemy zacząć wspólną pracę, próbować zrozumieć się jak najlepiej i to właśnie nad tym musimy popracować” – tłumaczył.
„Oczywiście chciałbym być w czołówce już w pierwszym wyścigu, ale oczekiwanie tego byłoby błędem. Muszę ciężej pracować i zrozumieć motocykl nieco lepiej. Musimy pracować krok po kroku, a ja wiem, że nadejdzie moment, gdzie zaliczymy spory skok” – dodawał Vinales, który najbardziej musi popracować nad wejściami w zakręty. Nadal nie czuje przodu tak, jakby tego chciał, ale wynika to z zupełnie innego stylu jazdy, jaki miał podczas swojej przygody na Yamasze.
Iker Lecuona pokazuje, na co go stać
Chociaż nie pokazują tego wyniki, po GP Aragonii na bardzo dobrą ocenę zasługuje Iker Lecuona. Hiszpan już wie, że raczej nie znajdzie dla siebie miejsca w MotoGP i podobno rozmawia z Hondą w WSBK. Jego notowania po niedzielnym wyścigu na pewno wzrosną.
Lecuona startował z trzynastego pola, ale szybko nadrabiał pozycje. Przebił się na siódme miejsce i miał już na wyciągnięcie ręki Jorge Martina. Wtedy jednak popełnił błąd i spadł na jedenaste miejsce. „To był bardzo dobry wyścig z niewiarygodnym tempem. Po błędzie próbowałem gonić, ale obolały po piątkowym upadku bark dawał mi się we znaki” – przyznawał.
Alex Rins rozczarowuje
Przed rokiem Alex Rins spisywał się w Aragonii świetnie, notując zwycięstwo i drugie miejsce. Tym razem jednak, po przyzwoitym piątku, w sobotę wszystko posypało się jak domek z kart. Hiszpan zakwalifikował się na odległym, dwudziestym miejscu, a w niedzielę był w stanie awansować tylko na dwunastą lokatę.
„To był bardzo trudny wyścig. Na początku udało mi się wyprzedzić wielu rywali, ale potem wydarzyło się coś dziwnego z przednią oponą. Jazda i hamowanie były bardzo trudne. Starałem się jechać jednak jak najspokojniej” – przyznawał Rins.
O kim nie wspomnieliśmy?
Po pierwsze, o Jacku Millerze, który bardzo długo jechał po podium. Po błędzie w ostatnim zakręcie spadł za plecy Mira i Espargaro, potem szybko tracąc z nimi kontakt. Australijczyk przyznawał jednak, że miał problemy ze zmianą biegów.
Po drugie, o Bradzie Binderze, który znów był najszybszym zawodnikiem KTM-a i zajmuje solidne, szóste miejsce w mistrzostwach. Reprezentant RPA znów spisał się bardzo dobrze, tym razem finiszując na siódmym miejscu i o włos przegrywając z Bastianinim.
Po trzecie, o Jake’u Dixonie, dla którego GP Aragonii było drugim i na razie ostatnim występem w MotoGP. Postępy Brytyjczyka zasługują bowiem na brawa – w pierwszej sesji na Silverstone tracił do lidera cztery sekundy, by w kwalifikacjach na MotorLand Aragon być wolniejszym średnio o półtorej sekundy!
Po czwarte o Takaakim Nakagamim, dla którego niedzielny wyścig był dwusetnym w karierze Grand Prix. Choć przed rokiem w Aragonii szło mu bardzo dobrze, tym razem nie był w stanie wywalczyć więcej, niż dziesiąte miejsce w wyścigu.
Po piąte, o Polu Espargaro, który zaliczył wycieczkę z nieba do piekła. Po swoim najlepszym w tym roku weekendzie na Silverstone, w Aragonii wróciły stare problemy. W efekcie Hiszpan był zaledwie trzynasty ze stratą blisko dwudziestu sekund do triumfatora.
Po szóste i ostatnie, o Jorge Martinie, którego niektórzy typowali nawet wśród kandydatów do podium. Niestety, po dobrym początku i długiej jeździe na szóstym miejscu, Hiszpan ostatecznie był dziewiąty. Po wszystkim przyznawał, że choć świetnie czuł się na motocyklu, to fizycznie nie był jego najlepszy weekend.
Kolejna runda MotoGP odbędzie się już w najbliższy weekend na torze Misano World Circuit Marco Simoncelli.
Klasyfikacja generalna MotoGP po GP Aragonii:
1 | Fabio QUARTARARO | Yamaha | FRA | 214 |
2 | Francesco BAGNAIA | Ducati | ITA | 161 |
3 | Joan MIR | Suzuki | SPA | 157 |
4 | Johann ZARCO | Ducati | FRA | 137 |
5 | Jack MILLER | Ducati | AUS | 129 |
6 | Brad BINDER | KTM | RSA | 117 |
7 | Aleix ESPARGARO | Aprilia | SPA | 96 |
8 | Maverick VIÑALES | Aprilia | SPA | 95 |
9 | Miguel OLIVEIRA | KTM | POR | 87 |
10 | Marc MARQUEZ | Honda | SPA | 79 |
11 | Jorge MARTIN | Ducati | SPA | 71 |
12 | Alex RINS | Suzuki | SPA | 68 |
13 | Takaaki NAKAGAMI | Honda | JPN | 64 |
14 | Pol ESPARGARO | Honda | SPA | 55 |
15 | Alex MARQUEZ | Honda | SPA | 49 |
16 | Enea BASTIANINI | Ducati | ITA | 45 |
17 | Franco MORBIDELLI | Yamaha | ITA | 40 |
18 | Iker LECUONA | KTM | SPA | 38 |
19 | Danilo PETRUCCI | KTM | ITA | 37 |
20 | Luca MARINI | Ducati | ITA | 28 |
21 | Valentino ROSSI | Yamaha | ITA | 28 |
22 | Stefan BRADL | Honda | GER | 11 |
23 | Dani PEDROSA | KTM | SPA | 6 |
24 | Lorenzo SAVADORI | Aprilia | ITA | 4 |
25 | Michele PIRRO | Ducati | ITA | 3 |
26 | Tito RABAT | Ducati | SPA | 1 |
27 | Cal CRUTCHLOW | Yamaha | GBR | |
28 | Garrett GERLOFF | Yamaha | USA | |
29 | Jake DIXON | Yamaha | GBR |
zdjęcia: Ducati Lenovo Team, MotoGP, HRC, Suzuki Racing, Monster Energy Yamaha MotoGP, Esponsorama Racing, KTM Media, Aprilia Racing Team Gresini