fbpx

Co możesz robić w życiu, jeśli urodziłeś się we Włoszech, większość żywota spędziłeś w Kalifornii i masz zaledwie 131 centymetrów wzrostu? Możesz wszystko! I nie jest to próba pseudocoachingu. Jason Acuña to żywy dowód na to, że wzrost nie determinuje szczęścia. Znany szerzej pod pseudonimem Wee Man, brał udział w spektakularnych produkcjach spod szyldu „Jackass”. Moim ulubionym jego numerem jest wejście do areny w czerwonym stroju i piłką do jogi w rękach, by sprawdzić, jak zareaguje obecny tam byk i jak daleko da się polecieć…

Poza popisami kaskaderskimi, Jason jest profesjonalnym deskorolkarzem, ma knajpę o nazwie Chronic Tacos i całkiem sporo programów telewizyjnych na koncie. Ostatnio zbudował campervana z napędem na cztery koła na bazie Mercedesa Sprintera i ruszył w świat. Do szczęścia brakowało mu sprzętu, którym mógłby się poruszać, gdy już rozbije swój kamperski mandżur gdzieś pośrodku pustkowia.

Z tym problemem zgłosił się do Rolanda Sandsa, właściciela jednego z najbardziej rozpoznawalnych warsztatów customowych na świecie i człowieka, który wspólnie z Olą Stenegardem tchnął życie w model R nineT marki BMW. Podczas wizyty u Rolanda Jason przymierzył się do kilku gotowych customów. Siedząc na bobberze bazującym na Harleyu-Davidsonie stwierdził, że dałby radę nim pojechać, ale na początku i na końcu trasy musiałby mieć kogoś, kto przytrzymałby monstrualną konstrukcję. Było jasne, że dla Wee Mana trzeba będzie nie tylko zadbać o styl motocykla, ale i dostosować go do wzrostu. Wybór padł na nową Hondę Monkey.

125 powodów do zabawy

Historia Hondy Monkey sięga 1961 roku. Jej narodziny nie są wynikiem rynkowych kalkulacji, a raczej przypadkowych obserwacji. Pierwowzór o nazwie Z100 był jedną z atrakcji w należącym do Hondy tokijskim parku rozrywki. Krwistoczerwona motorynka z silnikiem z modelu Super Cub cieszyła się taką popularnością wśród gości Tama Tech Park, że Honda postanowiła wprowadzić ją do produkcji seryjnej. W 1964 roku „Małpka” zadebiutowała na rynku japońskim jako CZ100, a trzy lata później w Europie jako Z50M, z silnikiem o pojemności 49 ccm i składanymi kierownicą i siodełkiem. Te dwa elementy miały kolosalny wpływ popularyzację małej Hondy, bo można ją było spokojnie przewozić w bagażniku prawie każdego auta.

Uszczuplić małpkę

W ręce ekipy Roland Sands Design trafiło ostatnie wcielenie Monkey, dostępne na rynku od 2018 roku jako pełnoprawna stodwudziestkapiątka. Przed rozpoczęciem upiększania chłopaki musieli dostosować geometrię do wzrostu Jasona. W pierwszej kolejności na śmietnik trafiło wysokie siedzisko. Było wygodne, ale dla Wee Mana, wracającego do jazdy na motocyklach po ponad dziesięcioletniej przerwie, kluczowe było to, by mógł postawić obie stopy na asfalcie.

Cienkie jak naleśnik siedzisko Saddlemen i zupełnie nowa rama pomocnicza poprawiły znacząco sytuację, ale do ideału było wciąż daleko. Roland zamówił więc obniżone zawieszenie przednie od firmy Racing Bros i dedykowany amortyzator tylny tego samego producenta. Dzięki nowej kierownicy ProTaper i setom Driven Racing Roland uzyskał lepszą pozycję kierowcy. Dźwignia zmiany biegów pochodzi z oferty Hard Racing.

Mocy przybywaj

Po uporaniu się z geometrią przyszedł czas na zabawki. Honda dostała nowe klamki ASV, kierunkowskazy LED Koso, specjalnie zaprojektowane felgi karbonowe BST, osłonę lampy przedniej HRP Motors (nie widać na zdjęciach), karbonowe błotniki Tyga Performance, wlew paliwa Driven Racing, osłonę pod silnik Skid Plate, osłonę sprzęgła Kitaco, osłonę stojanu marki Sex Machine i pokrywę zaworów od Driven Racing. Nie obyło się bez usprawnień wpływających na wydajność. Przedni układ hamulcowy składa się z zacisku Brembo P34 i tarczy Galfera o średnicy 220 milimetrów.

W tylnym pracuje ten sam zacisk, ale wgryza się w tarczę o średnicy 190 milimetrów. Paskudny airbox ustąpił miejsca dolotowi Chimera z filtrem K&N, a za odprowadzanie spalin odpowiada wydech GP Magnum Yoshimury. Brzmi ładnie, acz wygląda dość ordynarnie. W układzie napędowym pojawił się łańcuch DID i nowe zębatki, dzięki którym zmieniły się przełożenia. Firma CJR Performance przeprogramowała komputer sterujący wtryskiem, co wraz z odchudzeniem motocykla o ponad 18 kilogramów sprawiło, że rozpędza się on teraz do 120 km/h.

Po usunięciu wszystkich zbędnych elementów i mocowań rama pomocnicza została pomalowana na zieleń awokado, a zbiornik trafił w ręce Chrisa Wooda z firmy Airtrix, który pomalował go na głęboką czerń, a boki ozdobił strukturą karbonu i zielonymi szparunkami. Honda Monkey Wee Mana nie wpisuje się w żaden znany styl, ale nie o to tu przecież chodziło. Wygląda zacnie, brzmi złowrogo i mam wrażenie graniczące z pewnością, że gdyby mój syn Konstanty ją zobaczył, nigdy w życiu nie chciałby jeździć ze mną żadnym innym motocyklem.

KOMENTARZE