fbpx

Z ogromnym zaciekawieniem czekałem na moment, gdy importer marki CFMoto udostępni redakcji do testów jeden ze swoich okrętów flagowych – 800 MT w wersji Touring. Nie miałem bowiem jeszcze do tej pory jeździć chińskim motocyklem kategorii Adventure o tak dużej pojemności.

W ubiegłym sezonie największy motocykl zza Wielkiego Muru, jaki miałem do dyspozycji, to był Voge 650 DS. Jak się okazuje, rok w chińskiej motoryzacji obszaru motocykli, to niemal wieczność. W tym roku co najmniej trzy firmy — QJMotor, Voge i CFMoto usiłują wykroić sobie kawałek z naszego rynku w klasie ADV średnich pojemności. Średnich, czyli nieco poniżej litra. Nieźle?

Pierwszą z tych maszyn, które wpadła w nasze redakcyjne ręce, jest CFMoto MT w wersji Touring, czyli na szprychowych kołach. Niemal z marszu, mimo zdecydowanie chłodnej aury, postanowiłem wybrać się na względnie krótki wypad, aby złapać pierwsze impresje z jazdy. Z Warszawy do Kazimierza Dolnego jest nie więcej niż 180 km, akurat tyle, żeby przekonać się, czy maszyna „mi leży” i czy w ogóle nadaje się do jazdy.

Niestety nie przewidziałem, że w drodze powrotnej dopadnie mnie załamanie pogody — temperatura spadła do ok. 3 stopni Celsjusza, wiał porywisty wiatr, a do tego pojawiły się strugi deszczu, przechodzące w śnieg. W takich warunkach 180 km okazuje się całkiem sporym dystansem i nie ma nic wspólnego z „radością z jazdy”, jaka powinna kojarzyć się z motocyklem. Przyznam, że CFMoto uratował mi tyłek i sam nie wiem, jak skończyłby się pierwszy wiosenny wypad na miasto, gdyby nie jego bogate wyposażenie standardowe. Mapa zapłonu na „rain, szyba postawiona wysoko, podgrzewane manetki na maksimum, podgrzewane siedzisko na drugi stopień, tempomat na 120 km/h, światła przeciwmgielne i… Doturlałem się ekspresówką do domu w jednym kawałku i we względnym komforcie. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak historia by się skończyła, gdyby maszyna nie miała tych wszystkich gadżetów.

Chłodzony cieczą twin (zadziwiająco podobny do jednostki napędowej z KTM-a 790), o pojemności 800 ccm, generuje jak dla mnie całkowicie wystarczająca moc nieco powyżej 90 KM. Waży też nie jakoś dramatycznie dużo – 231 kg, więc w razie czego (odpukać w niemalowane) pewnie dałbym radę go podnieść. Siodło jest na granicy mojej akceptowalnej granicy – 825 mm, więc przy wzroście 172 cm jakoś tam sięgam stopami do ziemi. Jednym słowem — coś w sam raz dla starszego pana. W dodatku, nie dysponując instrukcją obsługi, dosyć szybko zaprzyjaźniłem się ze wszystkimi możliwościami maszyny. Duży wyświetlacz TFT obsługiwany jest dwoma klawiszami, które przyciskane w odpowiednich sekwencjach, pozwalają właśnie na zmiany map zapłonu, ustawianie poziomu grzania manetek i siedziska oraz inne, podobne wodotryski.

Przyznam, że głównie ze względu na niesprzyjająca aurę, jakoś nie miałem większej ochoty na badanie właściwości terenowych CFMoto. Na to też przyjdzie czas, bo kilka kilometrów po mokrym kazimierskim bruku, czy zjazd szutrem nad sama Wisłę (tu motocykl sprawdził się dzielnie), to jeszcze nie jest wyznacznik terenowości. Chociaż bez taplania się w błotach mogę stwierdzić, że to raczej maszyna szosowo-szutrowa, a nie off-roadowa. Wstępne przyglądanie się motocyklowi skończyło się dosyć szybko, bo trzeba było odstawić go na przegląd po 1000 km, ale relacji z poważniejszego testu spodziewajcie się już niebawem.

Podsumowanie może być jednak tylko jedno — CFMoto 800 w żadnym stopniu nie ustępuje motocyklom konkurentów o bardziej uznanych logotypach, a wersja podstawowa znacznie przewyższa je wyposażeniem podstawowym.

KOMENTARZE