fbpx

W Polsce każdego dnia do południa sprzedaje się milion „małpek”, a statystyczny mieszkaniec naszego kraju rocznie wchłania prawie 10 litrów 100-procentowego alkoholu. To o trzy litry więcej niż dwie dekady temu. Co to ma wspólnego z customami? Ano ma i to całkiem dużo!

O tym, że alkohol to szkodliwy skurczybyk, nie musimy raczej dyskutować. Mógłbym zrobić tu smutny wywód o chorobach i nieprzyjemnych skutkach zbyt częstego przyjmowania trunków różnorakiej maści. Co to znaczy przyjmować alkohol zbyt często? Według Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ryzykowne i szkodliwe jest spożywanie więcej niż sześciu litrów czystego alkoholu rocznie. Dziś jednak zajmę się grupą pijącą w ilościach umiarkowanych, czyli poniżej tych sześciu litrów czystego alkoholu  w skali roku. Do takiej wciąż się zaliczam. W tej grupie alkohol przyjmowany jest ze względu na swoje właściwości rozluźniające, tłumiące wstydliwość i zwiększające wydzielanie dopaminy zwanej hormonem szczęścia. Jest jeszcze jeden powód i wszyscy doskonale go znamy. C2H5OH sprawia, że w człowieku nie tylko rodzą, ale i realizują się pomysły, które na trzeźwo, nawet przy największych wysiłkach, nie przyszłyby do głowy. Przykład? Proszę bardzo!

W październiku 2017 roku obchodziłem okrągłą rocznicę urodzin. Z tej okazji mój barek został zasilony całkiem słusznym zapasem Jägermeistra. Cieszyłem się niezmiernie, ponieważ już w styczniu na świat miał przyjść mój syn. Zielone butelki z macerowanymi w spirytusie ziołami miały zostać wykorzystane podczas pępkowego. Jednego tylko nie przewidziałem – że któregoś pięknego wieczoru przyjdzie Andrzej, odkręci pierwszą z urodzinowych flaszek i rzuci „Jest opcja, by przejąć od Agory Świat Motocykli. Jak do tego podejść?”. Moja odpowiedź brzmiała „Jak najszybciej!”. Minęło prawie sześć lat, z urodzinowym Jägerem musiałem pożegnać się na długo przed pępkowym, za to Andrzej dziś jest właścicielem najstarszego magazynu motocyklowego w Polsce. Jasne, że nie mogę przypisywać sukcesu wyłącznie promilom we krwi, ale bez nich brawura i odwaga mogłyby być na zbyt niskim poziomie, by powziąć tak szaloną decyzję.

Potrzymaj mi whisky

Podobną historię podczas zeszłorocznej edycji Glemseck 101 miał Chris Scholtka, niemiecki strażak i właściciel warsztatu Motocrew. Siedział na stoisku Touratecha z Larsem Würdemannem (inżynierem od zawieszeń) i wspólnie snuli plany dotyczące nowych projektów, oczywiście sącząc przy tym whisky. Po kilku rundach zaprosili do dyskusji Martina Wickerta, człowieka zarządzającego całym marketingiem Touratecha. Ten powiedział, że w dziale rozwoju mają Pan Americę, która właśnie wróciła z testów akcesoriów na trasie Niemcy-Nordkapp-Niemcy. Miks alkohol-brawura-odwaga zadziałał błyskawicznie i kilka tygodni później Pan America stała już w warsztacie Chrisa.

Po intensywnej burzy mózgów budowniczy zdecydował, że z motocykla typu adventure zrobi sprzęt do flat tracka. Nie street trackera, jedynie wyglądem przypominającego wyścigówkę do jazdy w kółko, a pełnoprawny sprzęt nadający się do profesjonalnych startów. Wysoce prawdopodobne, że burza nie była tylko w mózgu, ale i w wątrobie, bo Pan America ma tyle wspólnego z flat trackiem, co ja z baletem.

Filigranowy słoń

Na początku Chris skontaktował się z kilkoma osobami ścigającymi się w Krowdrace, jedynej lidze flat trackowej w Niemczech. 19-calowe felgi, awaryjny wyłącznik silnika i usunięcie przedniego hamulca. W zasadzie przepis dość prosty. By jednak motocykl miał charakterystykę profesjonalnego flat trackera, budowniczy skorzystał z wiedzy Kaia Haasego, zawodowego FMX-owca i pierwszego człowieka, który wykonał front flip dropa na motocyklu. Kai zdradził kilka faktów o pozycji na motocyklu, zawieszeniu i przełożeniach.

Chris naszkicował kilka pomysłów, następnie rozłożył Pan Americę na części pierwsze i od razu stworzył nową ramę pomocniczą. Po jej zamontowaniu zdał sobie sprawę, że fabryczny zbiornik paliwa o pojemności ponad 21 litrów nie ułatwi sprawy. Jak mówi: „Chciałem zbudować motocykl do wyścigów, a nie wielkiego turystycznego słonia”. W pierwszej kolejności wyspawał mały aluminiowy zbiornik o pojemności 9 litrów. Następnie wykorzystał oryginalne osłony, pociął je i dopasował do swojego pomysłu, by zbiornik wciąż przypominał oryginał.

Kolejna przemiana dotyczyła airboxa. Ten fabryczny Chris zastąpił egzemplarzem wydrukowanym na drukarce 3D i współpracującym z mięsistym filtrem powietrza K&N. Nie wiem, czy rozsądnym było wyciąganie go na wierzch zbiornika, ale wygląda to zacnie. Zmiana w dolocie wymagała przeprogramowania sterownika silnika, ale tym zajęli się eksperci z Don Performance. Przy okazji na śmietnik trafiła sonda lambda, a obwarowany normami emisji spalin fabryczny wydech ustąpił miejsca wyspawanemu z 90 elementów układowi w stylu motocross. Efekt? Moc większa o 9,9 KM i moment obrotowy wyższy o 12 Nm. Wszystko to przy masie zredukowanej o ponad 32 kilogramy.

Na nowe nadwozie „Pan X-a” składają się: błotnik i mocowanie tablicy od Husqvarny FC450, małe siedzisko, boczki z przezroczystej żółtej pleksi, dyskretne światło LED z przodu, oryginalna lampa LED ukryta nad tylnym kołem, customowy amortyzator tylny Touratech z łatwo dostępną regulacją napięcia wstępnego i przednie zawieszenie z nowymi wkładami Touratech. Motocykl stoi na 19-calowych kołach Excel zbudowanych z piast Harleya, specjalnie zaprojektowanych szprych i opon marki Shinko.

W przedniej części motocykla została zainstalowana kierownica Renthal, wyłącznik awaryjny ze smyczą oraz zegar marki Motogadget, który komunikuje się bezpośrednio z fabrycznym komputerem H-D. Motocykl musiał spędzić ponad tydzień w siedzibie Motogadgeta w Berlinie, bo do tej pory nikt nie zastępował dużego ekranu TFT tak minimalistycznym odpowiednikiem. Harley został ozdobiony wzorzystym malowaniem autorstwa Pablo Custom Painting z Gelsenkirchen. Całość wygląda dokładnie tak, jak powinno wyglądać coś wymyślonego z odpowiednią dawką alkoholu w krwioobiegu. Szaleństwo i brawura w każdym detalu. W 2024 roku Chris planuje wystartować Pan Americą w pełnym cyklu wyścigów flat track Krowdrace. Na trzeźwo nikt by tego nie wymyślił!

PS Nie trywializuję problemów alkoholowych. Jeśli martwisz się swoim lub czyimś piciem, pamiętaj o istnieniu Infolinii Anonimowych Alkoholików pod numerem 801 033 242. To pierwszy krok do uzyskania profesjonalnej pomocy.

Zdjęcia: illume91.agency

KOMENTARZE