„Nowy rok, nowy/a ja”. To chyba najczęściej słyszane zdanie w końcówce grudnia, kiedy to siedzę w ulubionej kawiarni i piszę ten tekst. Co roku to samo: schudnąć, rzucić palenie, rzucić pracę i wyjechać w Bieszczady, chodzić regularnie na siłownię, rozpocząć budowę motocykla. Ile planów, tyle memów w internecie wyśmiewających je po kolei. Niestety, brutalna prawda jest taka, że dopóki sami nic nie zmienimy, zmiana daty nic nie zmieni. Z doświadczenia wiem, że chwalenie się zawczasu też nie pomaga.
Na skróty:
Na szczęście są na świecie tacy, którzy najpierw robią, a dopiero później chwalą się w internecie. Jednym z nich jest mój serdeczny znajomy Jose „Pepo” Rosell, właściciel warsztatu XTR Pepo.
Kariera Pepo nie od razu była związana z motocyklami customowymi. Zaczynał jako biolog prowadzący badania w hodowlach ryb. Budżety na taką działalność w Hiszpanii były na tyle niskie, że Pepo w 1990 roku przebranżowił się i został sprzedawcą u jednego z dealerów Ducati. Po sześciu latach sprzedaż motocykli znudziła mu się, dlatego postanowił wejść we współpracę z jednym z mechaników i warsztatem na obrzeżach Madrytu – Servicio Recambi Ducati.
SRD miało swój zespół startujący w mistrzostwach Hiszpanii na Ducati 748SP. Pepo odpowiadał tam za części tuningowe. W 2001 roku nastąpił kolejny przewrót w jego CV. Jose, wraz z rzemieślnikiem o pseudonimie Wolfman, założył warsztat Radical Ducati.
Budowane przez nich sprzęty o sportowej charakterystyce dość szybko zaczęły robić zamieszanie na światowej scenie customowej. Jak sama nazwa wskazuje, RD od początku tworzyło maszyny bazujące na motocyklach z Bolonii. Czasem jednak role się odwracały. Wpiszcie w Google frazę „Radical Ducati RAD 01”.
Motocykl został zaprojektowany dla Radical Ducati przez Michaela Uhlarika, człowieka odpowiedzialnego między innymi za Yamahę M1 MotoGP z 2003 roku, Yamahę MT-03, TZR-50, R6, FJR1300 czy Aprilię Dorsoduro. RAD 01 powstał w 2006 roku, a rok później Ducati zaprezentowało model 1098, w którym można znaleźć całkiem sporo podobieństw.
W 2011 Radical Ducati wypuściło model RAD 02 Corse Evo. W 2012 światło dzienne ujrzało pierwsze Ducati Panigale. Tu podobieństwa są rażące, co może prowadzić do dość śmiałych wniosków, że największe brandy często inspirują się małymi warsztatami customowymi, ale to materiał na zupełnie inny tekst.
Na przełomie 2013 i 2014 roku Pepo poczuł, że jego świetnie prosperujący biznes to już tylko maszynka do generowania pieniędzy. Gdzieś po drodze zgubiła się czysta pasja, będąca głównym motorem jego działań. Co więc zrobił? Odszedł z Radical Ducati i zrobił sobie krótką przerwę, by w 2015 wrócić jako Extreme Pepo (XTR Pepo). Wyścigowy styl jego motocykli pozostał niezmienny, przesunęły się jedynie proporcje. Teraz dla Pepo najważniejsza jest pasja, biznes jest tylko jej miłym ukoronowaniem. Nowa wiadomość od Pepo na mojej skrzynce to szczęka długo zbierana z podłogi. Ten gość zaskakuje za każdym razem.
Wyścigi w najczystszej postaci
Nowy projekt XTR Pepo jest bardzo bliski memu sercu. Ekipa madryckiego sklepu Irons Cafe Racer zgłosiła się w pandemii do Jose, by zbudował dla nich motocykl będący w stanie konkurować w Sultans of Sprint – moim zdaniem najciekawszym wyścigu motocyklowym na świecie. Formuła Sultans of Sprint zdejmuje z wyścigów element niezdrowej rywalizacji. Tu dobra zabawa jest stawiana na równi z wynikami.
Oczywiście najwięcej punktów w klasyfikacji generalnej dostaje się za zwycięstwo w wyścigach równoległych na 1/8 mili, ale można poprawić swoją sytuację dzięki żywej maskotce towarzyszącej motocyklowi oraz za sprawą wydajnej wątroby, bowiem styl, w jakim przebrnie się przez nocną imprezę, również jest punktowany.
Czyż nie jest to piękniejsze od MotoGP, WSBK i tych wszystkich serii, gdzie główne skrzypce grają pieniądze, sponsorzy, zdrowy tryb życia, armia psychologów i rodzice „hodujący” na zwycięzców bogu ducha winne noworodki, które zamiast zajmować się sikaniem w pieluchy, muszą w trzeciej dobie życia posiąść wiedzę na temat doboru opon na suchy i mokry tor? Każdemu, kto się ze mną nie zgadza, polecam wypad na Glemseck 101 pod Stuttgart, gdzie odbywa się jedna z rund Sultans of Sprint. Zakochacie się na bank!
Wróćmy jednak do nowego motocykla XTR Pepo. Zasady Sultans of Sprint są banalnie proste. Motocykl musi mieć dwucylindrowy silnik chłodzony powietrzem i maksymalnie 1400 ccm pojemności. Pepo postanowił wykorzystać do projektu kultowe Ducati Pantah 600 TL z 1986 roku, pierwszy motocykl tej marki z rozrządem na pasku. By jak zwykle podnieść sobie poprzeczkę, budowniczy zmodyfikował ramę Pantah i wsadził do niej silnik z Cagivy Elefant 900 Marathon, ale nie seryjny.
Jednostka ma wyższe tłoki zwiększające kompresję, głowicę po portingu, lżejsze koło zamachowe i pojemność zwiększoną o 300 ccm. Zapłonem steruje tu moduł Silent Hetkit z szesnastoma różnymi mapami, a zamiast wtrysku pracują gaźniki Keihin FCR 39. Warto wspomnieć o sprzęgle antyhoppingowym Ducabike i quickshifterze, bo to dość nietypowe rozwiązania jak na wiek konstrukcji bazowej.
Lista modyfikacji na tym się nie kończy. Pepo zamontował chłodnicę oleju RC Racing, filtry powietrza DNA, przednie zawieszenie od Hyosunga GT650 z lżejszymi półkami, tarcze i zaciski hamulcowe NG oraz klocki i pompę hamulcową Brembo z regulowaną i składaną dźwignią własnej konstrukcji. Z tyłu wahacz z Cagivy Elefant współpracuje z pełną obręczą 4,5 x 17 cali i amortyzatorem marki Öhlins.
Sety to konstrukcja marki RAV, a clip-ony to produkt własny XTR Pepo. By uzyskanie 100% mocy nie wymagało wykręcenia nadgarstka, Pepo zastosował wyścigowy rolgaz Domino. Klasyczne zegary zastępuje tu mały obrotomierz AviaCompositi F1. Układ wydechowy 2-1 to dzieło Wolfmana. Kształt ma doskonały, jednak spoiny na kolektorze wydechowym pozostawiają wiele do życzenia.
Kolorowo, ale nie przaśnie
„La Guapísima” to przede wszystkim ułańska fantazja w malowaniu. Budowniczy chciał nawiązać do początków wyścigów równoległych i takich gwiazd jak Don „The Snake” Prudhomme, Don „Big Daddy” Garlits, czy Tom „The Mongoose” McEwen. Klasyczna cafe racerowa owiewka z przodu potraktowana jest ostrym pomarańczowym lakierem, który na bokach przechodzi w czerwień z wielkim napisem „La Guapísima”.
Karbonowy zbiornik paliwa pokrywają pomarańczowo-czerwone płomienie przechodzące w spokojny błękit, ciągnący się aż do zadupka nawiązującego kształtem do maszyn z lat 70. Całość uzupełnia pełne tylne koło z szachownicą i pług z nazwą sklepu zleceniodawców. Jest kolorowo, ale nie przaśnie.
PS. Jeśli snujesz plany i wielkie zmiany na nowy rok, bądź jak Pepo. Po prostu rób to, w co wierzysz. Mówię to w szczególności do Kuby, który od roku nie tknął mojej street trackerowej Yamahy SR250 😉
Zdjęcia: Ruben del Valle Producciones