fbpx

Właśnie dotarła do nas wiadomość o śmierci Włodzimierza Gąsiorka (rocznik 1937) – wybitnej postaci polskiego motocyklizmu. Jak swego czasu pisaliśmy o nim – „od 60 lat ciągle  na posterunku”. Żegnamy wieloletniego pracownika Warszawskiej Fabryki Motocykli, zawodnika, trenera, wychowawcy pokoleń sportowców różnych dyscyplin motocyklowych, ale także konstruktora i wychowawcy młodzieży.

Karierę zawodową i sportową rozpoczynał jeszcze we wczesnych latach 50. ubiegłego wieku, od pracy w warszawskiej FSO i startach w klubie Syrena. Potem na długie lata związał się z WFM i Stołecznym Klubem Motorowym, a po przejściu na emeryturę Motor Klubem Wawer. Spod jego ręki wyszli tak znani sportowcy jak Włodzimierz Kwas, Tomek Kędzior czy Artur Wajda. 

Sporty motorowe nie był jednak jego jedyną pasją – w historii polskiej motoryzacji niewiele jest osób, które w z taką determinacją i konsekwencją walczyły o reaktywację krajowego przemysłu motocyklowego. Gdy w Polsce definitywnie zaprzestano wytwarzania jednośladów, Włodek postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wykupił prawa do marki WFM i z pomocą kilku pasjonatów kilkukrotnie usiłował wznowić produkcję motocykli. Próbował rozmawiać z Kawasaki, Suzuki, a z fabryką Mińsk zawarł kontrakt, którego owocem była niewielka (plany były znacznie bardziej ambitne) produkcja sportowych motocykli WFM. Był też współtwórcą motocykla „Maraton” – projektu mającego pod skrzydłami FSO reaktywować produkcję motocykli w Polsce.  Włodzimierz GąsiorekNigdy się nie poddawał – wierzył w powodzenie swoich projektów i  latami cierpliwie wydeptywał ścieżki między inwestorami, PZMotem, sponsorami i redakcjami pism motoryzacyjnych w poszukiwaniu partnerów do ich realizacji.     

W roku 2019 redakcja „Świata Motocykli” przeprowadziła obszerny wywiad z Włodzimierzem Gąsiorkiem. Był wtedy jeszcze pełen sił, energii i  nowych pomysłów. W rodzinnym Wawrze prowadził niewielkie muzeum polskich motocykli i izbę pamięci fabryki WFM. Ciągle wierzył, że  w Polsce da się reaktywować przemysł motocyklowy, miał przygotowany prototyp elektrycznego skutera Osa i wielkie plany związane z programem powszechnego szkolenia dzieci i młodzieży w zakresie nauki nie tylko jazdy motocyklem, ale także  przepisów ruchu drogowego w szkołach. 

Odszedł od nas wielki pasjonat, motocyklista i w dobrym znaczeniu tego słowa działacz. W przypadku Włodzimierza z pewnością nie będzie nadużyciem, gdy powiemy, że wraz z jego śmiercią skończyła się pewna epoka. 

Cześć Jego pamięci!

KOMENTARZE