W debiutanckim sezonie na BMW i zaledwie trzy dni po swoich 28. urodzinach, Toprak Razgatlioglu sięgnął po swoje drugie mistrzostwo świata World Superbike. Turek był w sezonie 2024 absolutnie poza zasięgiem rywali, choć niewiele brakowało, by po upadku – rozminął się z tytułem. Z okazji jego sukcesu, przybliżamy sylwetkę „El Turco”.
Po czteroletniej przygodnie na Yamasze, z którą sięgnął po mistrzostwo WSBK w 2021 roku, na sezon 2024 Toprak Razgatlioglu postanowił przesiąść się na BMW. Chociaż bawarski producent w Superbike’ach stawał na podium i wygrywał wyścigi, to nigdy nie był w stanie na poważnie włączyć się do walki o mistrzostwo. Okazało się jednak, że wystarczyło zatrudnić Turka, a niemożliwe – stało się możliwe.
Co prawda „El Turco” i BMW sezon 2024 rozpoczęli od lekkiego false-startu w Australii, gdzie co prawda wywalczyli pole position i podium w wyścigu Superpole, ale pełnodystansowych, niedzielnych zmagań nie ukończyli po awarii motocykla. Już jednak podczas drugiej rundy w Hiszpanii, w pierwszym wyścigu Toprak sięgnął po wymarzoną wygraną, a potem triumfował też w zmaganiach Superpole.
Jego genialna, rekordowa seria wygranych rozpoczęła się z kolei od drugiego wyścigu w Holandii, w którym Razgatlioglu sięgnął po triumf… A potem już nie oglądał się za siebie. 28-latek dokonał tego, czego w WSBK nie zrobił jeszcze nikt – wygrał trzynaście wyścigów z rzędu, zdecydowanie poprawiając dotychczasowy rekord jedenastu triumfów, należący dotychczas do Jonathana Rea i Alvaro Bautisty.
W tamtym momencie, po siedmiu rundach sezonu, przewaga Razgatlioglu nad drugim w mistrzostwach Nicolo Bulegą wynosiła już 92 punkty. Wydawało się, że tylko kataklizm może odebrać mu mistrzostwo. Już jednak podczas kolejnych zmagań na torze Magny-Cours #54 upadł tak niefortunnie podczas treningu, że uderzył plecami w bandę i mocno się poobijał. Opuścił nie tylko rundę we Francji, ale także kolejny weekend wyścigowy we włoskiej Cremonie. Zrobiło się gorąco, bo Topraka i Nicolo w „generalce” dzieliło tylko trzynaście punktów. Turek wrócił do rywalizacji w Aragonii i zgarnął tam trzy drugie miejsca, podczas gdy Bulega nie wykorzystał szansy i stracił aż 26 punktów do rywala.
Przedostatnia runda sezonu w Estoril znów wypadła na korzyść Topraka, który co prawda uległ Nicolo w wyścigu Superpole, to jednak wygrał oba wyścigi główne. Dzięki temu na finał w Jerez de la Frontera przyjechał z przewagą 46 punktów nad Włochem i świadomością, że mistrzostwo może zdobyć już w sobotę. Wystarczyłoby, żeby stracił nie więcej niż dziewięć „oczek” do Włocha – finisz na podium załatwiałby sprawę.
W kwalifikacjach w Jerez bezkonkurencyjny był Nicolo Bulega, który zgarnął pole position z przewagą aż sześciu dziesiątych nad drugim Toprakiem Razgatlioglu. W wyścigu to Włoch objął prowadzenie po starcie i choć początkowo Turek próbował dotrzymać mu kroku, to jednak potem postanowił bezpiecznie dojechać do mety i po prostu przypieczętować tytuł. Drugie miejsce w wyścigu numer jeden w Jerez de la Frontera sprawiło, że Toprak Razgatlioglu został mistrzem świata Superbike’ów sezonu 2024! Dzień później w najlepszym możliwym stylu zakończył tegoroczną rywalizację – wygrywając finałowy, drugi wyścig w Andaluzji.
Tym samym Turek w wieku 28 lat jest dwukrotnym mistrzem świata World Superbike i ma na koncie sporo sukcesów. Był na nie niejako skazany, będąc młodszym synem słynnego tureckiego stunera „Teka Tekera” – Arifa Razgatlioglu. Już jako pięciolatek Toprak nauczył się jeździć na motocyklu i wkrótce sięgnął po cztery krajowe tytuły mistrzowskie w motocrossie. Arif zdecydował jednak, że przeznaczeniem jego syna jest jazda po asfalcie i jak się okazało – był to strzał w dziesiątkę. „Tata wierzył w moje sukcesy bardziej, niż ja sam. Szkoda, że nie doczekał mojego mistrzostwa” – wspominał w jednym z wywiadów w 2021 roku. Na codzień Turek mieszka ze swoją mamą w Sakarya i jest wyznawcą islamu, przez co na podium nigdy nie pije i nie polewa się z rywalami szampanem.
Dziesięć lat wcześniej, w 2011 roku, Toprak rozpoczął starty zarówno w mistrzostwach Niemiec IDM, jak i w mistrzostwach Turcji. Dwa lata później dostał się do prestiżowego pucharu Red Bull MotoGP Rookies Cup, gdzie w tym roku – po raz pierwszy w historii – startował Polak Milan Pawelec. Z racji swojego wzrostu, Toprak nie miał zbyt dużych szans na awans do klasy Moto3 w Grand Prix. Za namową swojego mentora, wielokrotnego mistrza World Supersport Kenana Sofuoglu – na koniec 2014 roku wystartował w rundzie serii European Superstock 600 na torze Magny-Cours… i sięgnął po zwycięstwo! To właśnie przez przyjaźń z Sofuoglu, Razgatlioglu od lat ściga się z numerem #54, z którym przed laty startował się Sofuoglu.
Tamten występ we Francji otworzył Turkowi drzwi do startów w tej serii na pełny etat w 2015 roku oraz… sięgnięcia po mistrzowski tytuł już w debiucie. Na kolejny sezon #54 przeniósł się do kategorii European Superstock 1000, gdzie tym razem dosiadł Kawasaki ZX-10R. Co ciekawe, to znów na Magny-Cours sięgnął po swoje pierwsze podium. W 2016 roku Toprak zaliczył z kolei krótki debiut w World Superbike w ekipie Grillini Kawasaki, ale… upadł już podczas treningu na inaugurację sezonu na Phillip Island i nie wystartował w wyścigach. W tym samym roku był piąty w Superstockach 1000, a w sezonie 2017 wywalczył wicemistrzostwo, przegrywając walkę o tytuł z Michaelem Rubenem Rinaldim o zaledwie osiem punktów.
Rok 2018 przyniósł Turkowi skok na głęboką wodę i awans bezpośrednio do mistrzostw świata World Superbike. Razgatlioglu dołączył do ekipy Puccetti Kawasaki, dla której był to zaledwie drugi rok w serii. Sezon rozpoczął się dla nich od regularnych finiszów w punktach, by wreszcie w pierwszym wyścigu na Donington Park, po wyprzedzeniu Jonathana Rea na ostatnim okrążeniu, zgarnąć debiutanckie podium w WSBK – pierwsze w historii dla zawodnika z Turcji. Debiutancki sezon w WSBK Toprak zakończył na dziewiątej lokacie w mistrzostwach, po drodze finiszując jeszcze na podium w Argentynie. Kolejny rok Razgatlioglu także spędził w kipie Puccetti, z którą wywalczył świetne, piąte miejsce w „generalce”. Co jednak ważniejsze, Toprak podczas wyścigu – a jakże, na Magny-Cours – sięgnął po debiutancką wygraną. Zrobił to w iście mistrzowskim stylu, po starcie z szesnastego pola i mając 1,3 sekundy straty do lidera na dwa okrążenia przed metą. W ostatniej chwili udało mu się jednak dogonić i wyprzedzić prowadzącego wówczas Rea i sięgnąć po debiutancką wygraną! Dzień później dorzucił do pakietu jeszcze triumf w wyścigu Superpole.
Od 2020 roku przez cztery lata Turek startował na Yamasze w ekipie Pata. Debiutancki triumf na R1-ce zgarnął już podczas inauguracji sezonu na Phillip Island. Ostatecznie, z trzema wygranymi i dziewięcioma podiami, w „pandemicznym” sezonie 2020 o włos rozminął się z podium klasyfikacji generalnej.
Rok 2021 to już jednak sezon Razgatlioglu, który dokonał czegoś, co wydawało się niemożliwe – zdetronizował sześciokrotnego mistrza świata Superbike’ów Jonathana Rea. Co prawda to Brytyjczyk lepiej rozpoczął sezon, ale potem to Turek „rozkręcił się” na dobre i pokazał, że potrafi w bezpośredniej walce – dosłownie na łokcie – pokonać starszego i bardziej utytułowanego rywala.
Wymarzone mistrzostwo przypieczętował wygraną w pierwszym wyścigu ostatniej rundy sezonu na torze Mandalika, zdobywając dla Yamahy zaledwie jej drugi tytuł w WSBK (pierwszy zdobył w 2009 roku Ben Spies). W drodze po mistrzostwo wygrał 13 z 36 wyścigów, a łącznie w 29 stawał na podium. Sezony 2022 i 2023 to z kolei regularne wygrane, ale też „jedynie” dwa wicemistrzostwa świata i przegrane z dominującym wówczas na Ducati Alavro Bautistą. To właśnie regularne porażki z Hiszpanem sprawiły, że na sezon 2024 Toprak poszukał nowego wyzwania… a reszta – to już historia1
Zdjęcia: BMW, Yamaha, World Superbike, Red Bull Content Pool, archiwum redakcji