Maciej Giemza ma za sobą udany Rajd Dakar 2022, który ukończył na bardzo dobrym, osiemnastym miejscu. Reprezentant ORLEN Teamu kilkukrotnie zaskoczył niezwykle szybką jazdą na końcowych etapach. Było też jednak kilka rzeczy, które zaskoczyły samego 26-latka z Kielc.
Na skróty:
Tegoroczny Rajd Dakar rozpoczął się i zakończył w stolicy Arabii Saudyjskiej – Dżuddzie. W ciągu dwóch tygodni uczestnicy najtrudniejszego rajdu świata pokonali blisko osiem tysięcy kilometrów po bezdrożach, walcząc ze zdradliwym terenem i pułapkami nawigacyjnymi.
Polak otwiera Rajd Dakar
„Zaskoczył mnie już pierwszy etap” – przyznawał Maciej Giemza. „Mam na myśli to, jak ułożyły się sprawy już na początku rajdu. Byłem nie tyle wytypowany, co sam się wytypowałem do tego, by otwierać Rajd Dakar. Nie miałem tym samym przed sobą żadnych śladów, po których mógłbym jechać. Zostałem przy okazji chyba pierwszym w historii Polakiem, który nie tylko otwierał etap Dakaru, ale cały rajd w ogóle. To było dla mnie naprawdę fajne i miłe uczucie”.
Nawigacja na 1. etapie, która pokonała mistrzów
Po krótkim prologu, już pierwszy etap 44. w historii Rajdu Dakar pokazał uczestnikom, że z tym maratonem naprawdę nie ma żartów. Wielu faworytów popełniło błędy nawigacyjne, przez co straciło sporo czasu i potem musiało odrabiać straty. „Niespodziewane było też to, co wydarzyło się na pierwszym etapie, kiedy dogoniła mnie już ta najmocniejsza grupa startująca za mną, w której byli tacy zawodnicy, jak Toby Price, Sam Sunderland, Ricky Brabec, Joan Barreda, czy Kevin Benavides” – wyjawił Maciek.
„Trzymałem się ich, ale wtedy wszyscy się zgubiliśmy. Byłem zszokowany tym, że ten moment nawigacyjny był aż tak trudny, że utknąłem tam na długi czas wraz z czterema zwycięzcami Dakaru z poprzednich lat. Myślałem, że tylko ja jestem w stanie popełniać takie błędy, ale jak widać, zdarzają się one nawet najlepszym. Carlos Sainz też stracił tam dwie godziny w samochodzie, a to gość, który w przeszłości wygrywał Dakar na motocyklu. Byłem byłem tam z osobami, które w ostatnich latach triumfowały w Dakarze, więc był to dla mnie duży szok, że nikt z nas nie mógł sobie z tym poradzić”.
Piekielnie mocne tempo Giemzy pod koniec Dakaru
Giemza w pierwszym tygodniu rywalizacji jechał spokojnie, ale regularnie piął się w górę klasyfikacji generalnej. Potem jednak, po jednodniowym odpoczynku, znacznie podkręcił tempo. „Zaskoczyły mnie też trzy etapy – dziewiąty, dziesiąty i jedenasty. Byłem na nich w stanie jechać w okolicach pierwszej dziesiątki i w międzyczasie, na pojedynczych waypointach, plasowałem się nawet w okolicach ścisłej czołówki i pięciu pierwszych miejsc” – przyznawał Giemza.
Na etapie numer dziesięć, Maciek wywalczył swój najlepszy dotychczasowy wynik w Dakarze – dojechał do mety OS-u na rewelacyjnym, ósmym miejscu. Tym samym 26-latek po raz drugi w karierze wskoczył wtedy do etapowej czołowej dziesiątki. Poprzednio sztuka ta udała mu się… poprzedniego dnia, gdy etap dziewiąty etap ukończył na dziesiątej lokacie.„Byłem zdziwiony nie tylko moim tempem, ale też tym, że byłem w stanie je utrzymać przez dłuższy czas. Nie był to jednorazowy przypadek, że danego dnia dobrze przejechałem etap. Dodatkowo, była to jednak końcówka rajdu, na którą wystarczyło mi sił i byłem w stanie robić najlepsze wyniki w swoim życiu na tym rajdzie. To było dla mnie bardzo duże zaskoczenie. I mam nadzieję, że w przyszłym roku nastąpi ono szybciej, a nie podczas ostatnich etapów rajdu” – mówił Giemza, którego najlepszym finiszem w Rajdzie Dakar pozostaje siedemnaste miejsce wywalczone dwa lata temu.
Szalona zmiana warunków na trasie
Polak zauważał też, jak duża zmiana warunków panowała w tegorocznym Dakarze. „W pierwszej części rajdu jechaliśmy po wilgotnym podłożu i było to nie lada niespodzianką. Dakar jednak jest kojarzony z tym, że jest to wyścig pustynny i jest po prostu sucho. Arabię Saudyjską, gdzie rozgrywano rajd, też każdy kojarzy z pustynią. A tymczasem zaraz przed startem oraz już w trakcie rywalizacji, kraj nawiedziły obfite opady deszczu. Przez to teren, po którym jechaliśmy, był bardzo wilgotny. Ta zmiana krajobrazu między pierwszym tygodniem ścigania a drugim była naprawdę znacząca, bo drugi tydzień rajdu to był już typowo pustynny klimat”.
Mnóstwo uczestników na mecie!
Na Rajd Dakar każdy jedzie z innym celem. Jedni chcą walczyć o zwycięstwo, inni o czołową dziesiątkę, a jeszcze inni pragną po prostu dojechać do mety. Maciej Giemza był o krok od wyrównania swojego najlepszego finiszu z 2020 roku, ostatecznie kończąc tegoroczny rajd na osiemnastej pozycji.
„Biorąc pod uwagę cały rajd, od A do Z, bardzo fajne było to, że tak wielu zawodników dojechało w tym roku do mety” – dodawał motocyklista ORLEN Teamu. „Co prawda część tych zawodników na mecie to byli ci jadący w trybie Dakar Experience, czyli na poprzednim etapie mogli odpaść na przykład po awarii motocykla, ale organizator pozwolił im jechać dalej i w jakimś takim nieco innym trybie dojechali do mety”.„Całe też szczęście, że poważnych wypadków i kontuzji było w tym roku naprawdę mało, co jednak na Dakarze nie jest rzeczą oczywistą. Było to zaskoczenie, bo zwykle akurat na tym rajdzie wygląda to inaczej. Ale jest to bardzo fajne i miłe uczucie, że tyle osób wystartowało i równie dużo, bo zdecydowana większość, dojechała do mety” – dodał na koniec.
Po krótkim odpoczynku po Rajdzie Dakar, Maciej Giemza lada moment wraca do startów. Przed nim intensywny sezon 2022, a potem rozpoczną się przygotowania do przyszłorocznej edycji Dakaru.