Pojazdy elektryczne widzimy na polskich drogach już od dłuższego czasu. Nie jest niczym odosobnionym widok przejeżdżającej elektrycznej hulajnogi czy deskorolki. Nie dziwią nas również mijające nas na drogach bezgłośne elektryczne skutery czy nawet samochody. Nawet firmy carsharingowe oferują swoje BMW i3, którymi można pośmigać po ulicach Warszawy lub większych polskich miast. Czy zastanawialiście się nad tym co będzie dalej z motoryzacją? Czy faktycznie tak będzie wyglądać przyszłość? Co z obecną motoryzacją, którą tak kochamy? Co się stanie z warkotem silnika? Czy jesteśmy na to gotowi? Nasz artykuł najprawdopodobniej nie odpowie Wam na wszystkie te pytania, ale z pewnością sprowokuje Was do refleksji nad tym jak postrzegać elektromobilność i jej przyszłość.
Na skróty:
Pierwszy pojazd elektryczny pojawił się na drogach już w 1834 roku. Od tego czasu świat dokonał niesamowitego progresu, a elektryczne pojazdy transportu osobistego stanowią nieodłączny element naszego miejskiego krajobrazu. Wraz z postępem technologicznym zrodziło się wiele wątpliwości dotyczących nowych technologii. Pytania o e-pojazdy dotyczą w dużej mierze sfery ekologicznej.
Czy elektryki są na pewno ECO?
Pojazdy elektryczne używają w swoich kampaniach marketingowych sloganów mówiących o byciu eko, ograniczeniu emisji spalin do atmosfery i chęci zadbania o przyszłość naszej mocno wyeksploatowanej planety. I faktycznie – z punktu widzenia konsumenta wszystkie te założenia mają sens i taki pojazd jest dużo lepszą alternatywą do miasta niż nasz silnik benzynowy czy diesel. Z punktu widzenia producenta sprawa nie jest tak prosta – baterie do pojazdów elektrycznych należy wyprodukować, a do ich wytworzenia wykorzystuje się procesy technologiczne które nie są w pełni ekologiczne. Badania dotyczące pojazdów elektrycznych przeprowadzone przez Międzynarodową Radę Czystego Transportu (ICCT) na przykładzie samochodów wyraźnie pokazują, że samochody elektryczne przez pierwsze dwa lata są bardziej trujące dla środowiska niż pojazdy spalinowe. Wynika to właśnie z procesu produkcyjnego baterii. Stąd też najprawdopodobniej bierze się przeświadczenie, że pojazdy elektryczne to oszustwo i wcale nie są tak ekologiczne jak zapewniają ich producenci. Jednak po upływie dwóch lat sytuacja zmienia się diametralnie – samochody elektryczne zawsze wygrywają ze spalinowymi pod kątem emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Przeliczając na kilometry, pojazdy elektryczne nie są ekologiczne przez pierwsze 25 do 90 tysięcy kilometrów, w zależności od gabarytów pojazdu i jego baterii. Patrząc na obecne statystyki dotyczące przebiegów pojazdów na naszych drogach widać ogromny potencjał realnego obniżenia emisji szkodliwych substancji do atmosfery.
Zasięgi stanowią piętę achillesową pojazdów elektrycznych i najbardziej odstraszają potencjalnych klientów. Wizja stanięcia takim pojazdem w szczerym polu bez możliwości szybkiego zatankowania jest przerażająca. Problem potęguje fakt, że w Polsce nie ma jeszcze mocno rozwiniętej sieci stacji ładujących dla pojazdów elektrycznych. W przypadku pojazdów elektrycznych konieczna jest zmiana pewnych nawyków, do których przyzwyczaiły nas pojazdy spalinowe. Musimy obserwować stan baterii i odpowiednio rozplanować naszą trasę danego dnia, aby nie zaskoczył nas pusty akumulator przed dojazdem do celu.
Co z ładowaniem?
Część pojazdów elektrycznych pozwala na wyjęcie akumulatora oraz ładowanie go ze zwykłego gniazdka elektrycznego, co znacznie ułatwia nam życie – po dojechaniu do pracy wyciągamy baterię z pojazdu i bierzemy ją ze sobą w celu jej doładowania. W Japonii, gdzie pojazdy elektryczne funkcjonują już na ogromną skalę, istnieją stacje akumulatorowe gdzie możemy pozostawić swój rozładowany akumulator i skorzystać z nowego, w pełni naładowanego. Pozwala to zredukować czas ładowania do minimum i pozwala w pełni cieszyć się z elektrycznego napędu. Jednak aby takie rozwiązania pojawiły się u nas, pojazdów elektrycznych musi być u nas zdecydowanie więcej.
Kolejnym aspektem który należałoby wziąć pod uwagę są ceny takich pojazdów. Za koszt jednego pojazdu elektrycznego możemy nieraz rozważyć zakup dwóch spalinowych tej samej klasy. Wynika to oczywiście z wysokich kosztów produkcji komponentów do elektryków. Dzieje się tak z prostej przyczyny – ludzie boją się kupować pojazdy elektryczne. Idealizując – gdybyśmy wszyscy teraz przesiedli się na pojazdy elektryczne, to koszta produkcji byłyby mniejsze ze względu na jej masowość, a w efekcie ceny pojazdów również uległyby obniżeniu. Niestety do takiej sytuacji nam jeszcze daleko, ale świadomość konsumentów na temat pojazdów elektrycznych ulega poprawie, więc pojawia się światełko w tunelu.
Koszty utrzymania
Rozpatrując wszelkie za i przeciw pojazdów elektrycznych nie sposób zignorować kwestię ich ekonomiczności. „Tankowanie” pojazdów elektrycznych jest zdecydowanie tańsze niż spalinowych, a sama specyfika budowy elektryków sprawia, że są to pojazdy w dużym stopniu bezobsługowe. Skutery elektryczne wymagają jedynie okresowych przeglądów, wymiany opon, klocków hamulcowych oraz płynu hamulcowego. Jedna bateria w takim skuterze przez całą swoją żywotność pozwala na przejechanie od 48 do 86 tysięcy kilometrów zanim będziemy zmuszeni ją wymienić. Pozwala na to na znaczne obniżenie kosztów eksploatacji, co w dużym stopniu rekompensuje wyższą cenę pojazdu niż jego benzynowych odpowiedników.
Jednym z najbardziej nurtujących zagadnień dotyczących motoryzacji elektrycznej jest bezpieczeństwo. Zapewne każdy z nas słyszał o przypadkach, gdzie bateria w pojeździe elektrycznym spowodowała eksplozję oraz pożar. Problem jest realny, dlatego podczas budowy takich pojazdów pracuje nad nimi sztab wykwalifikowanych ludzi, którzy analizują każdą ewentualność awarii czy uszkodzenia baterii pojazdu.
W obecnych czasach przerobienie skutera spalinowego na elektryczny nie jest specjalnie skomplikowane i osoba posiadająca wiedzę z zakresu elektryki z odpowiednim zapleczem jest w stanie taką konwersję wykonać sama. Czy jest jednak w stanie zapewnić bezpieczeństwo takiego produktu?
Problemem po raz kolejny jest świadomość klientów, którzy chcąc zaoszczędzić decydują się na takie ekstremalne wyzwania jak zakup pojazdu elektrycznego za cenę pojazdu spalinowego. Elektryki powinniśmy kupować od oficjalnych dystrybutorów marek, którym można zaufać ze względu na ich doświadczenie. Kupowany przez nas produkt musi posiadać gwarancję producenta na takie komponenty jak silnik i bateria. Kupując skuter elektryczny lub motocykl sprzedawca powinien zapewnić nam dwuletnią gwarancję na te elementy, co da nam pewność, że pojazd będzie służył i będzie bezpieczny,a w razie jakiejkolwiek awarii nie pozostaniemy sami z problemem. Kupowanie „marketowych” produktów może nas kosztować więcej niż cena na opakowaniu, ponieważ nasze zdrowie i życie jest bezcenne.
Dźwięk ma znaczenie
Bezgłośność pojazdów elektrycznych również stwarza zagrożenie. Nie słyszymy zbliżającego się elektryka, przez co łatwiej go przeoczyć w miejskim zgiełku i o wypadek nietrudno. Producenci cały czas pracują nad rozwiązaniami, które pozwalają na emitowanie sztucznego dźwięku, który będzie słyszalny przez pozostałych uczestników ruchu drogowego. W tym roku do sprzedaży trafił generator dźwięku do Tesli, który pozwala na wybór rodzaju emitowanego dźwięku na zewnątrz pojazdu w aplikacji. Użytkownicy tego rozwiązania mogą cieszyć się w pełni elektrycznym pojazdem brzmiącym jak rasowe V8. W związku z tym uważamy, że problem cichego napędu w elektrykach jest wyłącznie kwestią czasu.
Czy e-mobilność zagraża naszej klasycznej motoryzacji? Zdecydowanie nie. Aktualna sytuacja ekologiczna na świecie wymusza pewne zmiany w sferze norm spalania, które dyktowane są producentom i to oni zmuszeni są do podejmowania odpowiednich kroków. My, jako użytkownicy tych pojazdów odczujemy ograniczenia takie jak chociażby strefy wyłączone z ruchu pojazdów spalinowych w miastach. Pojazdy elektryczne pozwolą nam na obejście pewnych ograniczeń, jednak w ich obecnym stadium rozwoju technologicznego możemy być spokojni, że nie będziemy musieli zastępować naszego ukochanego spalinowego jednośladu elektrycznym. Jednak warto się zastanowić, czy zakup takiego pojazdu na przykład na dojazdy do pracy nie ułatwiłby nam codziennego przemieszczania i nie pozwoliłby nam zaoszczędzić paru groszy, które następnie będziemy mogli wydać na benzynę do klasycznego motocykla. Podsumowując nasze rozważania, jeżeli spojrzymy na
e-mobilność obecnie oraz zwrócimy uwagę na tempo jej rozwoju to z łatwością zauważymy, że otworzy nam ona wiele możliwości o których jeszcze niedawno myśleliśmy w kategoriach opowieści science fiction. Szkoda byłoby z nich nie skorzystać, zwłaszcza, że jeżdżenie takim pojazdem może dawać kupę frajdy.
Od redakcji:
autorem tego tekstu są eksperci w dziedzinie elektromobilności z firmy eJack’s. Wpadnijcie na ich stronę, na pojazdach elektrycznych znają się jak mało kto!
Przeczytaj również:
ENERGICA EVA. NIE LĘKAJCIE SIĘ PRĄDU
oraz obejrzyj: