Jeśli wszyscy dookoła nagle wyciągają telefony i zaczynają nagrywać to znaczy, że prawdopodobieństwo wystąpienia katastrofy jest ekstremalnie duże i należy poszukać innej metody…
Pozostaje tylko pytanie, czy mówimy tu jeszcze o katastrofie w ruchu lądowym, czy już wodnym? Jedno jest pewne, deski były zbyt krótkie, a ludziom zabrakło wyobraźni. Gdyby ktoś wsiadł na motocykl, rozpędził się po nabrzeżu i spróbował wskoczyć na statek, przynajmniej miałby trochę zabawy, a my moglibyśmy podziwiać bardziej widowiskowy filmik… A tak, ani zabawy, ani motocykla.
KOMENTARZE