fbpx

Jakiś czas temu Monika i Andrzej postanowili zwiedzić austriackie Alpy w nietypowy sposób – po prostu się nie spiesząc. Przez kilka dni jazdy na Hondzie Transalp planowali odwiedzić parę konkretnych miejsc, przy okazji delektując się pięknymi krajobrazami i apetycznymi sznyclami.

Alpy od lat przyciągają do siebie motocyklowych turystów przede wszystkim bajecznymi widokami. Piękne trasy, tak naprawdę niedaleko od polskiej granicy, dzika w wielu miejscach przyroda i niemal egzotyczne widoki to powody, dla których zdecydowanie warto się tam wybrać. Gorzej, jeśli na wycieczkę przeznacza się zaledwie kilka dni. Sama Honda Transalp wydawała się idealnym motocyklem na taki wypad. W końcu w górach, jak to w górach – pogoda bywa kapryśna, a warunki atmosferyczne zmieniają się w mgnieniu oka. Niestety, ku rozpaczy Andrzeja, przez dwa dni w zasadzie się nie zmieniały. W tym wszystkim dobrze sprawdziły się rozbudowane tryby jazdy Transalpa i co ciekawe, to nie „Rain” był tym najczęściej wykorzystywany podczas tej wycieczki.

Obejrzyjcie koniecznie nasze wideo o wycieczce Transalpem w Alpy. Pierwszy odcinek poniżej, a wszystkie trzy znajdziecie na naszym kanale na YouTube.

Wodospady Krimml (najwyższe w Europie) zaskoczyły drogocennymi, zdrowotnymi właściwościami, ale także bardzo prostymi (ale jakże ułatwiającymi życie!) rozwiązaniami dla kierowców. Bezpłatny parking, ogólnodostępne, metalowe szafki na motocyklowe akcesoria – brzmi nieźle, prawda? Kolejny dzień i największa na świecie, lodowa jaskinia Eisriesenwelt naprawdę robiła wrażenie – w przeciwieństwie do trochę przereklamowanej przełęczy Grossglockner. Ale od czego są alternatywne ścieżki? Wystarczy zjechać z głównego szlaku i pozwolić sobie, aby się zgubić, a okaże się, że zobaczycie najpiękniejsze widoki podczas tych kilku dni i spędzicie noc w malowniczym pensjonacie Trauneralm z 1809 roku. Oprócz pogodowych proporcji (2:1 dla deszczu), zatłoczonej przełęczy Grossglockner, niektórych cen za bilety wstępu – Alpy to region, którym można się zachwycić i który robi wrażenie. I nie chodzi tylko o kulinaria, choć być w Alpach i nie zjeść sznycla brzmi jak obrazoburstwo.

W tym wszystkim bardzo dobrze odnalazł się też Transalp. Honda spisywała się przede wszystkim poprawnie, nie była może i szałowa, ale z pewnością jest to przede wszystkim bezpieczny motocykl przy tego typu wojażach. Andrzej usnuł nawet bardzo ciekawą sentencję, że „Honda Transalp to motocykl, do którego miłość rośnie proporcjonalnie do ilości wspomnień, jakie tworzy. Trudno się z tym nie zgodzić. Warto zwrócić też uwagę na elementy, które znacznie wpływają na komfort jazdy. Mało hałaśliwy, ale solidny silnik, bardzo dobrze zaprojektowane podwozie i dopracowane, wygodne siedzisko dla pasażera – zdecydowanie otrzymują wielkiego plusa.

Motocyklem w Alpy? Tak, choćby dla krajobrazów, malowniczych tras i sznycla.

My polecamy, a Wam pozostaje ruszać na austriacką przygodę i… pozwolić sobie na to, żeby choć na moment się podczas niej zgubić.

KOMENTARZE