Skuter jest jak Harley. Niemal każdy motocyklista na pewnym etapie swojego życia zacznie o nim myśleć. Ja już przepadłem. Jestem skuterzystą, a Honda ADV350 wzbudziła moje zainteresowanie.
Na skróty:
Jeszcze trzy lata temu nie mogłem pojąć, z jakiego powodu „straciłem” kolegów. Wywodzę się ze światka, który w dość radykalny sposób podchodził do jazdy na motocyklach. Gdy skończyłem ze stuntem, rozpocząłem przygodę z supermoto, dużym torem i innymi sportowymi aktywnościami. Próbowałem w to wciągnąć kolegę o ksywce Sokół, wiedząc, że adrenalina w nowym wydaniu przypadnie mu do gustu. Usłyszałem, że sprzedał motocykl sportowy i kupił sobie Burgmana 400… Byłem w szoku.Po jakimś czasie dotarło do mnie, że prędkość na ulicy nie jest już tym, co mnie kręci. Zacząłem łakomie patrzeć na H-D Street Bob. Jeździ się nim dostojnie, wsiadając nie trzeba unosić nogi powyżej granicy godności, a zbliżeniowy kluczyk sprawia, że po prostu naciskamy dwa guziki i odjeżdżamy. Tak się zbierałem do zakupu Harleya, że nabyłem Hondę PCX125. Reprezentuje ona tę samą grupę zalet, a do tego oferuje miejsce na zakupy z targu. Dlatego gdy dostaliśmy zaproszenie na testy Hondy ADV350, byłem pierwszy, który pakował walizkę. W końcu być może będzie to mój kolejny skuter?
Sukces murowany, ale czy w Polsce?
Szlaki dla japońskiej nowości przecierała Honda X-ADV, która weszła na rynek w 2017 roku, jako pierwszy skuter klasy adventure. Śmieszne jest to, że nie jest to nawet do końca skuter… Owszem, pozycja jazdy jest typowo skuterowa, ale na tym podobieństwa się kończą. Silnik jest z przodu, automatyczna skrzynia biegów ma biegi, a pod siedzeniem praktycznie nie mamy przestrzeni bagażowej. Dziwactwo, które na najbardziej chłonnych rynkach wyprzedziło królującą tam od lat Yamahę TMAX. Od tamtego czasu Honda sprzedała 44 tysiące takich skuterów, a w sezonie 2021 był to najchętniej kupowany jednoślad Hondy w Europie. Szok!
Jak do tego doszło? Wiem. Ludzie po prostu potrzebowali czegoś innego. Do tej pory skuter był po prostu wozidłem. Mógł być ładny bądź brzydki, większy, mniejszy, wolny lub mniej wolny. I nagle Honda wchodzi z szalonym pomysłem, że wyposaży skuter w przygodowy anturaż. Pierwszy skuter ADV! Brzmi pięknie. Oczywiście pojazd ten nie jest gotowy do startu w rajdach i taplania w błocie (tak, w 2019 roku X-ADV wygrał Gibraltar Rally, ale prowadził go zawodnik enduro, a maszyna miała zmodyfikowane zawieszenie), ale daje możliwość jazdy po szutrach i dziurawych drogach bez obaw o kręgosłup. Poza tym X-ADV po prostu wybija się z tłumu, a rozwijający się segment heritage i customów pokazuje, że motocykliści stawiają indywidualizm ponad praktyczność.
W tym momencie spójrzmy na ADV350. Skuter bazuje na modelu Forza 350. Jest niemal dwukrotnie tańszy od X-ADV, ma normalny bagażnik pod siedzeniem i również nie boi się polnych ścieżek. W tym miejscu mógłbym zakończyć ten tekst, bo Honda ADV350 jest skazana na sukces. Czy polscy motocykliści jej potrzebują? To wy odpowiecie na to pytanie.
Większy niż myślałem
Oczami wyobraźni odbierałem ADV350 jako skuter umiarkowanych rozmiarów. Tymczasem gdy zobaczyłem go na żywo, nie kojarzył mi się jako kolejny krok po PCX, ale jako półtora kroku albo wręcz maksiskuter. Nowa Honda jest po prostu duża.
Wgramoliłem się na siedzenie pasażera, mój czeski kolega Radek (którego znacie z wyjazdu na Nordkapp) kierował i byłem w szoku, ile miejsca jest z tyłu. Akcesoryjny kufer wydaje się obligatoryjny, bo ma wygodne oparcie. Na kolacji zasugerowałem, że czekam na pierwszy skuter trzyosobowy, bo wystarczyłoby dodać 10 cm do rozstawu osi i bez problemu można latać w tryplecie. Niestety o ile w skuterach wodnych to standard, to kodeksy drogowe w krajach rozwiniętych raczej na to nie pozwolą.
Uwaga, Honda ADV ma wyposażenie! W obliczu motocykli, które zazwyczaj testuję jest ono, delikatnie mówiąc, skromne, ale patrząc na motocykle poniżej 30 tysięcy złotych, wypada wręcz bogato. Szyba regulowana jest po japońsku, czyli do jej obsługi musimy zaangażować obydwie ręce. Honda nie opracowała systemu, który moglibyśmy obsłużyć jedną dłonią, ponieważ wszyscy regulowaliby wtedy szybę w trakcie jazdy, a to niebezpieczne. Ciekaw jestem, ilu z was zatrzymuje się specjalnie po to, żeby zmienić ustawienie szyby? Większość z nas odrywa obydwie ręce od kierownicy i w trakcie jazdy szarpie szybę do góry bądź w dół. Ostatecznie europejskie podejście do japońskich rozwiązań sprawia, że bezpieczeństwo gdzieś umyka.
O ile nasze lenistwo i brawura nie są winą Japończyków, o tyle zegary i system łączności to ze trony Hondy cudowna niekonsekwencja. Otóż ADV350 daje możliwość połączenia z telefonem i systemem komunikacji w kasku za pośrednictwem specjalnej aplikacji. W trakcie jazdy połączenia telefoniczne, muzykę czy nawigację obsługujemy nie z poziomu zegarów, ale głosowo. Wskazówki nawigacji również są jedynie komunikatami głosowymi, na zegarach nie zobaczymy niczego. Usłyszeliśmy, że brak informacji na wyświetlaczu ma na celu utrzymanie uwagi kierowcy na drodze.
W tym miejscu chciałbym przypomnieć, że ta sama Honda szczyci się obecnością Apple CarPlay w modelach Africa Twin, Goldwing i NT1100. Podsumowując: wskazówki nawigacji w ADV350 są „fe” i niebezpieczne, ale kolorowy ekran, Google Maps, Spotify, Yanosik oraz inne aplikacje w innych Hondach są już super. Na koniec dodam, że ADV jest kompatybilne jedynie z telefonami z Androidem, a Africa Twin i inne jedynie z systemem iOS, czyli Iphone’ami. Hit!
Wróćmy do tematów mniej niedorzecznych. Schowek pod siedzeniem jest tym, czym się jaram. W sezonie na zakupy jeżdżę najczęściej skuterem i przestrzeni w PCX zawsze mi brakuje. W ADV350 mamy pod kanapą aż 48 litrów, więc bez problemu wrzucimy kask, kurtkę i rękawiczki, zapakujemy też więcej kartofli. Do tego jeszcze akcesoryjny kufer o pojemności 50 litrów i od razu robi mi się cieplej na sercu. Na liście akcesoriów odnajdziemy także grzane manetki. Smaczkiem są przednie lampy w technologii LED, które w maszynach Hondy są standardem, ale w przypadku konkurencji już niekoniecznie.
Nigdy nie jeździj z Grekiem
Testy motocykli często kończą się jednym wielkim wyścigiem po górskich serpentynach. Liczyłem na to, że na skuterze w końcu zobaczę coś innego niż wejście w zakręt, apeks i wyjście na prostą. Myliłem się, gdyż byłem w jednej grupie z Grekami. Dla nich skuter, poza walorami użytkowymi, jest maszyną w pełni wyścigową. Szybko poczułem piorunujące uderzenie niemalże 30 koni mechanicznych.
Tak na serio, to ten skuter przyspiesza po prostu sprawnie. Różnica w porównaniu do 125 ccm jest taka, że o ile skutery na prawo jazdy kat. B turlają się do prędkości przelotowej, to ADV350 po prostu przyspiesza z miejsca z satysfakcjonującą siłą. Najwięcej korzyści odczujemy podjeżdżając pod górkę lub gdy skuter jest mocno obciążony. W sytuacjach, w których mój PCX lub inny mały skuter gramoliłby się nieporadnie, ADV po prostu wciąż przyzwoicie przyspiesza.
Więcej tutaj zasługi momentu obrotowego, wynoszącego 31Nm, niż mocy maksymalnej. Tenże moment powoduje, że na szutrze skuter potrafi stracić przyczepność i w takiej sytuacji osobom mniej doświadczonym przyda się kontrola trakcji. Możemy wybrać dwa poziomy pracy lub wyłączyć ją całkowicie. Według mnie trzeba ją włączyć na poziomie pierwszym i tak zostawić. Poziom drugi jest zbyt czuły i gwałtownie odcina moc. To niezbyt miłe uczucie w konfrontacji z wysoką kulturą pracy jednocylindrowego silnika. Jednostka napędowa nie wibruje, jest cicha i idealnie reaguje na manetkę gazu.
Prędkość maksymalna? Zegarowo 157 km/h, jadąc w tunelu aerodynamicznym szalonego Greka. Mimo to realna prędkość przelotowa wynosi 130km/h, co oznacza, że ADV350 bezstresowo może poruszać się po trasach ekspresowych, a nawet autostradach. Ochrona przed wiatrem jest naprawdę dobra. Teraz rozumiem ludzi, którzy decydują się na jazdę turystyczną swoimi skuterami. Żałuję, że nie mogłem rozkoszować się komfortem kanapy i widokami, gdyż musiałem gonić Greków.
Tym sposobem przechodzimy do głównego punktu programu, czyli podwozia. W gruncie rzeczy zawieszenie to punkt, który najbardziej odróżnia ADV350 od Forzy 350. Widelec ma 125 mm skoku, a więc o 25 mm więcej niż w Forzie, ale nie to decyduje o jego wyższości. Amortyzatory typu upside-down są w ADV zamontowane na dwóch półkach, a golenie mają średnicę 37 mm (w Forzie 33 mm). Powoduje to, że konstrukcja jest o wiele sztywniejsza, lepiej pracuje na nierównościach i daje lepsze wyczucie przyczepności.
Tylne amortyzatory mają 130 mm skoku i mieszczą więcej oleju, który pracuje pod ciśnieniem. Ostatecznie zawieszenie w ADV350 pracuje sprawniej niż w pozostałych skuterach, którymi miałem okazję jeździć. Takie jednoślady zazwyczaj nędznie radzą sobie z wybieraniem nierówności i dziur. Często jest to okrutny strzał w ręce i kręgosłup, a w tym wypadku, uderzenie jest o wiele mniejsze. Jak na pojazd, który porusza się na kołach o średnicy 15 cali z przodu i 14 z tyłu, jest zaskakująco dobrze. Do tego Honda jest świetnie wyważona. Akumulator i zbiornik paliwa znajdują się nisko, co obniża środek ciężkości. Skuter skręca instynktownie i jest stabilny nawet przy głupich prędkościach w zakrętach.
Bawiłem się znakomicie, poza momentami, kiedy trzeba było naprawdę mocno hamować. Jedna, mała tarcza hamulcowa z przodu i jedna z tyłu nie są zdolne do czynienia cudów. To kolejne podobieństwo skuterów do motocykli Harley-Davidson. W obydwu przypadkach siła hamowania zależy od siły ścisku kierowcy. Hondę ADV350 da się zatrzymać na niedługim dystansie, ale wymaga to użycia dużej siły. Problem ten nie będzie występował, jeśli skuter będzie używany zgodnie z przeznaczeniem i z rozsądnymi prędkościami. Gdy jednak ktoś nabierze wprawy lub ma już doświadczenie w jeździe szybkiej, zamarzy o dwóch tarczach hamulcowych z przodu.
Brałbym, ale nie wezmę
Według mnie skutery same w sobie są super. Gdyby nie były, to Valentino Rossi nie jeździłby po Tavullii na swoim TMAX-ie. Honda ADV350 również jest super. W obliczu świetnego silnika i podwozia, słabawe hamulce, komiczna niekonsekwencja systemu informacyjnego (zegary itp.) czy oburęczna regulacja szyby mnie nie rażą.
Wyższe podwozie, dobre tłumienie i możliwość turlania się po dziurawych lub szutrowych drogach przekonywałyby mnie… gdybym nie miał już PCX125. Jestem jednak dość osobliwym przypadkiem, bo skuter traktuję jedynie jako narzędzie do jazdy po aglomeracji, a w korkach im pojazd mniejszy, tym lepiej. Wyjeżdżając poza miasto mogę sięgnąć po inny jednoślad.
Jeżeli jednak mieszkałbym poza miastem, a w okolicy miał ciekawe szutrówki lub drogi o złej nawierzchni, wtedy bez zastanowienia zmieniłbym mały skuter na większy. Nie chodzi o gabaryty, tylko osiągi. Większa moc i nieco większa prędkość sprawiłyby, że na drogach krajowych czułbym się po prostu pewniej. Z drugiej strony, stawiając się w pozycji osoby, która do tej pory korzystała z przywileju jazdy skuterem klasy 125 ccm z prawem jazdy kat B, poważnie pomyślałbym o zrobieniu motocyklowego prawa jazdy.
Honda ADV350, tworząc wokół siebie klimat skuterowego SUV-a (producent przytacza to porównanie w każdym komunikacie dotyczącym tego skutera), zachęca do wychylenia nosa poza utarte dla skuterów ścieżki. Czekam na kolejnych producentów, którzy pójdą w tym kierunku, bo te pojazdy mogą wprowadzić do segmentu adventure nieco luzu.
Zdjęcia: Honda