fbpx

Przepisy dotyczące ciśnienia w oponach w motocyklach MotoGP jeszcze przed sezonem były jednym z głównych tematów rozmów. Po trzech tegorocznych rundach wydaje się, że zawodnicy i zespoły przystosowali się do nowych przepisów, a z tej przysłowiowej dużej chmury… w zasadzie nawet nie pokropiło.

Monitorowanie ciśnienia opon w czasie rzeczywistym wprowadzono w MotoGP już w ubiegłym roku. Od powakacyjnej rundy na Silverstone rozpoczęto z kolei egzekwowanie przepisów i najpierw ostrzegano, a następnie karano za przewinienia. Po zaledwie trzech rundach pojawił się pierwszy zawodnik z ostrzeżeniem – był to Maverick Viñales w Katalonii. Do końca roku – w dwunastu Grand Prix – zawodnicy nie zmieścili się w przepisowym minimum dokładnie 24-krotnie. Pierwsze ostrzeżenie wówczas nie miało żadnych konsekwencji, ale drugie i kolejne złamanie przepisów – skutkowało już karami czasowymi. Ostatecznie czterech zawodników otrzymało kary, a najbardziej dotkliwą z pewnością była ta Fabio di Giannantonio w Walencji, który stracił przez to miejsce na podium.

„Jeśli nie zmieścisz się w limicie i otrzymasz karę, to wypadasz z punktów, co wydaje się zbyt dotkliwą karą za takie przewinienie. Przepisy są jednak takie same dla wszystkich, więc trzeba się dostosować” – mówił swego czasu Marc Marquez

Po trzech rundach sezonu 2024 na razie obyło się bez kar za złamanie przepisów dotyczących minimalnego ciśnienia opon w MotoGP.

Po co w ogóle wprowadzono ten przepis? Przy nowych pakietach aero, opony są coraz bardziej obciążone. Ponadto, jak zaznaczał w naszej rozmowie Piero Taramasso z Michelina, „kiedy ciśnienie w oponie jest zbyt niskie, w jej strukturze opony dochodzi do ruchów mechanicznych, co jest niebezpieczne, bo może ona ulec uszkodzeniu”.

Swego czasu niektóre zespoły miały celowo rozpoczynać wyścigi ze zbyt niskim ciśnieniem w oponach, by poradzić sobie z jego wzrostem podczas jazdy za innym zawodnikiem. W takim przypadku opona mogła ulec uszkodzeniu, co przy prędkościach osiąganych w MotoGP może być szalenie niebezpieczne. Za przykład niech posłuży ubiegłoroczny wyścig World Superbike w czeskim Moście, kiedy nagle opona w Yamasze Topraka Razgatlioglu uległa uszkodzeniu, a on sam po potężnym high-side’dzie wylądował na poboczu. 

Jak zawodnicy radzą sobie z tym, by ciśnienie w przedniej oponie przekraczało regulaminowe minimum? Ducati przygotowało dla swoich reprezentantów wyjątkowy system, który na wyświetlaczu Desmosedici pokazuje im, czy mieszczą się w limitach czy też nie. Zawodnicy wiedzą, na jakiej liczbie okrążeń muszą zmieścić się w limitach i jeśli się to udaje, liczba okrążeń na wyświetlaczu sukcesywnie maleje. „Po prostu odliczamy okrążenia, na których musimy zmieścić się w przepisach. Robisz okrążenie i jeśli ciśnienie mieści się w regulaminowym zakresie, licznik okrążeń pokazuje o jedno mniej” – wyjaśniał z kolei Fabio di Giannantonio.

KOMENTARZE