fbpx

Jeden z faworytów Rajdu Dakar mówi dziennikarce Świata Motocykli o swoich aspiracjach do zwycięstwa. Wie, że to jego czas, jego pięć minut. Chce je wykorzystać jak najlepiej.

Czy Joan Barreda Bort przełamie dominację KTM-a i zapewni zwycięstwo Hondzie, przekonamy się już 18 stycznia. Teraz numer jeden w zespole HRC Rally wciąż pracuje nad formą i nie może doczekać się swojego czwartego startu w najtrudniejszym rajdzie terenowym świata.

Celestyna Kubus: Jak wyglądają twoje ostatnie przygotowania przed startem w Rajdzie Dakar?

Joan Barreda Bort: Przez ostatni miesiąc przed startem skupiamy się przede wszystkim na przygotowaniach fizycznych. Więcej siłowni, jazdy na rowerze, biegania. Do tego jazda na motocyklu. Ćwiczymy również w górach na różnych wysokościach, tak aby nasz organizm był jak najlepiej przygotowany do jazdy w wyższych terenach. Trenuję m.in. razem z kolegą z zespołu i jednocześnie moim watercarrierem na ten Dakar z Paulo Goncalvesem. Będziemy pracować zarówno nad formą fizyczną, jak i nad nawigacją i strategią na zbliżający się rajd. Bardzo przydają mi się jego rady i doświadczenie.

C.K. Na zbliżający się Dakar, Honda wystawiła niezwykle mocny team. Jak oceniasz wasze szanse?

J.B. Poza mną i Paulo Goncalvesem, który jest aktualnym mistrzem świata w Cross Country Rallies, mamy Heldera Rodriguesa, Sama Sunderlanda i Javiera Pizzolito. Świetny team i fantastyczny nowy motocykl Honda CRF Rally 450. Jestem przekonany, że w tym roku mam spore szanse na wygraną w rajdzie. Jestem w świetnej formie, mam ogromne wsparcie teamu i kolegów, i do tego bardzo dobry motocykl. Oczywiście rajd trwa dwa tygodnie i wiele się może wydarzyć, ale wiem, że mam wszystko, czego potrzebuję, aby wygrać. To jest mój czas, moje pięć minut.

C.K. Powiedz coś więcej o nowym motocyklu Hondy?

J.B. Ścigamy się na Hondach CRF Rally 450. To nowy motocykl, nad którym wciąż pracujemy, ale już teraz mogę powiedzieć, że to maszyna z bardzo mocnym i dobrym silnikiem, takim który spokojnie rywalizuje z maszynami KTM-a. Pod koniec listopada przeprowadziliśmy ostatnie testy w Maroku, sprawdzaliśmy, jak silnik radzi sobie w trudnych warunkach, czy dobrze pracuje po przejechaniu wielu kilometrów, czy wszystko działa sprawnie. Dopracowywaliśmy również indywidualnie wszystkie ustawienia, poza tym mieliśmy okazję pojeździć z Markiem Comą. Motocykl sprawował się wyśmienicie w ciężkich warunkach. Silnik jest naprawdę mocny. CRF Rally 450 jest również lżejszy o pięć kilogramów od innych maszyn i rozwija bardzo dobre prędkości, nawet 180 km/h. W tej chwili jesteśmy o jeden poziom wyżej i jestem przekonany, że spokojnie możemy rywalizować z KTM i Yamahą.

Zobacz także: Honda ma nową broń na Dakar 2014 – CRF 450 RALLY

C.K. Jesteś numerem jeden w swoim zespole. Czy przez to odczuwasz większa presję?

J.B. Presja jest zawsze, to normalne, ale tak naprawdę to wszystko muszę zrobić dla siebie, nie dla Hondy, nie dla ludzi, którzy zawsze będą naciskać. Jest naprawdę ciężko jeździć w takim teamie, ale tak jak powiedziałem – to jest mój czas. Muszę dobrze wykonać swoją pracę, wykorzystać swoją szansę i skupić się na tym, aby wszystko zrobić jak najlepiej, przede wszystkim dla samego siebie.

C.K. Dakar to talent, szczęście i doświadczenie. Które z tych trzech czynników są najważniejsze, żeby wygrać?

J.B. Zdecydowanie wszystkie te trzy elementy w jakimś stopniu są potrzebne do zwycięstwa. Niezbędne jest i doświadczenie, i szczęście. Mnie podczas pierwszych startów kilka razy tego szczęścia zabrakło i mimo dobrej jazdy moje wyniki nie były zadowalające. Doświadczenie zbieram z każdym startem, poza tym mam możliwość uczyć się od starszych i bardziej doświadczonych kolegów i to na pewno procentuje. Ważne jest również odpowiednie przygotowanie planu treningowego i trzymanie się tego, ciągła praca nad nawigacją.

C.K. Od ubiegłego roku współpracujesz z Nani Romą, zwycięzcą Rajdu Dakar w klasie motocykli w 2004 r. Na czym polega jego pomoc?

J.B. To fantastyczny kierowca i mój dobry kolega. Nani Roma wytłumaczył mi, jak działa cały system przygotowań – treningi, przygotowanie do każdego startu, rozpracowywanie poszczególnych etapów. Starty w rajdzie to nie tylko sama jazda na motocyklu, to wiele etapów przygotowań, praca nad odpowiednią kondycją, praca z roadbookiem, opracowywanie strategii. Nani pomaga mi również w tym, aby podczas całego rajdu być spokojnym i skupionym na wykonaniu swojej pracy. Otrzymuję od niego ogromne wsparcie. Cieszę się, że mam wokół siebie tych wszystkich ludzi, to dla mnie fantastyczne doświadczenie.

C.K. Co sprawia ci najwięcej problemów podczas tych dwóch tygodni?

J.B. Bardzo źle znoszę zmiany wysokości, chyba najgorzej ze wszystkich zawodników. Kręci mi się w głowie, mam problem ze swobodnym oddychaniem i zawsze kończy się na podaniu tlenu. Na przykład Paulo Goncalves nie ma z tym żadnego problemu, jego organizm przestawia się automatycznie. Poza tym to długi rajd i musimy być przygotowani na różne niedogodności, ale z tym chyba mam największy problem.

C.K. Będzie to już twój czwarty Rajd Dakar, co najlepiej wspominasz z tych startów?

J.B. Z całą pewnością wygranie pierwszego odcinka specjalnego zapadło mi na długo w pamięci, tym bardziej, że nie miałem wtedy dobrego motocykla. Każdy wygrany etap daje wiele radości i satysfakcji i to są najlepsze wspomnienia.

C.K. Najgorsze wspomnienie?

J.B. Zdecydowanie Dakar 2013, kiedy mój motocykl po prostu stanął podczas piątego etapu z powodu problemów technicznych. Popełniliśmy błąd, który kosztował mnie podium, a może nawet i zwycięstwo, bo czułem wtedy, że mam ogromną szansę na końcowy sukces. Choć pewnie nikt na mnie nie stawiał.

C.K. Jak oceniasz trasę zbliżającego się Rajdu Dakar?

J.B. Wydaje mi się, że będzie bardzo ciężko – szczególnie na etapach maratonach w Boliwii. Do tego trzy pierwsze etapy w Chile wydają się być trudne i długie, odcinki po 600 km. Na pewno nie będzie łatwo. Najważniejsze to mieć dobrą strategię, współpracować z Paulo i mieć wszystko pod kontrolą.

C.K. Przygotowania do Rajdu Dakar to nie jeden miesiąc tylko praktycznie cały rok. Jak to wygląda u ciebie?

J.B. Najważniejszy etap przygotowań zaczyna się po wakacjach, wtedy pracujemy najwięcej i najciężej. Po każdym Rajdzie Dakar, odpoczywam, relaksuję się i mam czas na zaplanowanie kolejnego sezonu. Nie wiem jeszcze dokładnie, jak będzie wyglądał 2014 rok pod względem startów, ale team chce, abym wystartował w Mistrzostwach Świata Cross Country Rallies. Jak to będzie dokładnie, ciężko w tej chwili powiedzieć, tym bardziej że te starty są sporym obciążeniem i są stresujące, wymagają pełnego skupienia. Osobiście, wolałbym po Dakarze mieć więcej wolnego. Na pewno chciałbym wystartować w Baja Espana, może w Brazylii. Pod koniec roku bardzo ważny jest start w Maroku, w Egipcie, co więcej nie wiem. Może na chwilę wrócę do motocrossu… Zobaczymy.

C.K. Wymień pięciu zawodników, którzy według ciebie powalczą o zwycięstwo.

J.B. Poza mną na pewno Marc Coma, który jest w świetnej formie, a do tego ma mocny motocykl. Oczywiście jest też Cyril Despres, który po zmianie motocykla na Yamahę będzie chciał wszystkim udowodnić, że jest nadal najlepszy. Zdecydowanie Francisco „Chaleco” Lopez. W tym roku jest naprawdę mocny, a do tego najtrudniejsze etapy są w Chile. Na pewno powalczy o wygraną. Kto jeszcze? Paulo Goncalves, zdobył w tym roku tytuł mistrza świata i prezentuje świetną formę. Oczywiście jedzie jako mój pomocnik, ale uważam że również on ma szansę na świetny wynik. Jak będzie ostateczny rezultat, przekonamy się w połowie stycznia.

Rozmawiała Celestyna Kubus

Joan Barreda Bort, ur. 11.08.1983 r. Castellon (Hiszpania)1993 mistrz Hiszpanii w motocrossie1996 mistrz Hiszpanii w motocrossie1998 mistrz Hiszpanii w motocrossie2000 mistrz Hiszpanii w motocrossie2001 mistrz Hiszpanii w motocrossie2011 pierwszy start w Rajdzie Dakar2012 pierwsze miejsce w Baja Espana Aragon wygrana w Pharaons Rally w Egipcie 11 pozycja w klasyfikacji generalnej Rajdu Dakar2013 17 pozycja w klasyfikacji Rajdu Dakar, 4 wygrane odcinki specjalne

KOMENTARZE