fbpx

W czasie II WŚ wiele krajów produkowało motocykle dla wojska, najczęściej były to proste, łatwo naprawialne motocykle w warunkach polowych. Ale ten motocykl wzbudza chyba największe emocje wśród militarnych entuzjastów – BMW R 75, którą ktoś nazwał „Sahara” i tak już zostało.

Motocykl był tak skomplikowany, że nie dało się naprawić go na linii frontu – głownie wschodniego – jak się popsuła skrzynia biegów to klops całkowity. W ogóle koszt produkcji jednej Sahary z wózkiem był porównywalny z Kubelwagenem – samochodem terenowym, który był pod każdym względem lepszy od Sahary, na przykład miał dach nad głową.

Fajnie się musiało jeździć na froncie wschodnim przy -30°C motocyklem, przynajmniej silnik się nie grzał, dobrze to chłopaki z WH obmyślili. Jest w obiegu zbiór legend, na przykład jak to BMW Saharami wyciągali z błota ciężarówki na froncie. Może motocykl i miał dość mocy na takie akcje, ale wystające po bokach cylindry natychmiast się zaczepiały w ciężkim, pooranym kołami ciężarówek terenie, i jedyne, co wtedy pozostawało, to saperka. Ja też podczas kręcenia tego filmu zawiesiłem motocykl na cylindrach na polnej pooranej drodze.

Wytworzyły się dwa obozy: fani BMW R-75 i fani jego konkurencji – Zundappa KS750. Większość jednak do dziś utrzymuje, że KS 750 był lepszy od R75. Faktem jest, że konflikt drugowojenny był ostatnim, w którym motocykle odegrały tak dużą rolę na pierwszej linii frontu.

KOMENTARZE