Gdybyście dwadzieścia kilka lat temu zapytali mnie, jaki jest mój plan na życie, bez zająknięcia odpowiedziałbym, że chcę budować samochody i motocykle. Do dziś mam na półce książki, które dostałem jako siedmiolatek: „Księga motocykli” Hugo Wilsona i „Samochody – patrzę, podziwiam, poznaję” Richarda Suttona. Niezbyt szczęśliwy z powodu moich planów był właściciel pobliskiego sklepu motoryzacyjnego, bowiem każdego dnia wracając ze szkoły, przychodziłem do niego i z uporem maniaka dopytywałem o poszczególne części, tłumacząc mu, że już za momencik zbuduję własny pojazd.
Było to w beztroskich czasach, gdy na stacjach CPN sprzedawano jeszcze benzynę żółtą (PB94) i zieloną (PB86), a ta będąca namiastką dziewięćdziesiątkipiątki kosztowała 1,50 zł za litr. Niestety mój zapał, podsycany oparami benzyny wdychanymi na stacji paliw prowadzonej przez mojego ojca, został skutecznie ostudzony przez konkurs dla dzieci, organizowany wówczas przez Fabrykę Samochodów Osobowych.
Zaprojektowany przeze mnie minivan może i wyglądał jak cysterna z mlekiem zderzona z kombajnem zbożowym Vistula. Ale czy to wystarczający powód, by odbierać mi dziecięce marzenia ostatnim miejscem w całym, nieistniejącym już, województwie siedleckim?
Na całe szczęście dla branży designu, szybko wziąłem się za jeżdżenie i pisanie, a projektowanie zostawiłem nieco bardziej utalentowanym. W ten oto sposób dochodzimy do Tamása Jakusa. Tamas nie ma motocykla, nigdy nim nawet nie jeździł, ma za to niesamowity dar. Swoje wizje potrafi przełożyć na niesamowite projekty wirtualnych aut, motocykli, a nawet łodzi, które w wielu przypadkach zostały zmaterializowane.
Mariusz Rakowski: Czy możesz przedstawić się naszym czytelnikom? Opowiedz, skąd pochodzisz i co robisz.
Tamás Jakus: Nazywam się Tamás Jakus, mam 40 lat. Mieszkam na Węgrzech, w Győr. Po szkole podstawowej kontynuowałem naukę w liceum plastycznym. Skończyłem Liceum Sztuk Użytkowych o specjalizacji Projektant Szkła. Obecnie pracuję jako dyrektor artystyczny jednej ze szkół designu. Jakusa Design to moje drugie życie.
MR: Jeździsz motocyklami?
TJ: To jest bardzo, bardzo ciekawy temat. W motocyklach nie interesuje mnie jazda, a ich wygląd zewnętrzny, więc nie jeżdżę, ale absolutnie rozumiem emocje z tym związane.
MR: Jaki był twój pierwszy motocykl?
TJ: Nigdy nie miałem własnego motocykla 🙂
MR: Kiedy zacząłeś projektować auta i motocykle?
TJ: Projektowaniem samochodów interesowałem się od najmłodszych lat. Myślę, że wiele dzieci miało podobnie. U mnie jednak to zainteresowanie nigdy nie przygasło. Było ze mną od zawsze i ani razu nie pomyślałem, by zrezygnować.
W liceum zainteresowałem się projektowaniem pojazdów. Rysowałem samochody koncepcyjne, kopiowałem inne projekty, wypracowywałem własny styl pod pseudonimem artystycznym „Jakusa”. Swoje pierwsze prace wykonywałem tradycyjną techniką ręczną. Dopiero później poznałem oprogramowanie Photoshop, z którego korzystam do dziś.Myślałem, że projektowanie będzie moim hobby, jednak grafika komputerowa i internet otworzyły przede mną nowe możliwości. Dzięki publikacjom w internecie szybko zyskałem popularność, co sprawiło, że hobby przerodziło się w biznes.
Jakieś sześć lat temu otworzyłem się na nowy kierunek, przyjmując zlecenie na zaprojektowanie motocykla. Oczywiście na początku nie było to łatwe – to zupełnie inny rodzaj konstrukcji niż samochód. Z biegiem czasu polubiłem motocykle.
Spodobało mi się, że moje pomysły można przekuć w jeżdżące maszyny. To niesamowite uczucie, że dziś tak wiele osób z całego świata interesuje się moimi projektami. Dla wielu moje prace są inspiracją. Przez lata byłem zaangażowany w wiele ciekawych projektów. Zaprojektowałem gokarta, łódkę, samochód i kilka tajnych rzeczy, które są właśnie realizowane. Moim celem jest, aby coraz więcej wirtualnych projektów stawało się rzeczywistością. Na szczęście idę w dobrym kierunku, bo wiele z nich już zostało zrealizowanych.
MR: Jak w Twoim przypadku wygląda proces projektowania „wirtualnego” customa?
TJ: Pracę zawsze zaczynam od burzy mózgów. Czasem inspiracją jest nagła myśl, kiedy indziej koncepcja rozwija się przez lata. Jeśli w mojej głowie zrodzi się jakaś idea, zaczynam rysować odręcznie. Kiedy uznam, że pomysł jest wystarczająco dobry, przenoszę go do Photoshopa. Następnie wybieram motocykl, który będzie bazą całego projektu.
Później pracuję nad połączeniem rzeczywistości z narysowanymi elementami, wykorzystując do tego tablet. Staram się, by moje projekty były jak najbardziej realistyczne. Efekt często przypomina pracę w oprogramowaniu 3D, choć z takiego nie korzystam. Mam dobre widzenie przestrzenne i wiele lat doświadczenia.
MR: Co jest najtrudniejsze w projektowaniu?
TJ: W dzisiejszym świecie bardzo trudno o nowe rzeczy, dlatego ciężko jest stworzyć całkowicie oryginalną, unikatową koncepcję. Staram się pozostać wierny sobie i tworzyć projekty odzwierciedlające mój gust. Najtrudniejsza część projektu to wcale nie detale. Najtrudniej jest wypracować styl i znaleźć harmonię w proporcjach. Zależy mi, by przez projekt wywołać w ludziach emocje, coś w stylu efektu „WOW!”. Połączenie ciekawego designu i funkcjonalności nie jest łatwe.
MR: Skąd czerpiesz inspiracje?
TJ: Często inspiracją jest film, jakiś pojedynczy kadr lub styl, w jakim został zrobiony. Uwielbiam tworzyć nowe wersje starych motocykli. Po prostu ciekawi mnie, jak mogłaby wyglądać współczesna wersja czegoś, co już dawno powstało. Czasem, zainspirowany wyglądem jakiegoś samochodu, projektuję jego motocyklową wersję.
MR: Czy projektowałeś kiedyś motocykl elektryczny?
TJ: Nie, choć od pewnego czasu bardzo interesuję się tym tematem. Myślę, że projektowanie motocykla elektrycznego może być bardzo ekscytujące. Technologia napędów elektrycznych otwiera zupełnie nowe możliwości w designie. Myślę, że taka właśnie jest przyszłość. Z chęcią zaangażuję się w tego typu projekt.
MR: W 2018 roku zdobyłeś nagrodę Harrison Award za projekt klasycznego wyścigowego Ducati. Powiedz coś więcej o tym.
TJ: Gabriel Renz, mój przyjaciel z USA, powiedział mi o konkursie i zaproponował, byśmy wzięli w nim udział. Niestety nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Gabriel przedstawił mi swój pomysł, a ja przeniosłem go na projekt. Konkurs miał trzy rundy. Byliśmy niezmiernie szczęśliwi, gdy okazało się, że dostaliśmy się do czołowej dziesiątki. Kontynuowaliśmy dopracowywanie projektu. Kiedy powiedziano nam, że wygraliśmy, nie mogłem w to uwierzyć. W zasadzie do dziś nie mogę w to uwierzyć!
MR: Ile z twoich projektów przerodziło się w „żywe” pojazdy?
TJ: Pierwszy był sportowy samochód o nazwie Triango, choć efekt odbiegał od moich projektów. Wspólnie z węgierskim konstruktorem motocykli stworzyliśmy dwie maszyny: Comfort Zone Racer i White Raven. Później był AGNC Phoenix, czyli próba wskrzeszenia węgierskiego motocykla Pannonia na bazie Yamahy V-Max.
W zeszłym roku miałem okazję współpracować z Sinroja Motorcycles z Wielkiej Brytanii. Wspólnie stworzyliśmy „Two Smoking Barrels” – maszynę bazującą na Royal Enfield Continental GT 650 (motocykl ścigał się w serii wyścigów Sultans of Sprint – przyp. red.). W tym roku została również ukończona pierwsza łódź, w której projektowaniu brałem udział.
MR: Uwielbiam Ducati 900MH i Sport Classic. Który seryjny motocykl jest najładniejszy Twoim zdaniem?
TJ: Mam podobny gust! Odpowiedź na to pytanie podzielę na trzy kategorie. Motocykle klasyczne: Ducati 750 Super Sport; motocykle współczesne: Ducati Sport Classic, MV Agusta Superveloce 800; motocykle koncepcyjne: Husqvarna Aero 401, Honda CB4 Interceptor.
MR: Motocykl, który nigdy nie powinien powstać? Ja nie mogę patrzeć na BMW R 1200 C i motocykl Johammer J1.
TJ: Zgadzam się! Dodałbym jeszcze Hondę DN-01, Ducati Multistradę 1000 DS i BMW R 1200 ST.
MR: Pracowałeś przy projekcie „Nostalgia” dla warsztatu Nmoto. Opowiedz o tym.
TJ: Baza „Nostalgii” nie została zaprojektowana przeze mnie. Otrzymałem zadanie stworzenia wersji specjalnej. Jest to wersja chromowana ze złotymi detalami, produkowana w ograniczonej liczbie. Później podjąłem się stworzenia zestawu „Nostalgia” do samodzielnego montażu.
MR: Widziałem twój kolejny projekt dla Nmoto, BMW C400 „Golden Age”. Jaka jest różnica pomiędzy projektowaniem motocykla i skutera?
TJ: „Golden Age” to pierwsza rzecz, jaką zaprojektowałem dla Nmoto zupełnie od podstaw. Podczas prac dużo dyskutowaliśmy o koncepcji. Mieliśmy szereg ograniczeń: nie mogliśmy zmienić kierownicy, umiejscowienia kanapy czy tylnej lampy. Projekt musiał uwzględniać te kryteria.
Inspiracją był Henderson KJ Streamline z 1930 roku. Trudność w zaprojektowaniu skutera polega na różnych proporcjach. Nie możesz stworzyć tak pięknych, dynamicznych linii. Mimo wszystko myślę, że udało mi się uzyskać przyjemną formę. Kiedy szkice i wizualizacje były gotowe, kontynuacją prac zajął się mój przyjaciel Rostyslav Matiukhin, który wykonał model 3D. Obecnie trwa budowa skutera, jej koniec jest zaplanowany na wiosnę 2021 roku.
MR: Mamy całkiem sporo nowych motocykli w segmencie heritage, takich jak BMW R nineT, Triumphy Bonneville i Thruxton, Kawasaki Z900RS, Yamahy XSR700 i XSR900, Moto Guzzi V7 czy Royal Enfield Interceptor. Który z nich według Ciebie jest najlepszy do dalszej customizacji?
TJ: Myślę, że najlepszą bazą do customizacji jest BMW R nineT, sporo osób je przebudowuje, choć właśnie przez to ja nie używam tego modelu. Bardzo często bazuję na Ducati. Japońskie marki lubię nieco mniej. Chętnie pracuję nad motocyklami, w których coś mi przeszkadza. Mogę je wtedy dostosować do własnego gustu.
MR: Ostatnio, z niezrozumiałych nawet dla mnie przyczyn, kupiłem Moto Guzzi V85 TT. Co myślisz o jego bądź co bądź kontrowersyjnym wyglądzie?
TJ: Myślę, że to jeden z najlepiej wyglądających motocykli w tej kategorii. Ma styl i włoski design. Naprawdę nie mogę się doczekać, aż inne modele Moto Guzzi będą tak charakterystyczne.
MR: Jaki będzie Twój kolejny projekt?
TJ: Obecnie wraz z zespołem z Uniwersytetu Technicznego budujemy motocykl wyścigowy. Wkrótce będzie gotowy i ma wziąć udział w wyścigu Motostudent. Poza tym obecnie pracuję nad projektem kolejnej łodzi.
MR: Z jakimi kosztami musiałbym się liczyć, gdybym poprosił Cię o zaprojektowanie motocykla?
TJ: Uznajmy, że nie było tego pytania 🙂
PS. Organizatorze konkursu rysunkowego FSO! Jeśli to czytasz, wiedz, że mój innowacyjny minivan mógł uratować całą fabrykę!