Wcale nie trzeba wydawać majątku na turystycznego krążownika, by podróżować szybko i komfortowo. Te same zalety ma ekskluzywny skuter Suzuki, w swoim czasie największy i najmocniejszy na świecie.

Wprowadzenie na rynek dużego skutera Suzuki z silnikiem o pojemności aż 650 ccm nie było dla motocyklowego świata wielkim zaskoczeniem. Erę luksusowych maszyn z przekrokiem otworzyła co prawda Honda modelem CN 250 Helix w 1986 r., a jej pierwszymi naśladowcami byli Yamaha i Piaggio, ale Suzuki nie stało z założonymi rękoma. Już w 1999 r. podniosło rywalom poprzeczkę, pokazując Burgmana 400.

Ten swoisty wyścig zbrojeń w segmencie ekskluzywnych skuterów zaowocował pojawieniem się „pięćsetek” spod znaku Piaggio i Yamahy oraz modelu Silver Wing spod znaku Hondy, bliskiego magicznego pułapu 600 ccm.

Ale to właśnie Suzuki przekroczył go, wprowadzając do produkcji w 2003 r. Burgmana 650. Wówczas był to największy, najmocniejszy i najdroższy skuter na świecie. Pokonane zostały jednak nie tylko kolejne pojemnościowe, wymiarowe i cenowe granice. Wyznaczono też nowy poziom komfortu i wygody jazdy na skuterze.

Nowatorskie pomysły

Na czym właściwie polegało nowatorstwo Burgmana 650? Na pewno nie tylko na zasilanym wtryskowo, dwucylindrowym silniku o mocy 55 KM.

Suzuki zdecydowało się na szerokie zastosowanie elektroniki, która dała użytkownikom zupełnie nowe możliwości. Między innymi była ona odpowiedzialna za sterowanie przekładnią automatyczną. Zamiast tradycyjnego, czysto mechanicznego systemu rozsuwania i zsuwania kół pasowych miała ona elektryczny silnik ustawiający przełożenia.

Elektryczny system przewidziano też do składania i odchylania lusterek, a także do regulacji wysokości szyby ochronnej.

Te udogodnienia pojawiły się po dwóch latach produkcji, w 2005 r., podobnie jak układ przeciwpoślizgowy ABS.

Imponująco wyglądała tablica rozdzielcza. Oprócz całej masy kontrolek zamontowano na niej elektroniczny prędkościomierz, obrotomierz, wskaźnik poziomu paliwa i temperatury cieczy chłodzącej, zegar oraz liczniki dziennego i całkowitego przebiegu.

Nawet w czysto mechanicznych rozwiązaniach Burgman prezentował się interesująco. Sama przekładnia bezstopniowa jest niewielkim i zwartym mechanizmem ze stosunkowo krótkim paskiem. Przekazanie momentu obrotowego na tylne koło odbywa się kołami zębatymi, ukrytymi w lewym ramieniu wahacza i pracującymi w kąpieli olejowej.

Do miasta i w trasę

Każdy, kto siada na Burgmana 650, doznaje pewnego pozytywnego zaskoczenia. Od razu czuje się, że masę skutera skoncentrowano na niewielkiej wysokości. Prowadząc tę potężną maszynę, zupełnie zapomina się, że po zatankowaniu do pełna waży aż 275 kg.

Prowadzenie na dobrych nawierzchniach to czysta przyjemność. Silnikowi nie brakuje wigoru, dynamika motocykla klasy średniej pozwala ostro startować spod świateł i łatwo wyprzedzać na trasie.

Układ przeciwpoślizgowy ABS dobrze sprawdza się w aglomeracjach, gdzie oprócz zmian nawierzchni mamy do czynienia z utrudnieniami w postaci studzienek, przejść dla pieszych czy torowisk tramwajowych.

Z przeciskaniem się między samochodami w miejskich korkach sprawa nie wygląda tak różowo. Gabaryty Burgmana wykluczają wiele manewrów, które można wykonać małym skuterem. Przeszkadzają też duże lusterka, choć z drugiej strony znakomicie ułatwiają obserwację.

Zobacz Suzuki Burgman>>>

Na kiepskich drogach daje o sobie znać delikatna konstrukcja widelca. Nieprzyjemnie odbiera się też pracę kół o niewielkiej średnicy i mały skok zawieszeń.

Duże rozmiary skutera lepiej sprawdzają się podczas dłuższych wycieczek. Obszerna kanapa i podesty pozwalają dobrać wygodną pozycję każdemu kierowcy. Pokaźny bagażnik pod siedzeniem i kilka pomniejszych schowków pomagają spakować się do podróży. Można też zamontować dodatkowy kufer.

Owiewki i szyba dobrze chronią przed naporem powietrza i opadami. Trochę przeszkadzają jedynie zawirowania powietrza, które napierają na plecy prowadzącego. To specyficzne zjawisko nie pojawia się podczas jazdy małymi skuterami.

Trzy oblicza CVT

Jazda Burgmanem 650, a zwłaszcza obsługa przekładni typu CVT, to zupełnie inny temat. Producent zapewnił możliwość wykorzystania trzech różnych trybów pracy, a każdy z nich przydaje się w konkretnych warunkach drogowych.

W mieście, przy bardzo gęstym ruchu ulicznym, lepiej nie zaprzątać sobie głowy przekładnią i zdać się na tryb w pełni automatyczny. Wówczas będziemy poruszać się jak klasycznym skuterem z przekładnią bezstopniową, a zużycie paliwa będzie stosunkowo niskie.

Jeśli jednak zależy nam na dynamice, możemy włączyć tryb sportowy. Przekładnia działająca wciąż bezstopniowo jest wówczas tak sterowana, by silnik pracował w wyższym zakresie obrotów, zapewniając lepsze osiągi. Na przyśpieszeniu od 0 do 100 km/h można zyskać nawet 1,5 sekundy, ale zużycie paliwa wzrośnie o ok. 1,5 l/100 km.

Jeszcze lepiej sprawdza się tryb manualny, w którym o doborze przełożenia decyduje kierowca. Pięć przełożeń (od 2005 r. sześć) emuluje układ elektroniczny, a ustawia elektryczny serwomechanizm. Prowadzący obsługuje jedynie specjalny przycisk na kierownicy.

„Manual” sprawdza się najlepiej w trasie. Jeśli kierowca potrafi dobrze wyczuwać konieczność zmiany przełożenia, będzie w sposób optymalny dobierał biegi i może zaoszczędzić trochę paliwa. W normalnych warunkach w trybie automatycznym trzeba liczyć się z wynikiem na poziomie 4,5 l, przy dynamicznej jeździe spalanie wzrośnie do 6-6,5 l/100 km.

Uwaga na łożyska

Burgman 650 jest co prawda skuterem, ale z technicznego punktu widzenia może być porównywany z motocyklami klasy średniej. Tak też zazwyczaj zachowuje się w codziennej eksploatacji. Przebiegi rzędu 80-100 tys. km nie są w jego przypadku czymś wyjątkowym.

Konstrukcja ma jednak słabe punkty, których koniecznie trzeba doglądać, by uniknąć poważnych problemów. Mało trwałe są przede wszystkim łożyska kół. Jednak większe zagrożenie stanowi łożysko na wałku napędowym przekładni bezstopniowej. Ulega ono rozszczelnieniu i koroduje, przez co zniszczeniu ulegają jego bieżnie. Wałki przekładni tracą równoległość i dochodzi do poważnych uszkodzeń mechanizmu. Koszt naprawy sięga kilku tysięcy złotych.

Wady – Duża masa własna – Duże gabaryty (ruch miejski) – Kiepskie zachowania na gorszych nawierzchniach

Kłopoty z łożyskiem pojawiają się zazwyczaj przy przebiegu ok. 30 tys. km, a pierwszym sygnałem jest głośna praca przekładni. Niektórzy porównują ją z grzechotaniem kamieni w puszce po konserwach. Jeśli takie niepokojące dźwięki pojawią się podczas użytkowania, jak najszybciej trzeba jechać do warsztatu. Jeśli usłyszymy je podczas oględzin używanego egzemplarza, lepiej zrezygnujmy z transakcji.

Niektórzy użytkownicy profilaktycznie wymieniają łożyska w przekładni, gdy zbliża się przebieg 30 tys. km, unikając przykrych niespodzianek. Trzeba też pamiętać, że w Burgmanie 650 po kilku latach jazdy pojawiają się ogniska korozji na ramie, zwłaszcza w okolicach węzłów.

Z duszą motocykla

W luksusowym skuterze Suzuki tkwi z pewnością motocyklowa dusza, pełna wigoru i potrafiąca wykrzesać z ważącego prawie 280 kg kolosa sporo energii. W końcu przyśpieszenie do „setki” poniżej 7 sekund to niezła rekomendacja. Ale to jednak skuter – komfortowy, wygodny, funkcjonalny i świetnie wyposażony. Zapewnia  tylko jemu właściwą przyjemność z jazdy, zarówno w mieście, jak i w trasie.

Zalety + Niezłe osiągi + Dobre prowadzenie + Wysoki komfort jazdy + Dobre wyposażenie + Różne tryby jazdy

Spora pojemność silnika i duże gabaryty pozwalają bez problemu użytkować go na ulicach wielkich aglomeracji i na długich dystansach podczas weekendowych czy urlopowych wypraw. Za tę uniwersalność trzeba co prawda sporo zapłacić, ale każdy, kto jeździł Burgmanem 650 potwierdzi, że warto. Wrażenia są niepowtarzalne.

KOMENTARZE