fbpx

Jest zima i jest zimno. Zamiast jeździć na motocyklach, kręcimy się trochę po dealerach różnych marek. Ducati również zaprasza do swoich salonów, więc sprawdziliśmy, czy warto.

Oto tekst sponsorowany, ale szczery. Spróbujmy wyciągnąć z niego coś więcej. Według mnie obserwujemy u włoskiego producenta etap przejściowy i jestem ciekawy, jak daleko on go zaprowadzi. Kolejny flagowy model otrzymał silnik typu V4, a nowy Monster został pozbawiony kratownicowej ramy. To pokazuje, jak mocno Ducati jest zdeterminowane do wyjścia poza ustaloną przez lata grupę odbiorców. W wielu miejscach zrywa z tradycją po to, by motocykle były bardziej konkurencyjne. Ktoś powie, że z jednej strony zabija to charakter marki, z drugiej może pokazywać, że ten charakter jest twardszy niż myśleliśmy. To producenci kreują trendy, a nie klienci. Gdy popatrzymy na aktualną ofertę Ducati dotrze do nas, w jak wielu segmentach działa ta firma. W kategorii motocykli dużych, powyżej 400 ccm, mało kto jest w stanie się z nią porównywać. Włosi mają szansę rozegrać to po mistrzowsku, pod warunkiem jednak, że nie wykonają ani jednego kroku za dużo. Koncepcja silnika V4 sprawdziła się w sportowym Panigale, okazała się rewelacją w modelu Streetfighter, a w Multistradzie też ma szansę na sukces. Ważne, żeby z oferty nie wyparowało zbyt wiele motocykli z silnikiem V2. Nie wyobrażam sobie czterocylindrowych Diavela czy Monstera. Możemy być spokojni o całą serię Scrambler, która korzysta z tradycyjnych do bólu silników chłodzonych powietrzem. Uważam, że warto przyglądać się tej marce, bo może coraz silniej rozpychać się na rynku. Możecie sami ocenić jej nowe motocykle. Wystarczy, że będziecie robili to, co my – wpadali do salonów.

The Red Tour 

Ducati przygotowało projekt The Red Tour 2021. Polega on na tym, że gorące nowości z Bolonii będą przemieszczały się z miasta do miasta, a wy będziecie mogli z nimi obcować jeden na jeden. Klimat pandemiczny ma niewiele plusów, a jednym z nich jest indywidualne podejście do klienta. Na profilu Facebook Ducati Polska zobaczycie informacje, gdzie i w jakim terminie pojawią się nowości. Następnie dzwonicie do wybranego dealera i umawiacie się na spotkanie. Co potem? Możecie porozmawiać, zadając mu szereg niewygodnych pytań, na które częściowej odpowiedzi udzielę wam również ja. 

Dlaczego Multistrada ma silnik V4 bez „desmo”? 

Historia kołem się toczy. Pierwszy silnik V4 wykorzystano w modelu Panigale. Fabryka została do tego zmuszona, bo zbliżyła się do kresu możliwości, które daje silnik dwucylindrowy. Chcąc rozwijać swój sportowy motocykl, musiała dorzucić dodatkowe cylindry. Inaczej konieczne byłyby sięgnięcie po ekstremalnie drogie materiały i przepychanki z prawami fizyki. Multistrada to co prawda maszyna turystyczna, a nie wyścigowa, ale prędzej czy później inżynierowie walczący o spełnianie kolejnych norm EURO doszliby do muru. Niewykluczone również, że turyści zażyczą sobie kiedyś 200 koni mechanicznych w swoich motocyklach klasy ADV. Z nowym silnikiem o nazwie Granturismo będzie to możliwe. Na razie jednostka produkuje „jedynie” 170 KM, co i tak wystarcza Multistradzie V4 do miana najmocniejszego motocykla w segmencie. Jednocześnie nowa Multi z pewnością będzie miała łagodniejsze usposobienie. Odchodzący model 1260 najlepiej pracował od 3000 obr./min w górę, teraz powinniśmy mieć gładką reakcję na gaz już od obrotów jałowych. O co chodzi z tym „desmo”? O odejście od rozrządu desmodromicznego, który to otwiera i zamyka zawory za pomocą dźwigienek. To rozwiązanie typowo sportowe, które pozwala zrezygnować ze sprężyn zaworowych. W warunkach drogowych tradycyjny rozrząd sprawdza się równie dobrze. Jest też bardziej trwały, co przełożyło się na dłuższe interwały serwisowe. W silniku V4 rozrząd będzie regulowany dopiero po 60 000 km, ostatnie „desmo” miało przeciągnięty interwał do absolutnej granicy, a wynosił on zaledwie 30 000 km. 

Po co w Multistradzie V4 radar? 

Po to, żeby pojawiło się coś nowego. Aktywny tempomat w samochodach to wygoda, zobaczymy, czy będziemy go używać również w motocyklach. O wiele bardziej cieszy tylny czujnik, który zapala lampki przy lusterkach w momencie, gdy pojazd za nami znajduje się w martwym polu. 

Ci jeszcze nowego w Multistradzie V4?

Dużo rzeczy, dlatego o wszystkie warto dopytać sprzedawcę w salonie. Zachęcam, by z bliska obejrzeć ramę, owiewki, schowki (ten na zbiorniku to mistrz), wahacz. Im dłużej stoimy przy motocyklu, tym więcej smaczków dostrzegamy. Polecam dopytywać o brak jednostronnego wahacza, jestem ciekaw, w jaki sposób sprzedawcy będą bronić obecności tradycyjnego rozwiązania. Ja wiem, że podwójny wahacz o wiele lepiej sprawdza się w terenie, ale wielu z nas kupuje motocykl przez pryzmat emocji i stylu, a nie pod kątem walenia skoków na polnych drogach. 

Jakie są inne nowości Ducati? 

Nowe są również „tradycyjne” Ducati. W Scramblerach zmiany są z punktu widzenia potencjalnego odbiorcy istotne, bo wizualne. To urok wszelakich serii heritage. Producenci nie ścigają się tam na moc maksymalną czy bajery. Motocykle mają być ładne i fajne, i taki jest chociażby nowy Desert Sled. Poza tym nowe malowania otrzymały Diavel i XDiavel. Niestety w żadnym salonie nie zobaczymy już Diavela Lamborghini. Wszystkie się sprzedały, zanim trafiły na ekspozycję. 

Jaki model Ducati jest najlepszy?

Gdyby ktoś zadał mi to pytanie, nie widziałbym innego wyboru niż Streetfighter V4. To zabawne, bo nie przepadam za nakedami z nadmiarem mocy, ale w tym przypadku muszę obiektywnie stwierdzić, że ten motocykl im się udał. Wygodny, łagodny na niskich i średnich obrotach, za to okrutny dzik gdy odkręcimy gaz na maksa. Nawet zawieszenie jest zestrojone tak, że możemy jeździć po wertepach, a chwilę później atakować winkle na torze w Poznaniu. Ducati Streetfighter V4 to jest to.

Kiedy zobaczymy nowego Monstera? 

To najbardziej kontrowersyjna pozycja wśród nowości. Silnik pozostał dwucylindrowy i jest to ta sama jednostka, która pracuje w Hypermotardzie. Najwięcej emocji wywołała rezygnacja ze stalowej kratownicowej ramy. Oprócz charakterystycznego elementu, Monster stracił dużo więcej… kilogramów! Słuchajcie, obniżenie masy o 18 kg to nie przelewki. Aluminiowa rama typu monocoque (koncepcja analogiczna do Panigale i nowej Multistrady) nie dość, że jest lżejsza, to prawdopodobnie będzie się o wiele lepiej sprawdzała w dynamicznej jeździe. Na Monstera musimy jeszcze poczekać. Wcale mi to nie przeszkadza, bo o wiele bardziej chcę się nim przejechać, niż na niego patrzeć. Pierwsze sztuki powinny dotrzeć do Polski wraz z wiosną. 

Im więcej piszę o Ducati, tym bardziej mnie interesuje przyszłość tej marki. To zabawne, że jeszcze dziesięć lat temu w ogóle nie zwracałem uwagi na „włoszczyznę”. Teraz bolońska firma walczy o miano producenta z największą różnorodnością w ofercie. Nie ma co ukrywać, Ducati idzie pełnym ogniem, warto to obserwować.

KOMENTARZE