Po weekendzie MotoGP w Portugalii nie milkną echa anulowanych czasów okrążeń Francesco Bagniai i Mavericka Vinalesa z kwalifikacji. Organizatorzy nie tylko wprowadzili tzw. panele świetlne, mające poprawić widoczność wywieszanych flag, ale też stworzyli nowy system czujników, sprawdzający przekraczanie limitów toru. I to właśnie o najlepsze czasy uzyskiwane przy żółtych flagach, a także niezwykle czuły system, jest całe zamieszanie…
Na skróty:
Zaostrzenie przepisów o żółtych flagach
MotoGP jest coraz szybsze, to wiadomo nie od dziś. Nie dziwi więc, że organizatorzy robią wszystko, co się da, by jak najlepiej dbać o bezpieczeństwo zawodników. Już w zeszłym roku wprowadzono przepisy dotyczące uzyskania swojego najlepszego czasu w treningach czy kwalifikacjach, gdy na torze powiewają żółte flagi. Od teraz każdy taki rezultat jest po prostu usuwany z tabeli wyników.
To efekt wypadków, jakie miały miejsce w MotoGP w ostatnich latach. W sezonie 2013 Marc Marquez wypadł na torze Silverstone w zakręcie Vale. Chwilę wcześniej w tym miejscu upadł Cal Crutchlow. Tragedii udało się uniknąć tylko dzięki świetnemu wyszkoleniu wirażowych. To oni w porę zauważyli lecącą Hondę z numerem #93 i ostrzegli wszystkich.
#MotoGP The crash that could have ruined Marc Marquez’s weekend: http://t.co/SAj6JicSTB pic.twitter.com/VOEjIRRoty
— MotoGP™🏁 (@MotoGP) September 2, 2013
W 2018 roku na mokrym torze… Silverstone doszło do kolejnego groźnego wypadku. Przewrócił się Tito Rabat, a gdy już podniósł się i szedł w kierunku drogi serwisowej, wtedy uderzył w niego motocykl przewracającego się Franco Morbidelliego. Co prawda był to efekt fatalnych warunków, a nie tego, że Morbido nie zwolnił przy żółtych flagach, ale pokazuje, jak groźne może być ignorowanie flag.
Niemalże identyczny wypadek, na szczęście bez tak poważnych konsekwencji, miał miejsce w Walencji w 2019 roku. Gdy Johann Zarco opuszczał już pułapkę żwirową, został „podcięty” przez lecący motocykl Ikera Lecuony. Cudem Francuz nie nabawił się większych urazów, poza mocno obitą kostką.
Przepisy ostatecznie zaostrzono po sytuacji z kwalifikacji do GP Hiszpanii w 2020 roku. Wtedy to Alex Rins upadł dokładnie w tym samym miejscu, w którym leżał już po przewrotce Jack Miller. Organizatorzy zdecydowali wówczas o anulowaniu czasów uzyskanych przy żółtej fladze.
There was a terrifying moment for Queensland's @JackMillerAus in qualifying for the Spanish MotoGP. After crashing late in the session, the Townsville-born rider was forced to duck for cover when Alex Rins fell at the same corner. https://t.co/VZ3A1cpmr5 #7NEWS pic.twitter.com/paYRLrRtKY
— 7NEWS Brisbane (@7NewsBrisbane) July 19, 2020
Panele świetlne plus flagi
Dodatkowo, od tego roku organizatorzy wprowadzili obowiązkowe panele świetlne jako dodatek do flag. Na razie MotoGP wozi je ze sobą i instaluje na torach, na których takiego wyposażenia brak. Od przyszłego roku panele LED będą jednak obowiązkowe na wszystkich obiektach mistrzostw świata.
Bagnaia: nie widziałem flag
W kwalifikacjach MotoGP w Portugalii, w końcówce Francesco Bagnaia zmiażdżył dotychczasowy rekord toru Algarve. Urwał bowiem z ubiegłorocznego wyniku Miguela Oliveiry aż pół sekundy. Czas Włocha jednak anulowano, bo chwilę wcześniej, w dziewiątym zakręcie przewrócił się Oliveira, co skutkowało wywieszeniem żółtych flag. Tym samym do wyścigu Pecco, zamiast z pierwszego, ruszał z odległego, jedenastego pola.
„Takie są zasady i musisz ich przestrzegać” – mówił sfrustrowany Bagnaia tuż po kwalifikacjach. „Problem polega na tym, że w trakcie 15 minut sesji Q2 dwukrotnie anulowano moje najlepsze czasy. Powinienem siedzieć w boksie i patrzeć na innych, zamiast w ogóle wyjeżdżać na tor. Luca Marini, który jechał zaraz za mną, też nie widział tych flag”.
From lap record to lap deleted! ↕️
Frustration for @PeccoBagnaia, his pole time was cancelled due to yellow flags being shown at Turn 9 after a crash for @_moliveira88! 💢#PortugueseGP 🇵🇹 pic.twitter.com/7cdh7pyTPi
— MotoGP™🏁 (@MotoGP) April 17, 2021
Co jednak warto zauważyć, w tym miejscu stanowisko wirażowych jest po prawej stronie toru. W tym momencie, co widać na nagraniach z pokładu Ducati Bagnai, Włoch patrzy w lewo, szukając jak najlepszej linii przejazdu. Flagi i panele świetlne prawdopodobnie w ogóle nie przykuły jego uwagi. Rozwiązaniem mogłoby być ustawianie paneli świetlnych po obu stronach toru, co w teorii pomogłoby zawodnikom w zauważeniu ich, nawet gdy jadą w pełnym złożeniu.
Niezadowolony z anulowania czasu Pecco był też jego team-partner Jack Miller: „To nie ma sensu, bo te opony pracują tylko w wąskim oknie czasowym, więc jeśli jechałeś na maksimum i twój czas anulowano, na tej samej oponie nie dostaniesz już drugiej szansy. Kilka razy sam byłem w podobnej sytuacji co Pecco i nie rozumiem tego. Można zrozumieć nasz punkt widzenia dotyczący kwalifikacji”.
O tym, że to zbyt surowa kara, wspominał też Brad Binder, który przez podobną sytuację nie wszedł w Katarze do Q2. Frustrację swojego podopiecznego z Akademii VR46 rozumiał też Valentino Rossi, dodając jednak, że „przepis dotyczący żółtych flag zrobiono po to, by poprawić bezpieczeństwo”.
Aleix Espargaro: ktoś mógł zginąć!
W znacznie ostrzejszych słowach o anulowaniu czasu Bagnai wypowiadał się Aleix Espargaro. Hiszpan przyznawał, że „nie możesz wejść w mózg albo oczy Pecco, więc wierzę mu, że nie widział flag. Ale te przepisy wprowadzono dla naszego bezpieczeństwa”.
Zawodnik Aprilii przyznawał, że był po drugiej stronie barykady w piątek, gdy przewrócił się w jedenastym zakręcie. „Wielu zawodników przymknęło gaz. Pecco wyjechał jednak szeroko w tym zakręcie, a ja w tym momencie na poboczu próbowałem podnieść motocykl wraz z wirażowymi. Przepisy to przepisy.”
„Myślę, że Dorna powinna być jeszcze bardziej wyczulona na takie sytuacje, ponieważ teraz naprawdę szybko odwołują żółte flagi. Jeśli one powiewają, to znaczy, że ktoś jest w żwirze. I jeśli następny zawodnik przewróci się w tym miejscu, może zabić wirażowego! Przykro mi, bo wiem, że Pecco zrobił świetne okrążenie, ale to bardzo niebezpieczne” – dodawał Aleix.
Starszy z braci Espargaro apelował nawet o zaostrzenie kar za uzyskiwane najlepszych czasów okrążeń przy żółtych flagach. Według niego, samo anulowanie czasu to za mało. Hiszpan byłby za tym, by po kilku takich przewinieniach, kara była dotkliwsza, ale nie ujawniał szczegółów.
Hiszpanowi wtórował jego rodak, broniący tytułu mistrzowskiego Joan Mir. Zawodnik Suzuki przyznawał, że właśnie przez żółte flagi, nie był w stanie kilkukrotnie poprawić swojego czasu w FP3, a w konsekwencji awansować do Q2.
„To jednak najbezpieczniejsze rozwiązanie, bo jeśli ktoś jest w żwirze, musisz przymknąć gaz. Bo jeśli się przewrócisz, tworzysz ogromne niebezpieczeństwo zarówno dla wirażowych, jak i zawodnika, który upadł przed chwilą. Wiem, że czasami to bardzo niesprawiedliwe, ale to (anulowanie czasu) najbezpieczniejsze rozwiązanie” – mówił Mir.
Kontrowersyjne czujniki
To jednak nie był koniec kontrowersji po portugalskich kwalifikacjach. Krytkę wzbudził też nowy system mierzący, czy dany zawodnik przekroczył limity toru. W przypadku „wyjechania na zielone” podczas treningów czy kwalifikacji, karą jest anulowanie danego czasu okrążenia. W wyścigu po trzech takich przygodach zawodnik otrzymuje ostrzeżenie, a po pięciu – musi przejechać przez tzw. długie okrążenie. W przypadku wyjechania poza tor na ostatnim okrążeniu, kierowca musi oddać pozycję.
W ubiegłym sezonie wszystko sprawdzane było na bieżąco przez sędziów, którzy wykorzystywali kilka kamer i oceniali, czy koła są poza torem. Teraz jednak w newralgicznych zakrętach, tuż za tarkami, zainstalowano specjalne czujniki. Kiedy tylko wyczują one nacisk spowodowany motocyklem, automatycznie wysyłają sygnał do sędziów i czas jest anulowany.
W sezonie 2020 trzeba było wyjechać całym kołem poza tor, by czas anulowano. Jeśli opona minimalnie stykała się z betonkami, nie było problemu. Teraz wystarczy minimalnie wylecieć poza tarki, a czas jest anulowany. Boleśnie przekonał się o tym w kwalifikacjach w Portugalii Maverick Vinales, którego najlepszy rezultat usunięto. Startował z dwunastego pola, zamiast… z pierwszego.
„Kiedy poszedłem do sędziów sprawdzić, jak to wyglądało, większość opony nadal jest w limitach. Nie można zrozumieć, czy reszta opony w ogóle dotykała zielonego. Na pewno to nie jest fair, bo się z tym nie zgadzam. Większość opony była ciągle na torze” – mówił Vinales.
Były team-partner Mavericka, Rossi przyznał, że rok temu w ogóle nie byłoby problemu. Binder z kolei dodawał, że „na najszybszym okrążeniu po prostu liczysz na to, że nie zahaczysz o zielone. Podobnie było w moim przypadku w Katarze. Czułem, że nie zjechałem z krawężnika, bo to zawsze się czuje. Ale czujniki pokazały co innego”.
We talk about the fine margins in MotoGP at the moment. But none as fine as this. Viñales' rear wheel triggered the track limits sensors. Now starts 12th even though his final lap was fast enough for pole. pic.twitter.com/f5unlvc0NV
— Neil Morrison (@NeilMorrison87) April 17, 2021
Trudno nie zgodzić się jednak z tym, że teraz, kiedy montuje się czujniki, jest po prostu fair. Każdy wie, na czym stoi i nie ma znaczenia, czy opona wyjechała 2 milimetry na zielone, czy 2 centymetry. „Szkoda mi Mavericka, bo absolutnie nic tym nie zyskał, ale takie są przepisy” – dodawał Aleix Espargaro.
Co dalej? Czy organizatorzy jakoś doprecyzują przepisy? Czy będą montowali więcej paneli świetlnych? Dowiemy się pewnie już wkrótce…