e1eBWhzfAUU

Firma Douglas z Bristolu wpisała się złotymi runami na karcie motoryzacji brytyjskiej w pierwszej połowie XX w, produkując szybkie wyścigówki, oraz motocykle dla wojska. Po II WŚ sprawy się dramatycznie zmieniły; aby ratować honor marki, i zapobiec katastrofie finansowej opracowano rozpaczliwy plan i postawiono wszystko na jedna kartę, czyli futurystyczny motocykl „Douglas Dragonfly”. Może nie był to najlepszy motocykl tej firmy, ale na pewno ostatni. 

Złoty okres

 W czasie I WŚ na front dostarczono ok. 25 000 sztuk(!) tych motocykli, co ugruntowało finansową pozycję firmy Douglas jako lidera wśród brytyjskich producentów jednośladów. Od początku lat 20. XX wieku, motocykle  i kierowcy ze stajni Douglas ustanowili wiele rekordów prędkości np. na torze Brooklands.   Ich popularność była tak wielka, że nawet król Jerzy VI zapragnął mieć swojego własnego Douglasa. Cechą charakterystyczną motocykli Douglas z tego okresu był silnik bokser ułożony wzdłuż ramy motocykla, ten sam koncept zastosowano w niemieckich motocyklach Victoria. Nie jest to przypadkowe, ojcem tej koncepcji był Martin Stolle, niemiecki uzdolniony inżynier który pracował najpierw dla Douglasa, potem dla Victorii. 

Po II WŚ pozycja rynkowa Douglasa spadła drastycznie, produkowano modele z silnikami typu bokser poprzeczny 350 ccm, były to serie Mark III i Mark IV, jednak mimo paru smaczków konstrukcyjnych, motocykle te nie były w stanie konkurować z twinami, jak np. BSA A7 czy Trumph Speed Twin.

Szalupą ratunkową miało być wprowadzenie modelu „Dragonfly”, który nie był odkurzeniem przedwojennej konstrukcji – był to całkowicie nowy i super komfortowy motocykl. Moim zdaniem – choć nie podają tego oficjalne źródła – inspirowano się futurystycznym designem motocykla Wooler. Wystarczy zwrócić uwagę na połączenie przedniej lampy ze zbiornikiem paliwa. 

Dragonfly – ostatni Mohikanin

„Dragonfly” miał znakomite zawieszenia o dużym skoku, przednie na wahaczu pchanym, tylne na wahaczu ciągnionym. W obu zawieszeniach    amortyzatory olejowe Girling, o trzech regulacjach  skoku,   zapewniające doskonałe tłumienie. Nie jeździłem jeszcze nigdy motocyklem z lat 50., który miałby bardziej komfortowe zawieszenie.

Motocykl jest duży, dziwi nieco fakt, że wyposażono go w tylko 18-konną 350-tkę typu bokser. Miało to zagwarantować niską konsumpcję paliwa – tak też jest w istocie. Sama konstrukcja silnika to majstersztyk, ciekawostką jest np. zastosowanie dwóch wałków rozrządu, aby skrócić nieco laski popychaczy zaworów, tym samym zmniejszyć ich masę. 

Czterostopniową, nożnie sterowaną skrzynię biegów tak zestopniowano, że czwarty bieg mocno odstaje od trójki. Efekt jest taki, że przy prędkości  dopiero powyżej 75 km/h wrzucamy czwórkę i silnik utrzymuje dosyć leniwe obroty, jednak zupełnie  dobrze daje sobie radę na równym terenie na szosie. Maszynę wyposażono w suche sprzęgło, a napęd na tylno koło przeniesiono łańcuchem. Wibracje silnika Douglasa Dragonfly’a są minimalne, ten motocykl naprawdę  stworzono z myślą o długich trasach. Prawdopodobnie jest to najbardziej komfortowy motocykl z epoki.

Niestety, firma Douglas nie przetrwała. Z 1500 wyprodukowanych egzemplarzy na całym świecie zostało prawdopodobnie mniej niż 200. Więcej o „Douglasie Dragonfly” znajdziecie w jednym z przyszłych numerów ŚM.

KOMENTARZE