Podczas pierwszej części kwalifikacji MotoGP na Mugello doszło do nietypowego pojedynku, gdy Marc Marquez zaczął holować się za Maverickiem Vinalesem. Sprawdzamy, czy to, co robił wielokrotny mistrz świata było zgodne z przepisami i fair.

Podczas pierwszej części kwalifikacji MotoGP na Mugello doszło do ciekawego „pojedynku” pomiędzy Maverickiem Vinalesem a Markiem Marquezem. Zawodnik Yamahy wylądował w Q1 po tym, jak pod koniec trzeciego treningu przewrócił się i nie był w stanie poprawić czasu, który dałby miejsce w TOP10. Tymczasem ośmiokrotny mistrz świata jeszcze przed weekendem zapowiadał, że to będzie dla niego trudna runda, bo Mugello to niezwykle wymagający fizycznie tor.

Marquez wiedział, że aby mieć szansę awansowania do Q2, musiał złapać się za szybszym rywalem. Wybór był oczywisty i padło na Vinalesa. Marc przez prawie całą czasówkę podążał jak cień za swoim rodakiem. Maverick, próbując „zgubić ogon”, zjechał nawet do alei serwisowej. Problem w tym, że Marquez zrobił to samo.

Ostatecznie Mack nie miał wyjścia i pojechał szybkie okrążenie, ciągnąc za sobą Marqueza. Marc uzyskał dzięki temu czas o ponad jedną dziesiątą sekundy lepszy od Vinalesa. Zawodnik Yamahy rzutem na taśmę rozpoczął jeszcze jedno okrążenie, ale… zwolnił w ostatnim zakręcie i nie poprawił czasu – choć po trzech sektorach urywał z wyniku Marqueza 0,062 sek! Rezultat lepszy od Vinalesa uzyskał w międzyczasie jeszcze Aleix Espargaro. W konsekwencji Maverick nie awansował do Q2 i czeka go start z trzynastego pola.

Po wszystkim Vinales był wściekły, ale już podczas rozmów z dziennikarzami nie wdawał się w dyskusje na temat tej sytuacji. Mówił jedynie, że nie ma nic do dodania w tej kwestii i po prostu nie był wystarczająco szybki. Na gorąco szef zespołu Monster Energy Yamaha MotoGP – Massimo Meregalli komentował jednak, że „takie zachowanie nie jest fair” i powinno zostać ukarane.  

Na pytanie o to, czemu po prostu nie pojechał ostatniego mierzonego okrążenia do końca, świeżo upieczony ojciec małej Niny tłumaczył się raczej pokrętnie. Przyznawał wprost, że nie wiedział, czy Marc dalej za nim jedzie, ale też dodawał, że „nie chciał znów dać Marquezowi tunelu za sobą na prostej, dając mu tym samym przewagę na kolejnym kółku”. Tyle, że sesja dawno się zakończyła. Czy ta sytuacja aż tak wybiła Macka z rytmu? Czy Marquez aż tak mocno „wszedł mu do głowy”?

„Marc uwielbia takie zabawy, a Maverick ich nienawidzi” – przyznawał wprost obrońca tytułu Joan Mir. Johann Zarco zaznaczał, że to „ciemna strona tego sportu”, ale jednocześnie nie potępiał zachowania Marqueza. Z oceną wstrzymywał się lider mistrzostw i team-partner Vinalesa, Fabio Quartararo. Co ciekawe, dwa lata temu w Malezji Marc próbował trzymać się właśnie za Francuzem, ale gdy ten przyspieszył… Marquez, na zimnych oponach, zaliczył potężnego high-side’a.

Warto też pamiętać, że niejednokrotnie, gdy Marc był w pełni sił, to rywale holowali się za nim. Marquez też nie był z tego zadowolony, ale po prostu robił swoje. I sam nawet uciekał się do tego, by zjechać do alei serwisowej, zgubić ogon i potem, na spokojnie, przejechać swoje szybkie okrążenie. Jedna z takich sytuacji, sprzed prawie czterech lat w Australii, gdy Marc próbował zgubić Andreę Iannone.

Marquez o sytuacji z sesji Q1 wypowiadał się wprost: „Po czwartym treningu powiedziałem do zespołu, że nie czuję motocykla, że musimy się za kimś złapać. Przeanalizowaliśmy listę i zobaczyliśmy, że Maverick był najszybszym z tych, którzy nie awansowali bezpośrednio do Q2. Gdyby to był ktoś inny, wybralibyśmy jego. Po prostu jechałem za Vinalesem, to była taktyka. To był jedyny sposób, by poprawić czas” – mówił.

Marquez nie ukrywał, że nadal nie jest w najlepszej formie, a potwierdzeniem tego była chociażby sytuacja z Q2, kiedy wyjechał dopiero w samej końcówce. Niedawno Marc przyznawał nawet, że rozważał ponowny rozbrat z MotoGP po trudnym weekendzie w Jerez. Problemem jest nie tyle prawe ramię, co operowany jeszcze w 2019 roku prawy bark. Podczas jazdy przysparza on Hiszpanowi sporo bólu, ale lekarze uspokajają, że po takim złamaniu ramienia, skutki mogą być odczuwalne także w obszarze barku lub łokcia.Marc Marquez„Chciałbym być na innym poziomie i innej pozycji, by naciskać na maksimum i być w czołówce, żeby to inni holowali się za mną, tak jak miało to wiele razy miało miejsce w przeszłości. Ale sytuacja jest inna. Wiem jednak, bo sam znam to z doświadczenia, jak może czuć się Maverick. Po sesji rozmawialiśmy chwilę i przeprosiłem go” – wyjaśniał dalej Hiszpan po kwalifikacjach.

„Ostatecznie, wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Na limicie, ale zgodnie z regulaminem. To, co próbowałem znaleźć, to idealne położenie, by dać z siebie sto procent i uzyskać najlepszy możliwy wynik” – dodawał na koniec Marc, który w Q2 uzyskał jedenasty czas i wystartuje z czwartego rzędu.

Cały problem polega na tym, że regulamin nie zakazuje takiego zachowania. A co nie jest zabronione, to jest dozwolone. Oczywiście takie akcje nie są dobrze odbierane, tak przez zawodników, jak i przez kibiców. Tak czy inaczej, takie sytuacje zdarzają się i będą się zdarzać. Każdy zawodnik z MotoGP zrobi wszystko, by być jak najwyżej w klasyfikacji. W przypadku holowania się, jadącemu na czele takiego pociągu nie pozostaje nic innego, jak trzymać głowę nisko, robić swoje i liczyć na to, że po prostu ucieknie rywalom…

Wyścig MotoGP wystartuje w niedzielę o 14:00.

KOMENTARZE