Marka, za którą tęsknili wszyscy fani amerykańskich maszyn z mocnym zacięciem sportowym, po raz kolejny powraca na rynek. Prawa do marki wykupił niedawno Bill Melvin i ambitnie będzie usiłował wskrzesić legendarne motocykle, chociaż już bez udziału założyciela marki i jej głównego konstruktora – Erika Buella.

Odrodzony Buell ma w ofercie trzy modele oparte na tej samej jednostce napędowej – tradycyjnym dla marki  silniku V2 o pojemności 1190 cm³ i mocy 185 KM. Jak na Amerykę, to jest wynik spektakularny! Rodzinę otwiera sportowy 1190RX, kolejny to obrany z owiewek wściekły naked 1190SX. Rodzinę uzupełnia maszyna terenowa, przygotowana do wyścigów Baja – 1190 HCR. Na jej podstawie opracowywany jest czwarty model, maszyna typu adventure – Super Touring, która już niebawem ma pojawić się na rynku. Na razie jednak możemy oglądać jedynie jej komputerowe projekty. 

Ambitne plany zarządu Buella zakładają, że do roku 2014 firma dysponować będzie aż 10 różnymi modelami. Trzymamy za Buella kciuki, bo trochę brak nam na rynku amerykańskich maszyn ze sportowym zacięciem. Z drugiej jednak strony poczynania Buella będziemy śledzić bardzo uważnie i zastanawiać się, czy plany nie są zbyt ambitne w stosunku do możliwości finansowych firmy. Szkoda by było, gdyby tak zacna marka miała upaść kolejny raz. Przyjrzyjmy się przez chwilę wcześniejszym losom motocykli Buell.

Szczypta historii

Ze 40 lat temu uzdolniony konstruktor Erik Buell pracował jako inżynier u Harleya-Davidsona.  Dostrzegał w maszynach z Milwaukee to, czego inni nie widzieli – ogromny potencjał sportowy. Harley jednak w tym czasie stawiał na potężne touringi i nie był specjalnie zainteresowany podnoszeniem osiągów swoich maszyn. W tym czasie  Erik zdobytą w fabryce wiedzę zaczął łączyć z doświadczeniami wyniesionymi z toru wyścigowego i w 1983 roku zbudował swój pierwszy motocykl sportowy – RR1000, oparty na jednostce napędowej H-D.

Tak narodziła się marka Buell. W roku 1993, wierząc w potencjał motocykli Buella, Harley zakupił 49%  udziałów w firmie, a w roku 2003 Erik Buell sprzedał mu resztę swoich. H-D stał się jedynym właścicielem. Zarząd  nie zrezygnował z Buella jako osobnej marki, ale solidnie ją dokapitalizował i tchnął w nią nowe życie.

Pojawienie się na rynku europejskim nowej, amerykańskiej marki w 1997 r. było dla motocyklistów ze starego kontynentu sporym zaskoczeniem. Nie bardzo było wiadomo, jak podejść do producenta, całkowicie powiązanego z Harleyem-Davidsonem, ale deklarującego sportowy charakter swoich modeli. Nikt nie spodziewał się, że takie motocykle mogą być budowane w USA. Wyglądały jak dzieła świetnego tunera, przyciągały innowacyjnością techniczną i zaskakiwały osiągami, chociaż ich zespoły napędowe, pochodzące od Harleya, trąciły myszką. 

Szczególne zdziwienie budził minimalny rozstaw osi i bardzo agresywnie ustawiony kąt wyprzedzenia główki ramy. Elementy zawieszeń White Power, Showa albo Marchesini, zaciski Performance Machine – to była codzienność Buella. Mimo, że marka była dla nas mocno egzotyczna, takie modele jak  S1 Lighting, czy S3 Thunderbolt znajdowały całkiem sporo nabywców. Szybko jednak okazało się, że seryjne motocykle Buella zachowują się raczej jak prototypy i początkowo częściej gościły w serwisach na akcjach naprawczych niż na drogach. 

Późniejsze maszyny, takie jak XB9 i XB12  kusiły nowatorskimi rozwiązaniami – zbiornikiem oleju w ramie czy potężną tarczą hamulcową przymocowaną do felgi, a nie piasty koła. Pod koniec roku 2006 po drogach całego świata jeździło już ponad 100 000 egzemplarzy różnych modeli Buella. Jednak Harley nie do końca był zadowolony z wyników finansowych, a klienci z jakości maszyn. Taka sytuacja ciągnęła się do 30 października 2009 roku, gdy Harley oficjalnie zamknął fabrykę Buella. To było pierwsze bankructwo firmy.

Ciągle pod górę

Pomysłodawca i twórca marki nie złożył jednak broni, utworzył natychmiast niezależną firmę Erik Buell Racing, zajmującą się wytwarzaniem niewielkich ilości wyścigowego modelu 1125R, a nieco później jego sportowej wersji 1190RS. W roku 2013 sytuacja firmy się powtórzyła, tylko tym razem nabywcą 49% udziałów w firmie Buella (za 25 mln dolarów) została nie amerykańska, tylko indyjska firma Hero. Jednak tym razem sprawy potoczyły się znacznie szybciej niż poprzednio, bo już po zaledwie dwóch latach Erik Buell złożył wniosek o zarząd komisaryczny, co de facto oznaczało bankructwo.  

W styczniu 2016 roku resztki tego, co pozostało po firmie, zostały sprzedane za ok. 2 mln dolarów, co stanowiło zabezpieczenie tylko części niespłaconych zobowiązań wobec byłych pracowników i firm zewnętrznych. To było drugie i miejmy nadzieję ostatnie bankructwo Buella. Trzymamy mocno kciuki za nowych właścicieli marki i życzymy powodzenia w tym trudnym biznesie.

A swoją drogą, zobaczcie co się porobiło. Do wczoraj amerykańscy producenci  chyba gardzili ciężkimi wyprawowymi motocyklami, a w tym roku – i Harley, i Buell… czas chyba, żeby Indian też zaczął myśleć w tym kierunku. 

Więcej informacji o marce Buell znajdziecie na: www.buellmotorcycle.com

 

KOMENTARZE