fbpx

Nie da się ukryć, że pomysł młodej dziewczyny był, co najmniej szalony, pamiętajmy, że w tamtych czasach nie było dostępu do technologicznie zaawansowanych nawigacji, jedyne, co mogło służyć jej za kierunkowskaz to papierowa mapa.Ta młoda angielka swoją przygodę z motocyklem zaczęła, gdy miała 16 lat, do tego czasu miała za sobą już kilka solowych podróży […]

Nie da się ukryć, że pomysł młodej dziewczyny był, co najmniej szalony, pamiętajmy, że w tamtych czasach nie było dostępu do technologicznie zaawansowanych nawigacji, jedyne, co mogło służyć jej za kierunkowskaz to papierowa mapa.
Ta młoda angielka swoją przygodę z motocyklem zaczęła, gdy miała 16 lat, do tego czasu miała za sobą już kilka solowych podróży między innymi do Szkocji czy Irlandii. Pewnego dnia postanowiła odbyć podróż swojego życia, wiedziała, że ten wiek to odpowiedni czas, gdyż później będzie musiała poświęcić się karierze zawodowej czy rodzinie. Aby zrealizować swój plan, przez kilka miesięcy pracowała w pubie, oszczędzała wszystkie możliwe pieniądze na zakup motocykla. Od początku wiedziała, że jej motocykl musi być tani, wydajny i przede wszystkim ma sprawić, by cieszyła się wolnością.

elspeth-beard

 

Pierwszym krokiem w kierunku realizacji jej planu był zakup motocykla. BMW R 60/6 kupiła od znajomego, wówczas motocykl miał tylko sześć lat, ale dosyć spory przebieg, bo ok. 48 tysięcy kilometrów. Jej podróż rozpoczęła się w Nowym Jorku, skąd pojechała do Kanady i ponownie wróciła do Stanów. Następnie samotnie przemierzała najdalsze zakątki Meksyku i Los Angeles skąd wysłała swój jednoślad do Sydney, a sama z kolei udała się do Nowej Zelandii. Niestety już wtedy szczęście zaczęło powoli opuszczać młodą amazonkę. Po pierwsze zaczęło jej brakować funduszy, stąd zmuszona była do podjęcia w Nowej Zelandii pracy i odłożenia jak najwięcej pieniędzy, po drugie w Australii Elspeth Beard miał swój pierwszy duży wypadek na polnej drodze w pobliżu Townsville, w stanie Queensland, w wyniku wypadku doznała wstrząsu mózgu i na dwa tygodnie trafiła do szpitala. Na szczęście obyło się bez złamań. Pech nie chciał jej opuścić. W Singapurze została okradziona z wszystkich oszczędności, paszportu oraz niezbędnej dokumentacja, która pozwalała jej przekraczać kolejne granice. To jednak jej nie złamało. Pomimo tego, że straciła około sześciu tygodni na odzyskiwanie straconej dokumentacji, nie poddała się i kontynuowała swoją podróż. W ten sposób wylądowała w Bangkoku, Chiang Mai i w okolicach Złotego Trójkąta.

Następnie ruszyła z powrotem na południe, aby znowu przetransportować swój motocykl z Penang do Madrasu. Niestety po drodze miała kolejny wypadek. Tym razem pod koła motocykla wpadł jej pies. Elspeth uderzyła w drzewo, miała jednak dość dużo szczęścia, ponieważ jedyne, co pozostało po przerażającym wypadku to kilka siniaków i guzów na ciele. Zaraz po wypadku zaopiekowała się nią bardzo biedną rodziną, na podwórku, której Elspeth wylądowała w wyniku kolizji. Pomimo tego, że kontakt z goszczącą rodziną był ograniczony, ze względu na barierę językową, dogadywali się gestykulując.

Kiedy doszła już do siebie, wybrała się do Nepalu, gdzie spotkała się ze swoimi rodzicami. To spotkanie było trudne, zwłaszcza dla nich, byli zmartwieni i przerażeni stanem zdrowia swojej córki, była bardzo szczupła, miała za sobą dość groźne wypadki i do tego wszelkiego rodzaju choroby podróżne. Na szczęście po kilku nieprzyjemnych sytuacjach dostała się do Pakistanu, który zjechała w towarzystwie Holendra i dalej w kierunku Europy. W Iranie motocykl stopniowo odmawiał posłuszeństwa, a na granicy z Turcja stanęła dosłownie chwile przed utratą ważności irańskiej wizy. Po przekroczeniu granicy postanowiła odpocząć i zregenerować motocykl, następnie udała się do Grecji, a potem przez Europę do Wielkiej Brytanii.

Elspeth, kiedy wróciła do domu, ważyła nieco ponad 41 kilogramów. Ta dziewczyna osiągnęła coś niesamowitego, zmierzyła świat, samotnie na motocyklu. Podróżowała przez różne kraje, przez miejsca mniej lub bardziej bezpieczne. Do domu wróciła po ponad trzech latach, a na jej liczniku przejechane było prawie 800 000 tysięcy kilometrów. A każdy z tych kilometrów to wspomnienie do końca jej życia.

KOMENTARZE