Chociaż dopiero co pierwszy raz od trzech miesięcy wsiadł na motocykl, Marc Marquez ma też za sobą testy na maszynie drogowej! Wydaje się, że wzrok Hiszpana w końcu nie sprawia mu problemów, a on sam może bez problemów przygotowywać się do sezonu 2022 MotoGP.
To już w sumie czwarta zima, podczas której Marc Marquez zmaga się z kontuzją. Najpierw były problemy z prawym barkiem, a rok później – z lewym. Dwanaście miesięcy temu ciągle leczył poważne złamanie prawej ręki. I gdy wydawało się, że w końcu wszystko jest na dobrej drodze – w listopadzie upadł na motocyklu crossowym i uszkodził jeden z nerwów prawego oka. To ten sam nerw, którego uraz w 2011 roku nieomal nie zakończył kariery dopiero 19-letniego Hiszpana.
Zgodnie z zaleceniami lekarzy, ośmiokrotny mistrz świata na początku tylko leżał na kanapie i odpoczywał. Pomału wracał do zdrowia, a przed Bożym Narodzeniem ogłoszono, że zachowawczy plan leczenia idzie zgodnie z założeniami. Niedługo później, bo już w połowie stycznia okazało się, że Marquez czuje się na tyle dobrze, że lekarze zezwolili mu na sprawdzenie się na crossówce.
„Wybrałem motocross, bo to na takim motocyklu jeździłem, kiedy nabawiłem się kontuzji” – wspominał swój listopadowy upadek Marc. Początkowo wydawało się zresztą, że to wstrząśnienie mózgu. „Motocross jest bardzo wyczerpujący, musisz być przy okazji bardzo precyzyjny, jest trochę skoków, jazdy w górę i w dół. Ten sport w pełni sprawdza twój wzrok”.
Po udanych próbach na crossówce, lekarze zezwolili Hiszpanowi na sprawdzenie się na zamkniętym torze wyjazdowym. Marquez pojechał więc z młodszym bratem Alexem do Portugalii. To właśnie na Portimao przed rokiem zrobił „test generalny” kontuzjowanej ręki. Nic dziwnego, bo to fizycznie jeden z najbardziej wymagających obiektów w kalendarzu MotoGP.
„Czuję się bardzo dobrze! Po pierwsze dlatego, że mogłem znów jeździć motocyklem po torze, a po drugie dlatego, że potwierdziliśmy odczucia, jakie miałem podczas jazdy na motocrossie. Te odczucia towarzyszyły mi też na motocyklu drogowym” – wyjaśniał 28-latek, który klasycznie jeździł na Hondzie RC213V-S, a więc drogowej maszynie najbardziej zbliżonej do jego motocykla MotoGP.
„To niesamowite uczucie, uczucie prawdziwej ulgi, ponieważ kiedy jeździłem motocyklem, nie miałem problemów ze wzrokiem!” – cieszył się Marc, który przejechał w sumie 65 okrążeń toru Portimao.
Marquez dodawał: „Długo nie jeździłem i zauważyłem, że niektóre obszary ciała fizycznie nie są idealnie przygotowane. To jednak dlatego, że nie zanotowałem tradycyjnego programu przygotowań przedsezonowych. Jest margines do poprawy, ale kluczem tych testów jest to, że dobrze czuję się na motocyklu i jeżdżąc z dużą prędkością. To był intensywny dzień testów, zaliczyłem długie przejazdy i jestem zadowolony z wyników. Do testów w Malezji mamy jeszcze dwa tygodnie, więc wykorzystam ten czas na to, by zintensyfikować treningi fizyczne i jeździć na motocyklu”.
Wygląda więc na to, że fani mogą być spokojni – Marc Marquez wraca na dobre. I chociaż oficjalnie jeszcze niczego nie potwierdzono, wydaje się, że tylko kataklizm mógłby powstrzymać go przed wzięciem udziału w pierwszych w tym roku zimowych testach MotoGP. A te odbędą się już w dniach 5-6 lutego na torze Sepang w Malezji. Kilka dni później z kolei team Repsol Honda oficjalnie zaprezentuje swoje barwy na sezon 2022.
Zobacz Marka Marqueza w akcji na Hondzie RC213V-S w Portimao:
zdjęcia: HRC