fbpx

Niesamowitych emocji dostarczyła polskim kibicom szwedzka runda Grand Prix. W zmaganiach na torze w Malili triumfował Bartosz Zmarzlik, choć początek rywalizacji wcale nie zwiastował szczęśliwego zakończenia.

Tegoroczna runda o Grand Prix Szwecji rozpoczęła się z półgodzinnym opóźnieniem. Wszystko przez zły stan toru spowodowany opadami deszczu, jakie przeszły w sobotę nad Malilą. Organizatorzy stanęli jednak na wysokości zadania, doprowadzając tor do stanu umożliwiającego bezpieczne i efektowne ściganie.

W sobotnich zawodach ponownie oglądaliśmy czwórkę Polaków. Do stałych uczestników Grand Prix po raz kolejny dołączył Dominik Kubera. Polak przed tygodniem, w starcie z dziką kartą, dwukrotnie stanął na podium. Tym razem zastąpił kontuzjowanego Martina Vaculika.

Początek zmagań nie przebiegał po myśli Polaków. Najlepiej zaczął Kubera, który wygrał swój premierowy start. Bartosz Zmarzlik rywalizację rozpoczął od zera, a Maciej Janowski zdobył punkt na Krzysztofie Kasprzaku. Od początku na szwedzkim torze brylował najgroźniejszy konkurent Zmarzlika do tytułu mistrzowskiego – Artem Łaguta. Rosjanin bez problemu wygrał rundę zasadniczą.

Polacy o awans bili się do samego końca. Kubera przed decydującą serią miał pięć punktów, Zmarzlik tylko cztery, a Janowski sześć. Pierwszy z nich długo jechał przed Łagutą, jednak na ostatnim kółku popełnił błąd i został wyprzedzony przez Rosjanina. Janowski i Zmarzlik wygrali swoje biegi, dzięki czemu w półfinałach oglądaliśmy aż trójkę Polaków.

W pierwszym półfinale zmierzyli się Zmarzlik, Łaguta, Emil Sajfutdinow i Kubera. Najszybszy okazał się obrońca mistrzowskiego tytułu. Polak znakomicie wykorzystał zewnętrzne pole i pewnie wygrał swój wyścig. Awans do finału uzyskał także Łaguta. Dominik Kubera był czwarty i ostatecznie zajął w zawodach ósme miejsce.

W drugim półfinale rywalami Macieja Janowskiego byli Jason Doyle, Fredrik Lindgren oraz Anders Thomsen. Kapitalną walkę o zwycięstwo stoczyli Szwed i Australijczyk, co tylko rozpaliło kibiców przed nadchodzącym finałem. Maciej Janowski przyjechał trzeci i zakończył GP Szwecji na szóstym miejscu.

Presji wielkiego finału nie udźwignął jednak Jason Doyle. Australijczyk dotknął taśmy i nie wziął udziału w powtórce decydującego biegu. A w nim Bartosz Zmarzlik kapitalnie wyszedł ze startu i rozpędził się po zewnętrznej, zostawiając swoich rywali daleko w tyle. O drugie miejsce do końca rywalizowali ze sobą Łaguta i Lidngren. Zwycięsko z tego starcia wyszedł Rosjanin.

Dla Zmarzlika to już czwarta wygrana runda Grand Prix w sezonie – po podwójnym triumfie we Wrocławiu oraz triumfie w Lublinie. Polski żużlowiec stał się dzięki temu pierwszym zawodnikiem w historii, któremu ta sztuka udała się w dwóch różnych sezonach. W klasyfikacji generalnej Zmarzlik ma trzy punkty przewagi na Łagutą. Trzeci jest Lindgren ze stratą 25 „oczek”. Janowski zajmuje piąte miejsce z dorobkiem 83 punktów. Do strefy medalowej brakuje mu 13 „oczek”.

Tym razem żużlowców walczących o tytuł indywidualnego mistrza świata czeka krótka przerwa. Kolejne zawody rozegrane zostają w rosyjskim Togliatti 28 sierpnia.

KOMENTARZE