fbpx

[współpraca reklamowa]

„Nie powiem Ci, że jestem chudy, ale nie powiem Ci też, że nie mam talentu.” O swojej rapowej drodze, o tym, co motocykle robią w życiu oraz o kreatywności opowiada Bedoes 2115 – ambasador akcji Pepsi Space, w której młodzi ludzie mają szansę pokazać swoje zajawki w ogólnopolskich reklamach Pepsi. 

Mariusz Rakowski: Onar śpiewał kiedyś „Od lat tu jestem, od lat.”. Od Twoich pierwszych prób w rapie minęła ponad dekada. Od pierwszego legalnego albumu 7 lat. Szmat czasu. Powiedz o wczesnych inspiracjach Borysa.

Borys Przybylski: U mnie wszystko zaczęło się od tego, że mama wychowywała mnie sama i robiła wszystko, co w jej mocy, bym miał normalne życie. Często zostawałem w domu sam. Odpalałem MTV i Vivę, gdzie non stop leciały kawałki, będące w tamtych czasach na topie – Akon, Sean Paul. Głównie muzyka rozrywkowa.  Poczułem, że to jest to, co mnie rusza. Dopiero później przyszła mocna inspiracja takimi raperami, jak The Game, Biggie, 2Pac.

A z Polski?

Z polskiej sceny Donguralesko.

Nieoczywisty wybór. Obstawiałbym raczej, że powiesz o Paktofonice, czy Moleście Ewenement.

Właśnie nie. Mnie od zawsze interesował bardziej rozrywkowy rap, a Góral taki był. Rozrywka, nie rozkminka. Jak byłem młody, w ogóle nie wiedziałem, o co z tym chodzi, o czym oni nawijają.

Simpson podrzucił mi dobre pytanie. Co było u Ciebie pierwsze, słowa czy muzyka? U mnie zawsze były słowa. Uwielbiałem się bawić tekstem, bo w głowie zadaję sobie sto pytań i mam na nie dwieście odpowiedzi. A Ty?

No widzisz, to też jest pewien dar. U mnie muzyka była pierwsza. Jako dzieciak uwaliłem sobie, że chcę grać na perkusji. Mama zapisała mnie na lekcje. Od tego zaczęło się wyczucie rytmu. Słowa doszły później. Jak miałem 13-14 lat zupełnie nie wiedziałem, co chcę przekazać. Każdy, kto zaczyna to robić, powiela to, co słyszał wcześniej. Tak wygląda proces uczenia się. Słuchając innych, zacząłem wyłapywać miejsca, w których czułem, że jestem w stanie zrobić to lepiej. Była we mnie jakaś pewność siebie, wiara, że dam radę to przebić.

W tej branży miałeś najszybszy kurs dorastania. Nie ukrywasz, że wychowałeś się w nieciekawym miejscu. Start też raczej miałeś z tylnych pozycji.

Zgadza się, dorastałem publicznie, pod lupą. Miałem za to super rodzinę. Nie byliśmy nigdy bogaci z domu. Moja mama musiała wyjeżdżać do Anglii i zostawiać mnie pod opieką babci. Miłość, jaką dostałem od mamy, od babci i dziadka, to jest to, co uratowało mnie przed tym, by wciągnęła mnie ulica. Wiedziałem, że chcę czegoś więcej, by odwdzięczyć się bliskim.

Pionierów poznaje się po strzałach w plecy. Pomimo wieku, powinieneś być już dziurawy, jak sito.

To jest cena popularności. Tak samo, jak ceną jest to, że siedzisz z dziewczyną na obiedzie i podchodzi fan, bo chce zrobić sobie z Tobą zdjęcie. Możesz mu powiedzieć spadaj, bo jem. Prawda jest taka, że osoba podchodząca do Ciebie to część tej układanki. Dzięki niej jesteś tu, gdzie jesteś. Brak prywatności to cena tego, co robisz. Na koniec dnia staram się sobie tłumaczyć, że nie jest zbyt wysoka. Żyję z tego, w czym się kiedyś zakochałem. Nie wyobrażam sonie lepszej metody na życie.

Gdzie jest granica?

Miałem sytuację, gdy podchodzili pod dom, nagrywali moją mamę. Próbowali wejść z butami w życie bliskich. Wtedy interweniowałem. Jestem artystą, biorę na siebie konsekwencje popularności. Dopóki ludzie strzelają do mnie, jest ok. Atakowanie mojej dziewczyny, mojej mamy to jest linia, której nie pozwolę przekroczyć.

(…)

Emil Cioran powiedział kiedyś, że pisarz pasożytuje na swoich cierpieniach. Jak jest z Tobą? Czy wesoły Borys potrafiłby coś stworzyć, czy to jednak domena Twojej ciemniejszej strony?

Dobrze, że o to pytasz. Bardzo często się nad tym zastanawiam. Żadna moja płyta nie powstała z tego, że wszystko było zajebiście.

Zawsze musi chodzić o coś większego?

Tak było do tej pory, ale to sprowadza do myślenia, że jak za długo jest dobrze, zaczynasz szukać dziury w całym. Jak nic nie boli, to źle. Spojrzałem na to z innej strony, gdy na prośbę fundacji „Mam marzenie” pojechałem do mojej fanki, która zawsze chciała spotkać mnie na żywo. Dziewczyna na wózku inwalidzkim pokazała mi swój pokój i zapytała, czy jestem szczęśliwy w życiu. I co miałem jej powiedzieć? Że chcę więcej diamentowych płyt? Zdałem sobie sprawę, że wszystkie moje problemy to nic. Wdrapałem się na szczyt góry i mam narzekać, że jest za zimno? Jestem zdrowy, mam ręce, nogi, bliskich obok siebie.

Co odpowiedziałeś?

Że spełniłem wszystkie marzenia. Dziś myślę o zdrowiu rodziny, rozwoju wytwórni. Jak zaczynałem rapować, chciałem zobaczyć swoją płytę na półce w Empiku i mieć odłożone 1000 złotych. Teraz zdobywam kolejne szczyty i nie mam czasu tego docenić. Warto czasem się zatrzymać.

Złota płyta w 24 godziny od premiery, po roku poczwórna platyna, nagrody na Popkilerach w pierwszym roku działania labelu 2115 i dwa miliony słuchaczy na Spotify miesięcznie. Czy teraz jest czas Bedoesa?

Staram się o tym tak nie myśleć, tylko być w tym i robić. To z pewnością czas 2115, i będzie nasz, dopóki będziemy w to wkładać całe serce. 2115 wymyśliłem na ławce z kumplami pod blokiem, a teraz to działa, ludzie mają to na językach. Słowo ciałem się stało. Największym błogosławieństwiem jest to, że robię to z ludźmi, którym ufam. Są dla mnie rodziną.

Czyli nie masz takiego poczucia, że musiałeś zacząć coś nowego, bo dusiłeś się. Wokół Twojego odejścia z poprzedniej wytwórni narosło sporo legend.

Nie mam tak, że coś było źle, to teraz zrobię wszystko, by to naprawić. Cały czas lecimy z tematem. Nie zatrzymujemy się.

Klasyczny syndrom alpinisty.

Dokładnie. Wchodzę na jedną górę i od razu widzę następną, jeszcze większą. Jestem gościem, który cały czas podejmuje ryzyko. Zaryzykowałem, rzucając szkołę dla rapu. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Teraz postawiłem wszystko na wytwórnię, na chłopaków. Czy to jest mądre? Nie wiem, ale tylko takie podejście napędza mnie do działania.

(…)

Motocykle na scenie, miotacze ognia, czy jednodniowa piekarnia w Warszawie otwarta z okazji premiery albumu „Rodzinny biznes”. Gdzie jest granica kreatywności Bedoesa i ludzi zjednoczonych pod 2115?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. To po prostu ze mnie wychodzi. Dla mnie kreatywność to robienie non stop czegoś po swojemu. Nie ma granic, jeśli tylko potrafisz coś sobie wyobrazić. Jeśli mam cel i w efekcie do niego nie dotrę, być może znajdę się w innym miejscu, które sprawi coś nowego w moim życiu. Trzeba wychodzić ze strefy komfortu. Tak samo jest, gdy współpracuję z markami. Moim priorytetem jest, by działania niosły ze sobą coś więcej dla ludzi. Tak jest z akcją Pepsi Space. Ludzie mogą dzielić się swoimi zajawkami, a my dajemy im do tego przestrzeń, by usłyszał o tym świat.

Co pobudza Twoją kreatywność?

Kocham muzykę. Muzyka daje mi uczucia, jakich nie znałem w życiu. Po drugie, staram się być świadomym człowiekiem. Wiem, że kiedyś odejdę z tego świata. Chcę w nim zostawić coś, co będzie miało znaczenie. Coś, co zostawi odcisk. Gdybym kierował się tylko hajsem, zainwestowałbym dziś w sieć supermarketów lub fotowoltaikę. Kasa jest dla mnie skutkiem ubocznym, nie motywacją.

Masz takie momenty, gdy nie jesteś Bedoesem tylko Borysem Przybylskim z Bydgoszczy?

W sumie chyba dlatego poszedłem w motocykle. To odskocznia od tego mojego świata. Od osiemnastego roku życia moja codzienność to bodźce, bodźce, bodźce. Przygotowania do koncertu, wyjście na scenę, spotkania, non stop w aucie, spanie w hotelach. Znowu koncert, wywiad, nagranie teledysku. Wciąż na bombie. Gdy wsiadam na motocykl, na moment nie jestem w kotle życia. Nigdy nie interesował mnie udział w zlotach, czy grube imprezy. Nie szukałem ekip, do których mógłbym się podłączyć. Zakładam kask, słyszę swój oddech i czuję, że jestem tu i teraz. Sam dla siebie. Nie myślę, co mam do zrobienia jutro, czy za tydzień. Nie chodzi o ryzyko i adrenalinę. Na motocyklu przestaję być widzem. Nie patrzę na świat, jak przez ekran telewizora, tylko gram główną rolę. 100% skupienia.

To tylko wybrane fragmenty wywiadu. Całość przeczytasz w drukowanym wydaniu Świata Motocykli

ZAMIAST REKLAM PEPSI MOŻE POJAWIĆ SIĘ WŁAŚNIE TO, CO TWORZYSZ!

Pepsi, w ramach swojej najnowszej kampanii Pepsi Space, postanawia oddać – tak jak żadna inna marka dotąd – przestrzenie reklamowe młodym. Aktywacja jest odpowiedzią na kreatywne wrzenie w Generacji Z, której przedstawiciele chcą ze swoją twórczą ekspresją trafić do szerszego grona odbiorców. Ambasadorem kampanii jest jeden z najpopularniejszych raperów młodego pokolenia – Bedoes 2115.

Nasza reklama może być Twoją reklamą! Pokaż się światu i spróbuj przejąć Pepsi Space!

Młodzi, chcący wziąć udział w konkursie, mogą przesyłać swoje prace w 5 kategoriach: wideo, foto, print, audio, text, oddające ideę hasła „Wyraź swoją unikalną perspektywę – pokaż nam co tworzysz”. Zgłoszenia zostaną ocenione pod kątem kreatywności, oryginalności oraz stylu. Najciekawsze prace zostaną wybrane przez ambasadorów- Bedoesa 2115, Nowciaxa i Nitę oraz komisję konkursową, a nagrodą będzie ich publikacja w przestrzeniach reklamowych wykupionych przez Pepsi.

Konkurs trwa od 1.06.2023 do 16.07.2023.

Sprawdź szczegóły w regulaminie na www.pepsispace.com


 

Zdjęcia: Damian Kramski, Aleksandra Łapiejko

KOMENTARZE