Naturalnym tłumaczeniem z języka włoskiego słowa „leoncino” będzie oczywiście „lwiątko”, ale ja wolę „lewek”. Za młodu miałem bowiem ukochanego pluszaka, który właśnie tak się nazywał. Co prawda najmniejszego dziecka firmy Benelli nie kocham aż tak jak mojego lewka, ale też mi się ono podoba i potrafi dostarczyć mi wiele radości.
Na skróty:
Benelli to jedna z najstarszych wciąż działających włoskich firm motocyklowych. Jest zdecydowanie starsza od innej, obecnie najbardziej rozpoznawalnej ikony włoskiego motocyklizmu (rodem z Bolonii), tylko że na pewien czas popadła w tarapaty finansowe i musiała ustąpić jej miejsca. Założone w 1911 roku Benelli najbardziej spektakularne sukcesy święciło w latach 30. ubiegłego wieku. Potem pojawiła się równia pochyła, która trwała wiele lat. Niemniej firma z Pesaro nigdy nie zdecydowała się na definitywne zamknięcie zakładów.
Nie zawsze potęga rozsądku
To przecież właśnie Benelli jako pierwsze wprowadziło do seryjnej produkcji motocykl z silnikiem sześciocylindrowym, legendarny model Sei. Tyle tylko, że nie była to maszyna, która miała potencjał na podbicie rynku. Włoscy inżynierowie stawiali bardziej na realizację własnych ambicji konstruktorskich niż na potrzeby szerszych mas konsumentów. Ponad ćwierć wieku temu, w roku 1995, otrzymawszy spory zastrzyk kapitału od prywatnego inwestora, firma nabrała ponownie wiatru w żagle, a to za sprawą niezłej jakości skuterów. Jednak dopiero po przejęciu w 2005 roku przez motoryzacyjnego giganta – grupę Qianjiang – i przeniesieniu produkcji do Chin trzy lata później, Benelli mocno stanęło na nogi i dziś oferuje sporą gamę dobrej jakości motocykli o bardzo różnych pojemnościach.
Trzeba to powiedzieć uczciwie – w momencie pojawienia się kapitału chińskiego Benelli znów nie miało dobrej passy. Inżynierowie z Pesaro ponownie dali się ponieść fantazji, a firma miała w swojej ofercie tak szalone konstrukcje jak Tornado czy TNT. Były to maszyny równie piękne, co mało funkcjonalne i odstraszające nieco klientelę. Gdy Benelli stało się częścią grupy Qianjiang z siedzibą w Wenling, nowi właściciele zaczęli wprowadzać swoje porządki, co nie do końca spotkało się z entuzjazmem pracowników firmy. Podniosły się głosy, że Benelli nie może rozwijać skrzydeł i tworzyć nowych, ambitnych konstrukcji, tylko musi pod dyktando zarządu z Azji koncentrować się na budowie jakichś małolitrażowych „piardów”.
Chińczycy starali się tonować nastroje: „spokojnie, najpierw uporządkujmy sprawy, zacznijmy pracę u podstaw, a z czasem dojdziemy i do dużych motocykli”. Jak pokazała historia, mieli rację. Dzisiaj Benelli jest jedną z najbardziej dynamicznie rosnących firm motocyklowych, błyskawicznie odzyskuje pozycję na włoskim rynku, a jej maszyny są coraz większe i bardziej dopasione. Jak wykazuje praktyka, współpraca Wschodu z Zachodem wychodzi wszystkim na dobre. Połączenie pracy włoskiego biura konstrukcyjnego Centro Stile Benelli i wysiłków chińskich fabryk daje znakomite rezultaty.
Lwia rodzina
Wszystkie motocykle z rodziny Leoncino mają jeden wspólny wyróżnik – małą statuetkę Lwa z Pesaro na przednim błotniku. Jest ona inspirowana rzeźbami znajdującymi się na frontonie pałacu Ca’ Pesaro, a bram fabryki Benelli jeszcze przed II WŚ strzegły dwa kamienne lwy. Mało tego – model Leoncino (oczywiście ze statuetką lwa na przednim błotniku) został wprowadzony przez Benelli do oferty już na początku lat 50. ubiegłego wieku. W chwili obecnej jest to zupełnie spora familia, bo jednostki napędowe zaczynają się od 125 ccm i rosną poprzez 250 i 500 ccm, aż do osiemsetki. Jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę, że niektóre modele dostępne są w nieco uterenowionej wersji Trail, to mamy naprawdę imponujący wybór.
Generalnie rodzina Leoncino reprezentuje gatunek neo-retro (ale z dużą dawką nowoczesności). Wszystkie te motocykle charakteryzują się konsekwentnym wzornictwem i stylistycznie są do siebie podobne. Na drodze od razu będzie widać, że jedzie Leoncino, tyle tylko, że nie od razu będzie wiadomo, jakiej pojemności. W zależności od doświadczenia, umiejętności, ale także temperamentu i rodzaju posiadanego prawa jazdy – A, A2, a przypadku wersji 125 A1 lub B – możesz w tym lwim stadku znaleźć coś dla siebie.
Najmniejszy z miotu
Charakterystycznym elementem rodziny Leoncino jest przedni reflektor w kształcie jakby stadionu lekkoatletycznego. Oczywiście są różne gusta, ale mnie taka nietuzinkowa stylistyka się podoba. Troszkę słabo jest z wyświetlaczem, bo o ile cały pojazd jest zaprojektowany zgodnie z najlepszymi włoskimi tradycjami wzorniczymi, to w tym zakresie pomysłami gospodarowano raczej oszczędnie. W Leoncino zastosowano zwykły ciekłokrystaliczny ekran LCD, który wyświetla jedynie najbardziej podstawowe parametry. Podejrzewam, że konstruktorzy pojazdu musieli zostawić sobie coś do ulepszenia. Zapewne kolejna generacja „Benka” będzie już wyposażona w kolorowy ekran TFT, a może i system ABS (teraz jest CBS), a wtedy będziemy mogli mówić o nowym modelu motocykla.
Patrząc na zestaw wskaźników można wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, jak większości małych motocykli, wskaźnik paliwa jest niezbyt precyzyjny. Przez dłuższy czas nie może się zdecydować, czy pokazywać 1/4 zbiornika, czy już rezerwę. Po drugie – motocykl był chyba konstruowany z myślą o znacznie cieplejszym klimacie niż nasz. Ze wskazań wynika, że silnik jest permanentnie niedogrzany (nawet w naprawdę gorące dni). Gdy dotkniemy ręką gumowych przewodów układu chłodzącego, to też raczej się nie sparzymy.
Silnik to dobry znajomy, stosowany już od kilku lat w stodwudziestcepiątce Keewaya – modelu RKF. Oznacza to, że Leoncino 125 wyposażony jest w jednostkę napędową chłodzoną cieczą i sześciostopniową skrzynię biegów. Co prawda silnik nie osiąga pełnych 15 kucyków, dopuszczalnych przepisami dla tej klasy pojemnościowej, tylko trzynaście, ale i tak jest nieźle. Motocykl jest dosyć żwawy, z pewnością nie będzie zawalidrogą, ale aby jazda była dynamiczna, trzeba się sporo nawachlować dźwignią zmiany biegów. Przy okazji mała uwaga – skrzynia jest rzeczywiście precyzyjna i bez problemów da się zmieniać przełożenia zarówno w górę, jak i w dół, bez używania sprzęgła. Niewielkie problemy pojawiają się jedynie wtedy, gdy zatrzymamy maszynę i dopiero wtedy chcemy wbić „luz”. Poszukiwania neutrala mogą zająć kilka sekund.
Oszczędny elegant
Silnik skonstruowany jest na tyle dobrze, że nawet na najwyższych obrotach nie generuje uciążliwych dla jeźdźca wibracji. Na moim torze doświadczalnym, czyli obwodnicy Warszawy, w sprzyjających okolicznościach widziałem na prędkościomierzu liczbę 117. Weryfikacja pomiaru przy pomocy GPS-a w telefonie wykazała, że licznik nieco przekłamuje – w praktyce Leoncino 125 jedynie nieznacznie przekracza prędkość 100 km/h. Jednak moim zdaniem 10 Nm momentu i stówka na liczniku to wielkości absolutnie wystarczające do sprawnego poruszania się po mieście.
A w trasie? Bardzo szybko nie jest, ale gdy uzbroimy się w odpowiednią dawkę cierpliwości, dojedziemy na koniec świata. W dodatku dosyć komfortowo, bo Benek nie jest bardzo małym motocyklem, a pozycja za sterami (przynajmniej przy moim wzroście) jest komfortowa. Siedzisko jest dobrze wyprofilowane i wygodne. Nawet odgłosy wydobywające się z wydechu są jakby nieco poważniejsze niż w większości maszyn tej klasy pojemnościowej. Na pierwszy rzut oka, to chyba ten sam tłumik, który znamy z modelu BN 125.
Zbiornik paliwa mieści 12,5 litra, co w teorii (wg danych producenta) powinno wystarczyć na przejechanie ponad 450 km. Nie chciałem ryzykować sytuacji, w której musiałbym pchać maszynę do stacji benzynowej, więc zadowoliłem się dystansem 400 km i coś tam jeszcze w baku chlupało. Licząc na szybko, zużycie paliwa nie przekracza 3,5 l/100 km, nawet przy ostrym traktowaniu motocykla.
Na koniec pozostaje kwestia ceny. Za niecałe szesnaście tysięcy zł (15 900 w momencie pisania materiału) otrzymamy kawał solidnej maszyny, w dodatku opatrzonej logotypem szacownej włoskiej marki. Przy dzisiejszej galopującej inflacji to nie jest suma szokująca, chociaż oczywiście znajdziecie na rynku tańsze modele. W znakomitej większości przypadków motocykle Benelli cieszą się opinią mało awaryjnych i raczej nie ma z nimi kłopotów, a z serwisem czy dostępem do części też jest zupełnie nieźle.
Zdjęcia: Tomasz Parzychowski
Dane techniczne
Benelli Leoncino 125
SILNIK | |
Typ: | czterosuwowy, chłodzony cieczą |
Układ: | jednocylindrowy |
Rozrząd: | SOHC, cztery zawory na cylinder |
Pojemność skokowa: | 124,1 ccm |
Średnica x skok tłoka: | 54 x 54,5 mm |
Stopień sprężania: | 11,6:1 |
Moc maksymalna: | 12,24 KM (9,4 kW) przy 9500 obr./min |
Moment obrotowy: | 10 Nm przy 8500 obr./min |
Zasilanie: | wtrysk paliwa EFI |
Smarowanie: | mokra miska olejowa |
PRZENIESIENIE NAPĘDU | |
Sprzęgło: | wielotarczowe, mokre |
Skrzynia biegów: | sześciostopniowa |
Napęd tylnego koła: | łańcuch |
Silnik-sprzęgło: | łańcuch |
PODWOZIE | |
Rama: | podwójna, stalowa, typu otwartego |
Zawieszenie przednie: | widelec teleskopowy USD, Ø 35 mm, |
bez możliwości regulacji, skok 125 mm | |
Zawieszenie tylne: | wahacz dwuramienny, centralny amortyzator olejowy, |
regulacja wstępnego napięcia sprężyn, skok 53 mm | |
Hamulec przedni: | pojedynczy, tarczowy, Ø 280 mm, |
zacisk dwutłoczkowy, CBS | |
Hamulec tylny: | tarczowy, Ø 220 mm, |
zacisk trzytłoczkowy, CBS | |
Opony przód / tył: | 100/80 R17 / 130/70 R17 |
WYMIARY I MASY | |
Długość: | 2030 mm |
Szerokość: | 840 mm |
Wysokość: | 1115 mm |
Wysokość siedzenia: | 795 mm |
Rozstaw osi: | 1370 mm |
Minimalny prześwit: | 170 mm |
Masa na sucho: | 145 kg |
Zbiornik paliwa: | 12,5 litra |
DANE EKSPLOATACYJNE | |
Prędkość maksymalna: | 116 km/h (wg producenta) |
Zużycie paliwa: | 3,5 l/100 km |
Zasięg: | ok. 400 km |
Cena: 15 900 zł | |
Importer: Motor-Land | |
https://poland.benelli.com |
.