„Motocykle wszech czasów” to temat bardzo ciekawy, ale też ryzykowny i budzący wielkie emocje. Zaprezentowane tu maszyny są moim absolutnie indywidualnym wyborem i zapewne każdy, kto chociaż odrobinę interesuje się tematem, będzie miał w głowie zupełnie inną listę. Wszystko zależy przecież od upodobań i gustów, a o tych, jak wiadomo się nie dyskutuje. Chociaż akurat w tym wypadku zawsze można podyskutować!
Na skróty:
Indian Scout 101
Przez wielu znawców tematu Indian Scout 101 uważany jest za najdoskonalszą konstrukcję producenta ze Springfield. Mimo że budowane później modele były i bardziej nowoczesne, i szybsze, to jednak poczciwa podramówka ma najszerszy krąg wiernych wyznawców Indiana i zawsze stanowi perełkę każdej kolekcji. Scout pojawił się w ofercie firmy w roku 1920. Maszyna była wyjątkowo zwrotna i lekka, i mimo że dysponowała, jak na warunki amerykańskie, małym (606 ccm, 12 KM) silnikiem, to ze względu na sposób oddawania mocy znacznie lepiej sprawdzała się w sporcie niż większy Powerplus czy wchodzący właśnie na rynek Chief . 
BMW GS
Dzisiaj mało kto pamięta, co sugeruje skrót GS w nazwie motocykli BMW. Oznaczenie stało się na tyle popularne, że jednym z określeń na ciężkie turystyczne enduro innych marek jest przymiotnik „gieesopodobny”. Te dwie litery określają po prostu przeznaczenie motocykla i są skrótem od niemieckich słów „Gelände” (teren) i „Strasse” (ulica). Mimo że to nie bawarski koncern jako pierwszy budował ciężkie (jak na tamte czasy) motocykle terenowe, to jednak BMW spopularyzowało ten rodzaj motocyklowej zabawy, która zachwyca nas do dzisiaj.
Honda CB 750 Four
To właśnie od tego motocykla rozpoczęła się wieloletnia supremacja japońskich maszyn na światowych rynkach. Honda CB 750 Four nie była ani pierwszym czterocylindrowym motocyklem na świcie, ani też pierwszym wyposażonym w tarczowe hamulce. Była jednak pierwszym, który oferował to wszystko jako maszyna seryjna, dostępna w salonie sprzedaży. W zasadzie historię rozwoju motocykli w XX wieku możemy podzielić na dwie ery – przed Hondą CB 750 Four i po niej. 
Stylistycznie CB 750 nawiązywała do najmodniejszych w owym czasie konstrukcji brytyjskich, jednak jej wygląd był nieco mniej sportowy i agresywny, tak aby wpasować się w gusta klienteli amerykańskiej. Maszyna była bowiem konstruowana właśnie z zamiarem podbicia USA, co zresztą udało się znakomicie. Motocykl miał fantastyczny czterocylindrowy silnik, tarczowe hamulce, spektakularny wygląd i rozpędzał się do 200 km/h. Po prostu był skazany na sukces. Dzisiaj, będąc już maszyną absolutnie klasyczną, jest coraz chętniej umieszczany nawet w bardzo poważnych kolekcjach.
Suzuki Hayabusa
Koncernowi Suzuki niezbyt często udawało się zbudować motocykle nietuzinkowe, wyprzedzające swoją epokę. Jednym z nielicznych przykładów takich maszyn jest Hayabusa – maszyna, która za momencik przejdzie do kategorii zabytków (produkcja seryjna ruszyła w roku 1999), a ciągle budzi ogromne emocje. Tę maszynę reklamowano jako pierwszą, która seryjnie przekraczała 300 km/h. Do tej pory trwają na ten temat spory, chociaż dla mnie dane homologacyjne oraz badania torowe przeprowadzone przez niemiecki Motorrad są wystarczająco wiarygodne. 
Royal Enfield 350
Ta, zdawałoby się, niepozorna maszyna zmotoryzowała jeden z największych krajów na świecie, jakim są Indie. Mało tego, przez ponad pół wieku niewiele zmieniła się konstrukcyjnie, co tylko dobrze świadczy o jej twórcach. Dzisiaj Royal Enfield jest już w zupełnie w innym miejscu, produkując całkiem nowoczesne motocykle, jednak to klasyczny Bullet jest chyba najbardziej rozpoznawalnym modelem fabryki z Madrasu.






