Takiej wiadomości prosto z testów MotoGP na torze w Jerez de la Frontera nie spodziewał się nikt! Suzuki, które dwa lata temu sięgnęło po tytuł mistrzowski, na koniec tegorocznej rywalizacji postanowiło wycofać się z MotoGP! Powodem ma być trudna sytuacja ekonomiczna spowodowana pandemią Covid-19 oraz trwającą wojną na Ukrainie.
Jeszcze w erze motocykli klasy 500 cc, Suzuki seryjnie zgarniało mistrzostwa z Barrym Sheenem czy Kevinem Schwantzem, a na koniec z Kennym Robertsem Juniorem. Na koniec sezonu 2011, już w erze czterosuwów, producent wycofał się jednak z MotoGP z powodu problemów finansowych. Widać to było już wcześniej, gdy jego jedynym zawodnikiem był wówczas Alvaro Bautista.
Wkrótce jednak Suzuki postanowiło odnowić projekt o nazwie MotoGP, na jego czele stawiając Davide Brivio i pozwalając mu działać. „Niebiescy” wrócili na pełen etat w 2015 roku, a już w kolejnym sezonie dzięki Maverickowi Viñalesowi wygrali wyścig na Silverstone. Było to pierwsze zwycięstwo od 2007 roku, kiedy to we Francji triumfował Chris Vermeulen.
Suzuki ewidentnie robiło postępy, a zwieńczeniem ich zaangażowania było zdobycie tytułu mistrzowskiego w 2020 roku wraz z Joanem Mirem. Trzeci w klasyfikacji generalnej był z kolei jego team-partner Alex Rins. Jednocześnie producent z Hammamatsu wygrał w klasyfikacji zespołowej, a i do triumfu wśród konstruktorów zabrakło niewiele.
Po trudnym sezonie 2021 bez ani jednego zwycięstwa, zakończonym co prawda trzecim miejscem Mira w „generalce” ale też fatalną formą Rinsa, w tym roku Suzuki wróciło do czołówki. Po sześciu wyścigach, w klasyfikacji generalnej Alex jest czwarty, a Joan szósty. Do lidera Fabio Quartararo tracą kolejno 20 i 33 punkty. Team Suzuki ECSTAR prowadzi z kolei w tabeli zespołów.
Poniedziałkowa decyzja Suzuki o tym, że po sezonie 2022 wycofuje się z MotoGP, jest prawdziwym szokiem dla wszystkich – począwszy od członków zespołu, przez zawodników, a na reszcie paddocku skończywszy. Tym bardziej, że dopiero co do składu dołączył Livio Suppo, który w roli menadżera projektu miał pomóc Suzuki wrócić na szczyt.
Powodem wycofania się mają być, a jakże, pieniądze. Zamieszanie na globalnym rynku spowodowane najpierw pandemią koronawirusa, a następnie wojną na Ukrainie sprawiły, że wszyscy jeszcze bardziej skupiają się na oszczędnościach. Nie inaczej wygląda to w przypadku Suzuki, które będzie musiało najprawdopodobniej słono zapłacić za odejście z MotoGP. Dopiero co producenci podpisali bowiem nowe, pięcioletnie umowy z Dorną na starty w Grand Prix. Wycofanie się po zaledwie jednym sezonie jego obowiązywania… Cóż, zapewne będzie tańsze, niż kontynuacja ścigania.
Teraz wydaje się niemalże pewne, że po wycofaniu Suzuki, Joan Mir w kolejnym sezonie dołączy do Repsol Hondy, gdzie zastąpi Pola Espargaro. Plotkowano o tym od dawna, a teraz wydaje się to jedyną sensowną opcją dla mistrza świata z 2020 roku. Nieznana pozostaje z kolei przyszłość Alexa Rinsa, który odbudował się po trudnym sezonie 2021 i jeszcze tydzień temu przyznawał, że Suzuki chce podpisać z nim kontrakt na kolejny rok.