Fabryczny chopper – kiedyś sam taki pomysł budził sprzeciw „prawdziwków” z klubów motocyklowych, z biegiem czasu został jednak dobrze przyjęty przez rynek. W artykule z marca 1994 roku o oryginalnym tytule „Nocny cowboy” Krzysztof Wydrzycki przedstawił Harleya Softail Custom, zbudowanego według tej koncepcji.
Każde szanujące się pismo motocyklowe prowadzi dział, w którym dzieli się ze swoimi czytelnikami radami natury technicznej, odpowiada na prośby i rozwiewa wątpliwości. Przeglądając archiwalny numer amerykańskiego miesięcznika „Cycle” z 1954 roku natknąłem się na artykuł, który odpowiadał pewnemu czytelnikowi z Kalifornii jak przerobić jego Harleya model Hydra-Glide na choppera. Samo słowo „chop”, od którego wzięły nazwę te piękne motocykle znaczy mniej więcej tyle co: ciąć, chlastać.
I cóż radził czytelnikowi redaktor działu tecznicznego? ,,Obetnij wszystko to, co nie jest ci naprawdę konieczne. Odkręć tylny błotnik, a na jego miejsce zamontuj przedni, lecz z obciętą i zaokrągloną przednią jego częścią. Przód tego błotnika ma być teraz z tyłu motocykla. Tylny błotnik odłóż do garażu … ” itd. itp.
Jak widać receptura była prosta i tysiące motocyklistów cięło swoje maszyny tak, by odpowiadały ich gustom. Wiadomo, że prawdziwy harleyowiec jest wyczulony na niepowtarzalność swojego motocykla tak jak dama z dobrego towarzystwa na oryginalność swojej sukni. Napotkanie konkurentki w takiej samej kreacji wieczorowej to wystarczający powód do migreny i wyrywania sobie włosów z głowy. Jak świat długi i szeroki miłośnicy motocykli spod znaku krzyczącego orła wydają ostatnie pieniądze, by ich motocykl odróżniał się w tłumie innych. W kraju, gdzie jeździ najwięcej Harleyów, nazywają to „customizing”.
Długo trwało nim „chłopoki z Milłoki (Milwaukee)” wpadli na pomysł, że po co nabywcy Harleyów mają odcinać pół przedniego błotnika, a tylny wieszać w garażu, skoro oni mogą zrobić to za nich (oczywiście nie za darmo). Odpowiedzialny za stylistykę produkowanych motocykli Willie G. Davidson (potomek założycieli firmy) zaprojektował w 1984 roku model Softail, który po drobnych retuszach w 1986 roku produkowany jest po dziś dzień jako Softail Custom.
FXSTe 80 Softail eustom, bo tak brzmi pełna nazwa tego motocykla jest odpowiedzią firmy na wzmożone zainteresowanie klienteli motocyklem w stylu „Easy Rider”, a że nie każdy musi mieć smykałkę do majsterkowania, firma oferuje mu gotowego choppera. Oczywiście wzbudza to święte oburzenie wszystkich fanatyków (w dobrym znaczeniu tego słowa) choppera, dla których chopper oznacza to samo co indywidualność i niepowtarzalność nie do odtworzenia na taśmie produkcyjnej, choćby nawet słynnej fabryki w Milwaukee. Od kiedy motocykl przestał być „wołem roboczym” w sytych społeczeństwach Zachodu, a stał się przedmiotem służącym rekreacji i czynnemu spędzaniu wolnego czasu, pojawił się swoisty kult otaczający tą pozornie martwą maszynę. Motocykl może wyznaczać styl życia i określać stosunek do otaczającej nas rzeczywistości. Znudzony dostatkiem „Yuppie” może lekko uszczuplić swoje konto w banku, by zaznać odrobiny szaleństwa rzucając się motocyklem – symbolem buntu – na drugi koniec Stanów Zjednoczonych. W swojej podróży może równie dobrze spotkać bezrobotnego mechanika samochodowego, jadącego starym Harleyem skleconym po wielu godzinach znojnej pracy, jak i rządzącą się swoimi prawami zmotoryzowaną komunę brzuchatych brodaczy.
Harley jest jedynym swego rodzaju bożkiem stworzonym przez wiernych mu motocyklistów. O dziwo, sama firma nie brała udziału w tym procesie, przyglądając się biernie zmianom zachodzącym w mentalności owej subkultury. Jednak po latach 60-tych, latach buntu i kontestacji, do Harleya przylgnęła otoczka symbolu wyzwolenia się spod sztywnych konwenansów nowobogackiego stylu życia.Dzięki temu dzisiaj szefowie firmy mogą mówić, że sprzedają tylko ideologię. Sam motocykl jest tylko skromnym dodatkiem do niej. Już pierwszy rzut oka na lśniącą chromami sylwetkę motocykla wzbudza żywsze bicie serca. To dziwne, ważący prawie 280 kg Softail Custom sprawia wrażenie lekkiego i zwiewnego. Być może jest to zasługą przedniego szprychowanego koła o średnicy 21 cali, wysuniętego daleko do przodu na długim widelcu teleskopowym. Tył jest bardziej przysadzisty, co dodatkowo podkreśla pełne, tarczowe koło o średnicy 16 cali zapożyczone z modelu Fat Boy. Stylizacja motocykla nawiązuje do początków lat pięćdziesiątych, co w znacznej mierze jest zasługą ramy typu Softail. Softail, co można tłumaczyć jako „miękki tył”, powstał w 1984 roku. Ten charakterystyczny już dla firmy Harley-Davidson rodzaj ramy sprawia wbrew swej nazwie złudzenie sztywnego zawieszenia tylnego koła. Tymczasem pod skrzynią biegów znajduje się poziomo leżący amortyzator ze sprężyną resorującą. Przestrzenny wahacz o kształcie dwóch połączonych ze sobą trójkątów łożyskowany jest w górnej części ramy. Jakkolwiek jest to własna konstrukcja firmy Harley-Davidson, to jej działanie przypomina bardzo tylne zawieszenie Moto Guzzi z końca lat trzydziestych. Tego typu zawieszenie, jak i cała rama stosowana jest jeszcze w kilku innych modelach Harleya, w nazwie których występuje „Softail”.
Silnik typu Evolution zaprezentowano dziesięć lat temu jako ukoronowanie siedmiu lat pracy. Harley-Davidson jest bardzo powściągliwy jeśli chodzi o wprowadzanie zmian konstrukcyjnych. O ile producenci japońscy prześcigają się, by co roku prezentować coraz to nowsze modele, H-D wprowadza zmiany stopniowo i powoli. Chyba właśnie dlatego nowego (dziesięć lat temu) silnika nie nazwano Revolution. Żeliwne cylindry starego silnika typu Shovelhead zastąpiono odlewanymi z lekkich stopów z wtopioną żeliwną wkładką, zmieniono kształt komór spalania, zastosowano nowe tłoki z płaskimi denkami. Silnik jest lżejszy, mocniejszy i o wiele trwalszy od swego poprzednika. Ponadto jak twierdzą złośliwi, jest pierwszym silnikiem w historii firmy pozbawionym chronicznych wycieków oleju.Dwa rozchylone pod kątem 45 stopni cylindry mają w sumie 80 cali sześciennych pojemności skokowej, czyli całe 1340 centymetrów sześciennych. Moc w wersji oryginalnej wynosi 65 KM, lecz na rynki europejskie ograniczana jest do 49 KM. Pomiędzy cylindrami znajduje się gaźnik o stałym podciśnieniu rodem z japońskiej firmy Keihin. Nad prawidłowym luzem zaworowym czuwają samoregulujące się hydrauliczne popychacze. Wałek rozrządu znajduje się oczywiscie w bloku silnika. W przeciwieństwie do innych modeli Harleya, w których silnik zawieszono wahliwie za pomocą silentbloków, w ramie Softail silnik mocowany jest na sztywno, co powoduje przenoszenie wibracji z potężnego silnika na resztę motocykla i jego załogę.Pod siodłem kierowcy znajduje się pięknie chromowany, przypominający w kształcie podkowę, znany jeszcze z końca lat trzydziestych z modelu Knucklehead zbiornik oleju silnikowego. Napęd z silnika na wielotarczowe mokre sprzęgło przenoszony jest za pomocą podwójnego łańcucha. Skrzynia biegów posiada pięć przełożeń. Tylne koło napędzane jest kevlarowym paskiem zębatym. To wprowadzone w 1980 roku w modelu Sturgis rozwiązanie pozwala przejechać 50000 mil bez żadnego smarowania i regulacji. Szeroka kierownica i wysunięte do przodu podnóżki wymuszają na kierowcy zajęcie pełnej dostojności pozycji. Niestety, powyżej 140 km/h motocyklista musi się mocno trzymać kierownicy, by pokonać pęd wiatru.Charakterystyczny dla Harleya jest dwuczęściowy włącznik migaczy. Aby włączyć lewy migacz wciska się klawisz na lewej rączce kierownicy, prawy migacz włącza na prawej rączce. Prawda, jakie proste? Pękaty zbiornik paliwa mieści niespełna 19 litrów bezołowiowej benzyny i ma dwa wlewy. Pomiędzy nimi znajduje się tradycyjna dla Harleya konsola z szybkościomierzem, lampkami kontrolnymi i stacyjką.
Wiosna za pasem. Wyobraź sobie jak siedzisz za szeroką kierownicą, a ciepły wiatr rozwiewa włosy twoje i twojej pasażerki. Potężny silnik bije w rytmie waszych serc i mila za milą słonecznej równiny zostaje za wami. Gdzieś daleko, za górami, zostawiliście wasze zmartwienia i kłopoty. Gonicie chowającą się za poszarpany horyzont krwistoczerwoną tarczę słońca. To chyba nazywa się wolność. Nie trać czasu! Żyjesz tylko raz.