Trudno sobie wyobrazić, by ta zadziorna sylwetka nie budziła silniejszych wrażeń. Mimo upływu ponad roku od swej premiery Ice wciąż pozostaje jedynym tak zaawansowanym stylistycznie pojazdem klasy 50, o którym można jeszcze powiedzieć skuter.
Podobny do mechanicznego owada przypomina raczej transformera, który „urwał się” właśnie z jednej z filmowych kreskówek SF i przeistoczył w miejski pojazd gotowy do podboju ulic, chodników, schodów, murków czy wszelkiego ugoru. To stylistyczne arcydzieło Gilery jest prawdziwą osobliwością w licznym światku skuterowych „50”. Jest bardziej techno-gadżetem epoki Matrix niż jeszcze jednym miejskim transporterem. Nieliczne modele konkurencyjne z tej niszy wyglądają przy Gilerze jak ubodzy krewni. Ice szczyci się wyeksponowanymi elementami nowatorskiej, jak na skuter, konstrukcji ramy i perfekcyjnym opracowaniem wizualnym każdego elementu, tak że całość tworzy unikalne wrażenie żyjącej maszynerii z innego świata.
Mrożąca krew w żyłach matowa czerń nielicznych osłon – skontrastowana z błyszczącymi aluminium mocarną ramą i blokiem napędowym – prezentuje się wybornie. Tył pojazdu wieńczy cudownie skrojony błotnik na wysięgniku. Z przodu uwagę przyciąga magiczne oko wyświetlacza parametrów oraz charakterystyczny trójkątny reflektor. Całość toczy się na masywnych szosowych oponach i kolorowych kółkach. W ogóle i w szczególe to prawdziwa uczta dla oczu. Mimo wątłych osłon Ice robi wrażenie wyrafinowanego „mięśniaka”. Krótka, zwarta sylwetka i wysoko zawieszona rama z potężną centralną rurą nośną objawiają wyczynowy charakter tej maszyny, zapewniając jej miejsce w rodzącej się dopiero skuterowej dyscyplinie pośród tzw. sportów ulicznych.
Jednak gdy przyjdzie wymienić użytkowe zalety nowatorskiej Gilery, jazdy próbne ujawniają wybitnie spartański charakter tego skutera. Dzięki temu, iż nie ma schowka pod kanapą i nie zapewnia praktycznie żadnej osłony przed wiatrem i deszczem, trudno zaliczyć Ice’a do skuterów, u których są to cechy kluczowe. Z drugiej strony, ów brak okazuje się zaletą. Krótkie nadwozie pozbawione zbędnych, ważących przecież swoje elementów, to podstawa, gdy potrzebna jest zwrotność i ruchliwość. Ciasno upakowane podzespoły zajmują tu minimalną przestrzeń. Zrezygnowano nawet z typowego zbiornika oleju, który trafił do ramy nad podestem.
Pod względem przydatności do ciasnych manewrów Ice osiąga ekstremum, ale mimo to szkoda, że oryginalne zabiegi stylistyczne i konstrukcyjne nie pociągnęły za sobą podobnej pieczołowitości w przystosowaniu do jazdy wyczynowej.
Fenomenalna zwrotność osiągnięta także dzięki stosunkowo szerokiej kierownicy to nie wszystko. Już podczas spokojnej jazdy we znaki daje się źle zaprojektowany podest, który nie ma progu ograniczającego od przodu, a w dodatku jest mało przyczepny. W efekcie na każdej nierówności podłoża nogi kierującego sukcesywnie przesuwają się do przodu, co w sytuacji ekstremalnej może prowadzić do całkowitego ich zsunięcia i niebezpiecznego zachwiania równowagi. Pomocne w tej sytuacji, a także podczas akrobacji, okazują się podnóżki pasażera.
Innym minusem, jak na pojazd, który z założenia ma fikać koziołki, jest spora masa startowa. Zatankowany skuter waży aż 93 kg.
Kolejny zawód sprawia siodło. Jest co prawda wygodne, ale umieszczone nieco za wysoko, co nie sprzyja stabilności, a dodatkowo pokryte jest śliską tapicerką, co na pewno nie przysparza poczucia pewności podczas gwałtownych manewrów. Nieco więcej można by wymagać także od pojedynczego amortyzatora tylnego. Podczas zwykłej jazdy spisuje się perfekcyjnie, jednak podczas skoków obciążony silnikiem tył pojazdu łattwo osiąga kres możliwości tłumienia. Do pewnego stopnia jego skuteczność można zwiększyć, używając czterostopniowego zakresu regulacji napięcia sprężyny.
Przednie lagi są odpowiednio długie i działają bez zarzutu.
Nie rozczarowują także napęd i hamulce. Chłodzony powietrzem dwusów Gilery to znany z innych modeli ultranowoczesny Hi-Per-2 z wydechem zaopatrzonym w katalizator. Osiąga on przyzwoitą moc 4,1 KM i cechuje go spontaniczna reakcja na otwarcie gazu. Ceną za dobre osiągi jest tu spore zużycie paliwa sięgające niemal 4l/100 km. Brak pełnych osłon i zastosowanie przepuszczalnego dla światła plastiku zapewnia przejrzysty dostęp do osprzętu silnika i jego łatwą obsługę, co w zwykłym skuterze bywa czasochłonną zmorą.
Dobrym osiągom napędu wtórują znakomite hamulce. Przedni Brembo jest niezwykle efektywny i precyzyjny, tylny bębnowy także nie wykazał słabości.
Mocną stroną tego skutera jest przedni reflektor. Gustowny, ale przede wszystkim bardzo wydajny dzięki żarówce halogenowej.
Z której strony nie podziwiać by Ice’a, najmocniejszym jego atutem pozostaje jedyny w swoim rodzaju image. Chociaż właściwości jezdne są także bliskie perfekcji, to słabe walory użytkowe znacznie ograniczają możliwości Gilery. Za to na pewno wart jest on swojej ceny, która relatywnie nie odstrasza. Dodatkowo okazuje się, że w czasach rosnącego popytu na rekreację i sporty ekstremalne tak ekstrawaganckie pojazdy znajdują coraz więcej amatorów.