Casey Stoner znów popsuł zabawę i rozjechał rywali po raz trzeci z rzędu i siódmy w sezonie. Australijczyk z zespołu Repsol Honda, który w sobotę zdobył pierwsze pole startowe tylko na początku wyścigu dał poszaleć Daniemu Pedrosie, ale od siódmego okrążenia już samodzielnie prowadził stawkę, systematycznie odjeżdżając rywalom. Hiszpan też „okopał” się na drugiej pozycji […]
Casey Stoner znów popsuł zabawę i rozjechał rywali po raz trzeci z rzędu i siódmy w sezonie. Australijczyk z zespołu Repsol Honda, który w sobotę zdobył pierwsze pole startowe tylko na początku wyścigu dał poszaleć Daniemu Pedrosie, ale od siódmego okrążenia już samodzielnie prowadził stawkę, systematycznie odjeżdżając rywalom. Hiszpan też „okopał” się na drugiej pozycji i wyścig można by uznać za wielką nudę, gdyby nie wydarzenia na tyłach. Trzeci na mecie w Indianapolis, ku uciesze miejscowej publiczności był Ben Spies, ale to też nie przyszło łatwo. Po pierwszych okrążeniach Amerykanin jechał jako dziewiąty i dopiero później rozpoczął wspinaczkę w klasyfikacji wyścigu. Na szesnastym okrążeniu po ataku na swojego kolegę z zespołu Yamaha, Jorge Lorenzo wyszedł na trzecie miejsce, którego nie oddał aż do mety. Dla Bena, to drugie z rzędu podium na Indianapolis. Sukces Spiesa komplikuje życie Lorenzo, ponieważ jego strata do Stonera w klasyfikacji generalnej wzrosła po tych zawodach do 44 oczek, a to już dużo.
Jest szansa, że Stoner będzie koronowany na Mistrza Świata na swoim domowym GP w Australii. Dużo napracował się też Valentino Rossi, który startując z czternastego pola był już nawet 10, żeby nagle, po błędzie spaść na ostatnie miejsce. Dziewięciokrotny Mistrz Świata nie złożył jednak broni i po szaleńczej pogoni wdarł się jeszcze na dziesiąte miejsce. Sporo problemów z oponami mieli inni zawodnicy dosiadający motocykli Ducati, Loris Capirossi i Karel Abraham wycofali się z wyścigu, a Nicky Hayden po zmianie koła z dwoma dublami był ostatni. W klasyfikacji generalnej spokojnie prowadzi Stoner, przed Lorenzo, a na trzecim miejscu jest Andrea Dovizioso. Na czwarte miejsce wrócił Dani Pedrosa, a po sukcesie na swoim terenie na piąte, kosztem Rossiego awansował Spies.
Moto2 to kolejny popis Marca Marqueza, Mistrz Świata 125 z zeszłego sezonu zaliczył piątą wygraną w tym sezonie i mimo słabego początku sezonu liczy się w grze o tytuł. Po wyścigu w USA ma już tylko 28 punktów straty do Stefana Bradla, który dominował w pierwszej fazie rozgrywek. Na Indianapolis Niemiec był dopiero szósty, prawie 10 sekund za Hiszpanem. To nadal spora zaliczka, ale jeśli Marquez wygra wszystkie wyścigi do końca sezonu, a Bradl będzie zawsze drugi to tytuł 2 punktami przypadnie Hiszpanowi. Wyścig dla zwycięzcy przebiegał „standardowo”, kilka okrążeń z tyłu i atak. Od 8 kółka rywale mogli oglądać już tylko jego plecy. Podium dopełnili niespodziewanie rodacy zwycięzcy, Pol Espargaro i Esteve Rabat. Dla obu były to pierwsze „pudła” w klasie Moto2. W klasyfikacji generalnej po wyścigu w USA za plecami wspomnianych już Bradla i Marqueza znajdują się Andrea Iannone i Alex De Angelis z równą ilością punktów oraz Simone Corsi.
W najmniejszej klasie 125 szósty wyścig w sezonie wygrał lider klasyfikacji generalnej Nico Terol. Hiszpan był już najlepszy w kwalifikacjach, a w wyścigu nie oddał rywalom nawet jednego kółka. Drugi na mecie był jego rodak, młodziutki Maverick Vinales, który musiał namęczyć się z Sando Cortese z Niemiec i kolejnym Hiszpanem Sergio Gadea. Dzięki zwycięstwu Terol dołożył kolejnych czternaście punktów do swojej przewagi nad Johanem Zarco (w USA piąty) i ma już 26 oczek przewagi. Trzeci jest Vinales, ale po pietach depcze mu Cortese. Końcówka sezonu zapowiada się więc pasjonująco.
Tekst Łukasz Świderek | Zdjęcia Agencja Świderek