fbpx

Hayabusa to japońska nazwa sokoła wędrownego, który pikując potrafi w locie nawet przekroczyć 300 km/h. Tak samo nazwano równie szybkie Suzuki GSX 1300R.

Niektóre modele jednośladów to kamienie milowe motocyklizmu, zajmujące w historii miejsce szczególne. Jest wśród nich również Suzuki Hayabusa, pierwszy seryjny motocykl z prędkością maksymalną przekraczającą 300 km/h.

Historyczny wynik

Debiut tego modelu w 1998 r. stał się prawdziwą sensacją ze względu na moc silnika i osiągi. W momencie premiery GSX 1300R był najmocniejszym i najszybszym motocyklem na świecie. Przydomek, jakim go obdarzono, to japońska nazwa sokoła wędrownego, uznawanego za najszybsze zwierzę na świecie. Hayabusa osiąga w locie nurkowym 300 km/h. Suzuki Hayabusa robi to samo na szosie.

GSXF 1300 Suzuki Hayabusa

Potwierdzenie szokujących danych fabrycznych uzyskali włoscy dziennikarze na torze należącym do niezależnej firmy badawczej Idiada (m. in. badania homologacyjne dla motoryzacji) w Hiszpanii, pod Barceloną. Pomiar fotokomórką wykazał 302 km/h, a po odkręceniu lusterek nawet 312 km/h. Kolejna bariera w motocyklizmie została przełamana.

Nowy projekt

Hayabusa to jeden z bardziej spektakularnych owoców swoistego wyścigu zbrojeń, jaki w przemyśle motocyklowym rozgorzał w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. To właśnie wtedy moce silników sportowych bolidów zaczęły gwałtownie rosnąć, do poziomu, jaki wcześniej nikomu się nawet nie marzył. Model GSX 1300R, ze swoimi 175 KM, stanowił odpowiedź na Hondę CBR 1100XX o mocy 164 KM.

Suzuki miało niełatwe zadanie, bo startowało z niskiego pułapu. W 1998 r. flagowy „sportsmen” tej firmy, dwucylindrowy TL 1000S, miał zaledwie 125 KM. By pobić konkurencję, trzeba było sięgnąć po bardziej wydajny układ cylindrów R4 i zaprojektować wszystko od nowa. Suzuki tak zrobiło, przy okazji zwiększając pojemność skokową do wartości niespotykanej dotychczas w klasie sport.

Nic szczególnego

Efekt był piorunujący – rekordowa moc i prędkość maksymalna. Najciekawsze, że takie rezultaty osiągnięto bez szczególnych fajerwerków technicznych. Silnik od strony konstrukcyjnej mieścił się w standardach ówczesnej klasy „sport” – chłodzenie cieczą, dwa wałki rozrządu w głowicy, cztery zawory na cylinder, szklankowe popychacze, wtrysk paliwa, cewki zapłonowe na świecach, system dynamicznego doładowania. Blok jednostki napędowej podzielony został horyzontalnie tylko w jednej płaszczyźnie, a blok cylindrów stanowił oddzielny element, przykręcany do korpusu silnika.

Niczego szczególnego nie zastosowano też w podwoziu. Przednie zawieszenie oparto na widelcu typu upside-down, z tyłu zamontowano solidny wahacz z górnym wzmocnieniem. Cel został jednak osiągnięty – motocykl pozostawał stabilny nawet przy bardzo dużych prędkościach. Oszałamiającymi osiągami można było delektować się bez ryzyka. Bez zarzutu działały też hamulce. Przednie tarcze (320 mm) przejęto z GSX-R 750.

Końcowy szlif

Suzuki doskonale wiedziało, że zadeklarowane w danych technicznych osiągi będą natychmiast weryfikowane w praktyce, dlatego jeszcze przed premierą poświęciło wiele uwagi sprawdzeniu, czy Hayabusa rzeczywiście potrafi pokonać barierę 300 km/h.

Cała końcowa faza testów przebiegła na niemieckiej autostradzie A81 w okolicy Hailbronn. Tam właśnie sprawdzano aerodynamikę motocykla, pieczołowicie dopracowaną w tunelu aerodynamicznym, a także dobierano najlepsze ogumienie. W ciągu ośmiu tygodni jazd kontrolnych zużyto 120 zestawów opon. Kierowcami testowymi byli Jean Claude Richet oraz Roger Simmons.

Gotowy już GSX 1300 R zadebiutował pod koniec 1998 r., stając się spektakularną nowością sezonu 1999 i wywołując mnóstwo komentarzy. O Hayabusie mówiono wiele, ale nie tylko z powodu osiągów. Przede wszystkim roztrząsano, czy jest to motocykl sportowy czy sportowo-turystyczny, choć sam producent określał model mianem „sport”, a wydawcy katalogów umieścili Hayabusę w dziale „motocykle sportowe”.

Komentowano też zaskakująco przyjazny dla użytkownika charakter jednośladu. Ten pozornie duży, ciężki i narowisty motocykl okazał się łatwy w prowadzeniu, poręczny i wyjątkowo wygodny jako środek lokomocji.

Nawet pasażer mógł poczuć się komfortowo, bo nisko prowadzone tłumiki pozwoliły obniżyć położenie podnóżków. Szeroki zakres obrotów użytecznych, zapewniający fantastyczną elastyczność, sprzyjał z kolei spokojnej i oszczędnej jeździe, gdy kierowca nie potrzebował manifestować nieprzeciętnych możliwości GSX 1300R.

Raz a dobrze

Fakt, że konstrukcję Hayabusy opracowano niemal od podstaw, miał spore znaczenie dla późniejszych losów modelu. Jak bywa z tego typu nowościami, nie obyło się bez rozmaitych wpadek, które krok po kroku trzeba było poprawiać.

Najszybciej zajęto się wadliwym napinaczem łańcucha rozrządu. Z jego powodu ogłoszono serwisową akcję przywoławczą. W wersji na sezon 2000 wzmocniono z kolei sprężyny sprzęgła i poprawiono mechanizm włączania sprzęgła, bowiem zużywał się bardzo szybko i przestawał działać. Poprawione egzemplarze GSX 1300R uznawane są za mało awaryjne i trwałe. Nie występują żadne, typowe, często powtarzające się awarie. Trzeba jednak liczyć się z szybkim zużyciem niektórych elementów, zwłaszcza ogumienia i hamulców.

Haybusa przeszła w swojej historii zaledwie jedną, poważną modernizację, dzięki której znowu stała się najmocniejszym motocyklem świata. Pojemność skokową wersji na sezon 2008, zaprezentowanej oficjalnie w połowie 2007 r., zwiększono o 41 ccm. Wprowadzono podwójne przepustnice i po dwa wtryskiwacze w każdym kanale ssącym. Moc silnika wzrosła o 22 KM, do 197 KM. Sześciotłoczkowe zaciski obwodowe zastąpiono czterotłoczkowymi promieniowymi.

Nie zmieniło to niczego w charakterze motocykla. Pozostał pewny w prowadzeniu, łatwy do kontrolowania i przyjemny w codziennej jeździe, a w razie potrzeby mógł pokazać prawdziwy pazur.

Trochę wolniej

Bardzo istotną modyfikacją motocykla było coś, co nie wynikało ani z awaryjności, ani z konieczności gonienia konkurencji. Szeroka dyskusja, jaka rozgorzała w Europie na temat osiągów seryjnych motocykli po premierze Hayabusy, doprowadziła do tego, że Suzuki ograniczyło elektronicznie prędkość GSX 1300R do 295 km/h. W codziennej eksploatacji nie miało to większego znaczenia, a i miłośnikom jazdy po torze wyścigowym niespecjalnie psuło zabawę.

Zresztą osoby uznające Hayabusę za typowo sportowy bolid były w mniejszości. Większość użytkowników traktowała ten jednoślad jak motocykl sportowo-turystyczny, zaliczając krótsze i dłuższe trasy.

Jest nieco za duży i trochę za ciężki, by służyć jedynie wyścigom. Zwłaszcza gdy w grę wchodzą liczne zakręty. Warto o tym pamiętać, kupując egzemplarz używany i zastanowić się, czy właśnie Hayabusa będzie tym modelem, który spełni nasze oczekiwania.

Zalety

+ Znakomita dynamika
+ Elastyczny silnik
+ Stabilne podwozie
+ Dobra zwrotność
+ Skuteczne hamulce
+ Bogate wyposażenie

Wady

– Duża masa własna
– Szybkie zużycie opon i hamulców
– Wysoka cena

KOMENTARZE