fbpx

Czy myślisz, że jesteś w stanie wszystko zaplanować? Mnie tak się zdawało. Oczywiście nie chodzi o to, by się skarżyć. Chcę Wam pokazać, gdzie są zasadzki, na których może się potknąć każda dalsza wyprawa.

Podróż Dream Catchers’ Journey to moja druga, długodystansowa wycieczka po wcześniejszej Volta ao Mundo. Do planowania podszedłem więc dosyć spokojnie i pewnie. No przecież doświadczony ze mnie podróżnik. Oj, jak bardzo dałem się zaskoczyć… Jeżeli więc myślisz, że zaplanujesz dokładnie wycieczkę na drugi koniec świata, to jesteś w błędzie. Świat na pewno Cię zaskoczy.

DreamCatchers

Tylko u nas „nie da się”

Dwie rzeczy, których byłem absolutne pewien, to wiza do Pakistanu oraz karnet CDP (międzynarodowy dokument celny Carnet de Passage). Dlatego ich załatwienie pozostawiłem na koniec. Dwa lub trzy tygodnie przed wyjazdem zadzwoniłem do PZM Travel, informując o naszych planach. Okazało się, że Związek nie jest w stanie nas obsłużyć, ponieważ karnet ważny jest jedynie rok, a podróż ma trwać dłużej. Karnetu wydanego w Polsce nie da się przedłużyć o kolejny okres. Nie znam powodów. Po prostu się nie da, ku zdziwieniu mojemu oraz innych związków, wydających ten dokument w Europie.
Czas uciekał. Chcieliśmy wyjechać jak najszybciej, ponieważ 10 września jesteśmy umówieni na tranzyt przez Chiny z Kirgistanu do Pakistanu. Rozpoczęły się więc gorące telefony do Szwajcarii, Niemiec, Słowacji, Turcji, Rumunii oraz Czech. Polacy mogą dostać ten dokument w Szwajcarii oraz Czechach, przy czym u naszych południowych sąsiadów wychodzi sporo taniej, nawet niż w Polce. Czesi okazali się bardzo pomocni i sprawni. Rzutem na taśmę karnet dotarł do Warszawy.

Kluczyk do sprawy…

Nadszedł dzień wyjazdu. Mam w domu skrzyneczkę, gdzie trzymam zapasowe kluczyki do motocykli. Wkładam je tam zaraz po zakupie i czekają na moment sprzedaży maszyny. No bo jak często używacie takiego kluczyka? Rzadko. Lecz w taką podróż trzeba go zabrać. Podchodzę więc pewnym krokiem, zdejmuję skrzyneczkę z półki i… nie ma kluczyka do BMW.

DreamCatchers

Myślę sobie – jak to nie ma? Nigdy go przecież nie używałem. Kolejna myśl – trzeba wyrobić zapasowy w BMW Dobrzański w Krakowie, gdzie mieliśmy po drodze odebrać kilka części zamiennych. Pomyślałem, że zamówię tam kluczyk i wyślą mi gdzieś na trasę. Części oczywiście odebraliśmy, ale o kluczyku zapomniałem. Nie wiem jak. Po prostu zapomniałem…

„Nieobowiązkowo” – obowiązkowe

Zakładam, że większość Czytelników wie, co to Zielona Karta. Pozostałym przypomnę: takie ubezpieczenie OC motocykla, obowiązujące w kilku krajach europejskich i kilku spoza Europy. Jeśli poprosicie, Wasz ubezpieczyciel wyda Wam taką kartę do wykupionego wcześniej ubezpieczenia. Co tutaj może pójść nie tak? Już tłumaczę.
Po zakończeniu leasingu mojego motocykla przez chwilę miałem tymczasową tablicę rejestracyjną. Na jej numery kupiłem ubezpieczenie OC i to one widniały na polisie. Potem zapomniałem zaktualizować dokument u ubezpieczyciela.

Kiedy Pani gruzińska celniczka wręczyła mi jakąś ulotkę z ubezpieczeniami, kwitując to hasłem „If you want”, pomyślałem, że to przecież niepotrzebne. Jeżeli coś nie jest obowiązkowe, to nie ma sensu za to płacić. Cóż, wystarczyło tę ulotkę otworzyć, żeby doczytać, że od 1 marca 2018 roku ubezpieczenie jednak jest obowiązkowe. Ja zrobiłem to za późno. W zasadzie w momencie, kiedy na granicy dostałem ją ponownie razem z mandatem za brak ubezpieczenia…

DreamCatchers

Siedzę więc w tym irańskim hostelu, piszę dla Was ten artykuł, spoglądam przez szybę na oba motorki i myślę: co jeszcze wydarzy się podczas tej wyprawy?! Jesteśmy już całkiem daleko, ale droga do Nowej Zelandii jeszcze długa. Jak mawiają: „powiedz losowi o swoich planach, a tylko się zaśmieje”.

Pełną opowieść znajdziesz niebawem w papierowym wydaniu naszego magazynu! Pamiętaj, że najłatwiejszą drogą do przeczytania Twoich ulubionych artykułów jest prenumerata! Oszczędzasz czas, a Twoja ulubiona gazeta jest w Twoim domu zawsze na czas!

KOMENTARZE